środa, 10 grudnia 2014

39. "A co zazdrościsz Mattowi, tego ciałka?"

Z dedykacją dla Gabrysi B., która umiliła mi pisanie po trochę tego odcinka hasłami "Doje***** jak Wlazły atakiem " :D Jesteś normalnie pro :* Koffam <3 


Matt


Nie umiałeś opisać swojej radości na widok, biegnącej wprost na ciebie blondynki. Tak dobrze znanej ci blondynki. Oplotła cię swoimi długimi nogami w pasie i przybliżyła swoją twarz do ciebie. Powoli ułożyłeś swoje usta na jej miękkich wargach i delikatnie, by przypomnieć sobie ich smak zagłębiałeś się w nie. Po chwili jednak bez opamiętania wpiłeś się w jej usta, nie zważając na otaczających was ludzi. Nie liczyły się dla was zdjęcia, które za pewne jutro ukażą się w popularnych szmatławcach. Liczyliście się tylko wy. Ty i Ona. 
Wtulona w twój bok przemierzała pogrążony w ciemności Rzeszów, co chwila zerkając na ciebie z pod swoich długich rzęs. Jeszcze mocniej przyciągnąłeś ją do siebie, uśmiechając się pod nosem. Taka mała osóbka, a tyle dla ciebie znaczyła. Całkowicie zmieniła twoje życie, obróciła je o 180 stopni. Kiedyś najważniejsza dla ciebie była siatkówka. Byłeś dla niej gotów opuścić swoje rodzinne Buffalo, a teraz to dla tej dziewczyny, idącej obok ciebie jesteś w stanie poświęcić wszystko. Iść za nią na koniec świata, by poczuć jej wargi na swoich, by móc wdychać jej słodki zapach, trzymać ją w swoich ramionach i nigdy, przenigdy z nich nie wypuszczać. Mimo, że na dworze panował straszny mróz wam było ciepło. Po dość długiej drodze przemierzonej z Podpromia do mieszkania Lotmana, dotarliście wreszcie na miejsce. Tak jak wcześniej ustaliłeś ze swoim przyjacielem, dom mieliście tylko dla siebie. Przekręcasz kluczyk w zamku, z szerokim uśmiechem przepuszczając Alice w drzwiach. Winter zmęczona emocjami dzisiejszego dnia opada na kanapę w salonie i wyciąga nogi na drewniany stół. Śmiejesz się głośno na ten widok i znikasz w kuchni, w celu przygotowania wam czegoś do picia. Uwielbiasz, kiedy zachowuje się tak beztrosko i swobodnie. Odchyla głowę do tyłu i przymyka swoje powieki, by choć na chwilę wyciszyć umysł pełen myśli. Ze stosu płyt Lotmana wybierasz jakąś wolną nutę i powracasz do kuchni. Po chwili jednak pojawiasz się w salonie z dwoma kubkami gorącej czekolady. Blondynka nawet nie reaguje na ugięcie się mebla, a ty nie pozostawiasz tego obojętnie. Stajesz za kanapę i układasz swoje dłonie na szyi dziewczyny, delikatnie ją rozmasowując. Słyszysz jak mruczy cicho pod nosem, na co uśmiechasz się delikatnie. Po przekonaniu układa się na brzuchu i pozwala ci masować jej zmęczone plecy. 

-Co moja księżniczko zamierzasz teraz robić? -pytasz tuż przy jej uchu, czując jak wzdłuż kręgosłupa przechodzi ją dreszczyk. 

-Wziąć prysznic i położyć się spać. Jestem wykończona tym meczem i wywiadami z chłopakami. -mówi pod nosem. 

-W takim razie idź się odśwież, a ja przygotuję coś do jedzenia.- oznajmiasz z uśmiechem i obserwujesz jak znika za drzwiami łazienki. 

Pośpiesznie wyciągasz z lodówki gotowe zapiekanki i układasz je na dwóch talerzykach z kolekcji Jasmine, którą Paul nieświadomie jej zabrał. Do szklanek nalewasz coli i układasz je na stoliku w salonie. Delikatnie naciskasz na klamkę drzwi od łazienki i na palcach zagłębiasz się w pomieszczenie, pozbywając się po cichu swoich części garderoby. Powoli odsuwasz osłonę prysznicową i wchodzisz do środka, stając tuż za blondynką. Kiedy odchylasz jej włosy na lewe ramie, przestraszona zaczyna piszczeć, ale ty uciszasz ją pocałunkiem. Delikatnie popychasz ją na zimne płytki i opierasz ręce tuż nad jej głową, skradając z jej ust namiętne pocałunki. Schodzisz coraz niżej, zostawiając na jej idealnym ciele mokre ślady, które zmywa gorąca woda. Ona wbija w twoje plecy swoje długie paznokcie, które wywołują u ciebie przyjemny ból. Jeździ palcem po twoim ciele, rozpoczynając od barków, kończąc na  klatce piersiowej. Uśmiechasz się pod nosem, łapiesz ją za pośladki i pozwalasz by szczelnie oplotła twój pas swoimi długimi nogami, które tak uwielbiasz. Po chwili słyszysz ciche jęki zadowolenia, które powodują cię do dania jej jeszcze większej przyjemności. Wreszcie zmęczony opuszczasz łazienkę w samym ręczniki, który uwiązany jest na biodrach i zostawiasz ją samą. Po kilku minutach pojawia się w salonie, w swojej czarnej nocnej koszuli, ledwo przykrywającej jej pośladki. Zagryzasz dolną wargę, próbując oderwać od niej wzrok. Tak cholernie cię do siebie przyciąga. Opada obok ciebie na sofie i zabiera się za spożywanie kolacji. Przeczesujesz dłońmi swoje brązowe włosy, które nadal są wilgotne. Alice spogląda na ciebie z tym błyskiem w oku i uśmiecha się pod nosem, ukradkiem zerkając na twój nagi tors. Kiedy wasze talerze i szklanki świecą pustkami odnosisz je do zmywarki i bierzesz blondynkę na ręce. Winter ze śmiechem prosi byś ją postawił, ale ty pozostajesz nieugięty. Układasz ją delikatnie na łóżku w jej pokoju, a po chwili sam wsuwasz się pod kołdrę i spoglądasz w jej oliwkowe oczy. Czujesz jak opiera głowę na twojej klatce piersiowej  i jej blond włosy, które cię nieco łaskoczą. Widzisz jak miarowo oddycha, co oznacza, że usnęła. To był bardzo męczący dzień. Nie tylko dla niej, ale dla ciebie również, dla was. 

Alice 

Kiedy się budzisz miejsce obok jest puste. Unosisz się na łokciach i rozglądasz po swoim pokoju. Jedyne co dostrzegasz to mała karteczka, przy stojącej we flakonie czerwonej róży. Wzdychasz głośno i ponownie opadasz na miękką poduszkę, przymykając swoje powieki. Pożegnałaś się z nim namiętną nocą i przywitałaś go namiętną nocą. Czujesz wciąż wasze rozpalone ciała, miliony pocałunków, jego dotyk, który wywoływał dreszcz na twojej skórze. To było takie cudowne. Niestety z wspomnień wczorajszego wieczoru, wyrywa cię doskonale znana ci piosenka. Sięgasz dłonią po leżący na szafce telefon i nie patrząc na ekran odbierasz połączenie. 

-Cześć skarbie. Przepraszam, jeśli cię obudziłam.-w słuchawce rozlega się głos twojej matki. 

-Hej. Nie, nie obudziłaś mnie. Coś się stało? -pytasz niepewnie. 

-Oczywiście, że nie. Chciałam tylko powiedzieć, że chętnie poznałabym tych twoich przyjaciół z ojcem. Moglibyśmy dzisiaj wpaść tam do ciebie?

Cholera! Nie mogli tego wcześniej zrobić, tylko gdy do Polski przyleciał Matthew? Nie wiesz kompletnie co odpowiedzieć. Przecież nie chcesz ostrej kłótni z Johnem, ale też nie masz zamiaru znowu stracić siatkarza. Nie pozwolisz, by ktoś zniszczył wasze szczęście. 

-Jasne, o której będziecie?

-Na obiad, czyli pewnie o drugiej, może być? 

Po przystaniu na propozycję swojej matki natychmiast zrywasz się z łóżka i zbiegasz schodami na dół. W kuchni śniadanie spożywają już Nicolay i Paul, którzy witają cię szerokimi uśmiechami. Nie za bardzo wiesz o co chodzi, więc spoglądasz na siebie. Dopiero po chwili orientujesz się, że paradujesz przed nimi w samej, krótkiej koszuli. Speszona natychmiast sięgasz po szlafrok, leżący na kanapie w salonie i okrywasz się nim szczelnie. Przysiadasz do kuchennego stołu i ze smakiem spożywasz przygotowaną przez Lotmana jajecznicę. Zaparzasz siatkarzom kawy i ponownie opadasz na swoje miejsce, spoglądając na nich z delikatnym uśmiechem. Nie dość, że mieszkasz ze świetnymi facetami, to obok siebie masz swojego ukochanego. Choć na pozór dziwnie to wygląda- dziewczyna mieszkająca z trzema chłopakami w jednym mieszkaniu.  

-Paul spójrz na nią. Od samego patrzenia można stwierdzić, że wczoraj się działo, a działo!- śmieje się głośno Penchev. 

Obdarzasz go groźnym spojrzeniem i po chwili poduszka z kanapy w salonie ląduje na jego głowie. Bułgar wystawia ci język i powraca do picia swojej kawy. 

-A co zazdrościsz Mattowi, tego ciałka?- spoglądasz na niego z cwaniackim uśmieszkiem, pocierając swoje nogi.

-No chyba ci się coś w główne po przewracało Amerykanko jedna!- puka ci się w głowę. 

Po chwili po mieszkaniu Resoviaków roznosi się śmiech waszej trójki. W zamian za późne wstanie zabierasz się sprzątanie kuchni, a Niko i Paul ogarniają resztę domu. Na wiadomość o przybyciu dziś twojej rodzicielki z ojcem zareagowali normalnie, bez żadnego oburzenia. Chyba ciekawi są poznania kretyna, który chciał rozdzielić dwójkę zakochanych w sobie ludzi. Gdy chłopaki odkurzają salon, ty znikasz w swoim pokoju by zamienić kuszącą piżamkę na normalne ubrania. Po chwili ponownie pojawiasz się na dole i siadasz przy stole, obgryzając długopis i spisując listę potrzebnych produktów. Nagle drzwi mieszkania otwierają się, a twoim oczom ukazuje się uśmiechnięty od ucha do ucha Igła. Witasz się z libero rzeszowskiej drużyny i pytasz o powód jego wizyty. Wtedy on wyciąga zza swoich pleców jedną z najnowszych gazet, na której okładce widnieje wasze wspólne zdjęcie, Matta i ciebie złączonych w namiętnym pocałunku. I ten nagłówek: "Gotów zostawić Rosję dla tej piękności". A po kilku minutach do mieszkania wpada także Fabian z pięcioma innymi czasopismami, o podobnym tytule : " Znowu razem, "Matthew Anderson rzucił dla niej sławny klub", " Miłość silniejsza od kariery"... Łapiesz się za głowę i jedne o czym myślisz, to czy widzieli już to twoi rodzice, bo jeśli tak to po prostu będzie ciężko. Dziękujesz siatkarzom za informację i stawiasz przed nimi filiżanki z gorącą kawą, wracając do spisywania potrzebnych rzeczy. Paul po ogarnięciu większości domu zdyszany opada obok swoich przyjaciół i rozpoczyna z nimi rozmowę, a Nicolay siada na przeciw ciebie, przeglądając telefon. Spoglądasz na niego pytająco, a on jedynie odpowiada ci delikatnym uśmiechem. Po chwili niespodziewanie zrywasz się z krzesła i stajesz za jego plecami. Twoim oczom ukazuje się zdjęcie w krótkiej koszuli nocnej i kawałek twoich pośladków. Zirytowana natychmiast wyrywasz telefon z rąk Bułgara i usuwasz zdjęcie. Jego smutna mina rozbawia cię do łez. Narzucasz na siebie zimową kurtkę, a na nogi wsuwasz swoje butki i opuszczasz mieszkanie Lotmana, zabierając ze sobą Niko. Brunet proponuje ci swoje towarzystwo podczas zakupów oraz transport, na co od razu przystajesz. Nie masz zamiaru przepychać się w wypełnionych po brzegi spoconymi gośćmi autobusami. Zapinasz pas i spoglądasz na kierowcę. Penchev ze swobodą prowadzi samochód, co chwila opowiadając jakiś kawał. Po miło spędzonej jeździe do supermarketu opuszczacie środek transportu i ruszacie w stronę wejścia do budynku. Przyjmujący prowadzi wózek pomiędzy regałami, a ty wrzucasz do niego rzeczy z listy. Po sklepie roznosi się twój perlisty śmiech, kiedy siatkarz nakłada na głowę opaskę z uszami kota czy czapkę z żabą. Kiedy sprzedawczyni przygląda wam się podejrzanie natychmiast przechodzicie do kolejnego działu i wybuchacie śmiechem. Jesteście dorośli, a zachowujecie się jak dzieci. Zdziwiona, że Matt do południa nie skontaktował się z tobą wyciągasz komórkę i wybierasz jego numer ze spisu połączeń. Po dwóch sygnałach słyszysz jego gruby głos, który oświadcza ci, że właśnie wraca do domu taksówką. Uspokajasz się, gdyż nie dawał żadnego znaku życia. Podjeżdżacie do kasy, a starsza brunetka spogląda na was z zastanowieniem, ale na szczęście nie kojarzy sobie was wygłupiających się przy regale z zabawkami dla dzieci. Sprawnie kasuje produkty, które zakupiliście i pakuje je do reklamówek. Z pomocą swojego przyjaciela zabieracie swoje zakupy i układacie je w bagażniku srebrnej Toyoty. 
Ciężkie siatki układasz na kuchennym stole i biegniesz w kierunku swojego chłopaka. Matt zamyka cię w swoim żelaznym uścisku, tłumacząc, że miał kilka spraw do załatwienia. Na pierwszą myśl przychodzi ci podejrzenie o to, że kogoś ma, ale przecież to nie możliwe. Przyleciał tu do ciebie i tylko dla ciebie. Całujesz go przelotnie i wracasz do kuchni, by wypakować zakupy. 

-Czyń swoją powinność Matthew Andersonie.-mówisz z powagą, wręczając mu makaron i sos boloński, ale po chwili wybuchasz śmiechem. 

Matt od razu zabiera się do przygotowania spaghetti, a ty wyciągasz kolejne rzeczy z pomocą Niko. Bułgar z uśmiechem spogląda na opakowanie truskawkowej galaretki, ale ty pośpiesznie mu ją wyciągasz z rąk i wyganiasz go z kuchni. Paul śmieje się głośno, ukradkiem odrywając spojrzenie od telewizora. Anderson gotuję kluski, a ty wyciągasz z szafki salaterki, w których zrobisz deser. Gotową do ochłodzenia galaretkę wkładasz do lodówki i zabierasz się za pokrojenie owoców. Z uśmiechem na ustach siekasz mandarynki, banany w drobne plasterki, a następnie układasz ładnie w naczyniach. Gdy owoce są już gotowe na zalanie galaretką, ścierasz białą czekoladę na tarce w drobne wiórka. Po dość długim czasie zalane salaterki wkładasz do lodówki i z uśmiechem opierasz się o blat kuchenny, śledząc Amerykanina przygotowującego obiad dla twoich rodziców, o czym go przed chwilą poinformowałaś. Przytulasz się do jego umięśnionych pleców, przegryzając ustami płatek jego ucha. Odwraca się natychmiast do ciebie i ścierką uderza w twoje biodra, wyganiając cię z kuchni, gdyż go rozpraszasz. 

-A jak ty mi tak codziennie robisz, to co? Sprawiedliwie, tak?! Będziesz jeszcze chciał dotykać tych bioderek. -mówisz pewnie w jego stronę, układając ręce na swoich piersiach i opadając na kanapę.  

Po mieszkaniu roznosi się śmiech współlokatorów oraz Matta. Naprawdę czasami Anderson bywa niesprawiedliwy. Siedzisz tak w ciszy, przeglądając z nudów galerię zdjęć w telefonie Pencheva. Uśmiechasz się pod nosem, kiedy ukazuje ci się nagranie z waszej bitwy na śnieżki  z Podpromia. 

-No już jestem wolny, kotek. -szepcze przy twoim uchu, a ty momentalnie się odsuwasz i siadasz obok Nikolaya. -Mogę cię już poprzytulać. 

By uchronić się przed dotykiem Andersona przytulasz się do Bułgara, który ze śmiechem przyciąga cię bliżej. Układasz głowę na jego kolanach i spoglądasz z uśmiechem na jego twarz. Dopiero teraz dostrzegasz, że twój przyjaciel ma naprawdę ładne oczy. Matt z tym swoim łobuzerskim uśmiechem staję nad wami i patrzy na ciebie z wyczekiwaniem. Ty jednak nie odpuszczasz i nadal trwasz na kolanach twojego przyjaciela. W końcu układa dłonie na twoim brzuchu i zaczyna cię łaskotać. Piszczysz i błagasz przyjmującego Rzeszowa o pomoc, a on jakoś odciąga cię od Matta i przewiesza przez ramię, zanosząc do twojego pokoju. Całą tę akcję obserwuję Paul, który niemal spada ze śmiechu z kanapy. Jak ty ich czasami nie znosisz to chyba nikt nie ma pojęcia. Dziękujesz Niko za wybawienie całusem w policzek i prosisz go o opuszczenie twojego lokum, gdyż chcesz się przebrać w coś bardziej wyjściowego. Z szafy wyciągasz granatową sukienkę z długim rękawem i szpilki tego samego koloru, z paskiem na kostce. Po chwili stoisz przed lustrem w łazience i poprawiasz nieco odstające kosmyki włosów. Zbiegasz do salonu, by następnie opaść na kanapę. Po mieszkaniu roznosi się melodia dzwonka do drzwi, które decydujesz się otworzyć. Witasz swoich rodziców szerokim uśmiechem i przytulasz ich mocno, zapraszając do środka. Chłopaki stają w szeregu jak na treningu i po kolei się przedstawiają. A z za łazienki wychodzi Matt, który od razu sprawia zdziwienie twojego ojca. Uśmiechasz się pod nosem, kiedy Matthew zasiada na wprost Johna i zaczyna z nim rozmowę, która o dziwo przebiega spokojnie. Może wreszcie coś zrozumiał? Być może, ale tera tego nie wiesz. Anderson nakłada wszystkim zebranym przy stole swojego popisowego dania, a następnie pomaga ci z wyciągnięciem deserów. Po spożyciu pysznego obiadu na stole układasz salaterki z truskawkową galaretką i kawałami owoców, na których widok Amerykanie i Bułgar ślinią się. Śmiejesz się cicho na ten widok i zabierasz się za kosztowanie swojego przysmaku. Panującą od dłuższego czasu cisze przerywa twoja rodzicielka, która chce nieco bliżej poznać Resoviaków. Wypytuje o początek ich gry w Polsce, później o to jak znoszą to ich bliscy  oraz wiele innych rzeczy. W końcu pada tak bardzo niechany przez ciebie temat-przylot Matta do Polski. Przyjmujący Zenitu Kazań jednak spokojnie i powoli opowiada twoim rodzicom to jakie życie bez ciebie było straszne, o tęsknocie oraz o radości, że nareszcie jesteście razem. Pod stołem splata swoje palce z twoimi i ściska mocniej twoją dłoń. W końcu oznajmia by wyjść na dwór, ponieważ ma dla ciebie niespodziankę. Narzucasz na swoje ramiona kurtkę i pośpiesznie wybiegasz za nim na dwór. Paul oraz Niko wiedzą już co szykuje i włączają kamerę by uwiecznić ten moment. Matt obejmuje cię w pasie i wskazuje palcem na balon, który leci nad niebem z napisem : " Wyjdziesz za mnie?", a kiedy spoglądasz na niego on już klęczy przed tobą z otwartym czerwonym pudełeczkiem, w którym znajduje się pierścionek z lśniącym, białym diamentem. 

-Panno Alice Winter czy uczynisz mi ten zaszczyt spędzenia z tobą reszty życia aż do śmierci?-wypowiada z niepewnym uśmiechem na twarzy. 

-Tak!!!-wykrzykujesz szczęśliwa i obserwujesz jak wsuwa na twój palec błyskotkę. 

Rzucasz mu się na szyję, a on okręca cię wokół własnej osi. Jesteś tak cholernie szczęśliwa. W życiu nie spodziewałaś się, że kiedykolwiek oświadczy ci się siatkarz i zostaniesz jego żoną. Jest tak pięknie, jak w bajce, z której nigdy nie chcesz się wydostać. Wciąż nie możesz uwierzyć, że to co się przed chwilą stało, miało naprawdę miejsce. Matthew Anderson, jeden z najsławniejszych siatkarzy świata uklęknął przed tobą i spytał cię o rękę. To jest tak niesamowite! Nicolas i Gabi są narzeczeństwem i teraz wy nim także będziecie. 

                                
                                                    Od Autorki:

Tadam! 39 według obietnicy w środę dodana :) Szczerzę to tak mi się ją zajebiście pisało, że po prostu mega <33 A tyle się uśmiałam nad tymi śmiesznymi fragmentami :D Nie wiem jak ja będę funkcjonować po zakończeniu losów Alice i Matthew oraz Gabi i Nicolasa :/ A niestety, już tylko około 3-4 rozdziały do końca, może mniej i epilog :( W sumie chętnie bym jeszcze dla was tą historię tworzyła, ale czeka inne pięć pomysłów w mojej głowie :) A jak się ich nie pozbędę to będzie ciężko ze mną w 3 gim i liceum xd Pozdrawiam i do piątku ( chyba) :* 

PS: Zapraszam do wyrażenia opinii w komentarzu i dziękuję Wam za liczne komentarze pod 38. rozdziałem <333 :* 
                                                        

                                           


14 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle czytał się świetnie i szybko. Z taką ekipą można mieszkać, zdecydowanie. Nie ma możliwości, żeby w takim towarzystwie przyszedł jakiś gorszy dzień. Twoja głowa jest pełna fajnych pomysłów i do tego potrafisz to rewelacyjnie opisać słowami. Zachowanie Paula czy Nikolay'a od razu można sobie wyobrazić czytając to, co napisałaś.
    Matt i Alice nareszcie mają swoją krainę szczęśliwości, przynajmniej na trochę. Z tego, co napisałaś wynika, że nawet rodzice chyba co nieco zrozumieli a to dobrze wróży, bo lepiej mieć ich za sobą nić przeciwko :)
    Szkoda, że już tak mało tych części zostało, ale już nie mogę się doczekać następnej. Pozdrawiam :)

    P.S. Jest szansa na to, że zdradzisz kto będzie występował w roli głównej w następnym opowiadaniu, czy to póki co tajemnica?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za tak miłe słowa :3 Nawet nie wiesz jak bardzo motywują <3
      Są narzeczeni, więc chyba nic już nie zaszkodzi im szczęściu :) Choć kto wie.
      Zapraszam jutro ;) Pozdrawiam :*
      PS: To ma być niespodzianka, ale powiem tylko, że to siatkarze z dwóch innych krajów :)

      Usuń
  2. Doczekałam się rozdziału! I chcę więcej, apetyt rośnie w miarę jedzenia, heh! :D
    Fantastyczne, pisz częściej, więcej, nie wiem, codziennie?!? Zrob Mode na sukces haha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I widzisz dałaś radę ;) Spokojnie, już jutro część kolejna :3
      Dziękuję <3 Ej! No bez przesady! Piszę naprawdę często, choć powinnam się skupić na nauce :P Nie dam rady codziennie :P
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Kolejny fantastyczny rozdział:) Alice i Matt zakochani, a oświadczyny rozczuliły mnie:) Czekam z niecierpliwością na następny:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :3 Mi też strasznie się one podobały :)
      Matt to taki romantyk i wie doskonale czym zaskoczyć Alice, aby była zadowolona.
      Do jutra! Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Widzę, że umysłem ścisłym to ty nie jesteś. Jeśli wywróciła życie o 360 stopni to znaczy, że jest takie samo, powrót do punktu wyjścia. Jak już to powinno być 180 stopni..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie jestem, masz rację ;D To tylko mały szczegół, ale już poprawiam :)

      Usuń
  5. Czyżby rodzice zrozumieli swój błąd ? *-* nareszcie nie napisze że John jest głupi XD uuups a jednak to napisałam XD nadal tak uważam i zdania nie zmienie ... Pisałaś że nie rodzice będą chcieli rozdzielić Matthew i Alice to może któryś z Resoviaków ? Hmm pozdrawiam i czekam na nexta ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak :)
      Ty mnie powalasz Olka ( jeśli mogę tak do Ciebie mówić) :D
      Nie, oni się cieszą z ich szczęścia ;)
      Pozdrawiam i będzie chyba dziś :*

      Usuń
  6. Przpraszam, ze wczesniej nie przeczytalam , a ni nie skometowalam, ale mam problemy z korzonkami i w sumie jakos tak wyszlo Rozdzial swietny , zreszta jak zwykle Lubie Cie cos chwalic ! Alice i Matt malzenstwo , omomom Fajniucho ! Jak ja sie ciesze , wreszcie oni sa razem Tak dlugo sie czekalo Ja tez nwm jak bede bez tego bloga funkcjonowac ..,Bez Alice , Matta, Nicolasa , Gabi , Amelii , zreszta wszystkich ! A najbardziej za glownymi bohaterami .. Czekam na 40 Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :3 Dasz radę, będą kolejne :) Choć mi też będzie trudno rozstać się z bohaterami i godzinami śmiechu :(
      Pozdrawiam i zaraz biorę się za pisanie :*

      Usuń
  7. Z góry przepraszam za spam, ale chciałam poinformować, ze właśnie powstał pierwszy ebook z opowiadaniem o pewnej młodej dziewczynie, która na przekór wszystkim postanowiła skakać http://wydaje.pl/e/warto-marzyc#!prettyPhoto. Mam nadzieję, że zajrzysz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapewnij sobie sen jak z marzeń! Pościel jedwabna – komfort, elegancja i regeneracja skóry. Odkryj magię luksusu każdej nocy, otulony jedwabiem w swojej sypialni. https://idealnysen.pl/pl/c/Posciel-Jedwabna/338

    OdpowiedzUsuń