Minął już tydzień od twojego przylotu do Polski. A dopiero dziś udało ci się w spokoju przespać całą noc. Tęskniłaś za Andersonem, myślałaś o nim codziennie, ale zaakceptowałaś fakt, że on jest oddalony od ciebie setki kilometrów. Liczysz na to, że jeszcze kiedyś się spotkacie. Równo o 8:00 krzątasz się już po kuchni, w celu przygotowania śniadania dla domowników. Pogodziłaś się z rodzicami, ale z ojcem na pewno nie będziesz mieć już takiego kontaktu jak wcześniej. Do polskich piosenek lecących z radia ruszasz zwinie biodrami, przygotowując naleśniki. Po chwili nadziewasz je już Nutellą oraz powidłami swojej rodzicielki. Uśmiechasz się delikatnie do Amelie, która w szlafroku pojawia się w progu kuchni. Gestem dłoni zapraszasz ją do stołu, a gdy zajmuje miejsce na przeciw ciebie podsuwasz jej pod nos dwa naleśniki z dżemem truskawkowym jej własnej roboty. Po spożyciu swojej porcji zaparzasz wam kawy i ponownie opadasz na swoje miejsce, przyglądając się uważnie twojej rodzicielce. Musisz przyznać, że jak na swój wiek całkiem nieźle się trzyma. Jesteś naprawdę do niej bardzo podobna, a Nicolas odziedziczył po niej tylko i wyłącznie piwne oczy. Jeśli już o nim mowa, to próbował skontaktować się z tobą przez cały ubiegły tydzień, ale ty pozostawałaś twarda. Przecież od razu powiedziałby Mattowi, gdzie się znajdujesz, ponieważ nie mógłby patrzeć na jego cierpienie. Odkładasz puste filiżanki do zlewu i zostawiasz Amelie samą w kuchni. Zatrzaskujesz za sobą drzwi od pokoju i wyciągasz z walizki czarne leginsy oraz szarą bluzę z nadrukiem. Szybko ubierasz na siebie wcześniej wybrany zestaw i zabierasz się za plecenie twoich, długich, blond włosów w kłosa. Z uśmiechem na twarzy zbiegasz na dół, narzucasz na siebie kurtkę i zasiadasz na miejsce obok kierowcy. Twój ojciec ma dziś dla ciebie niespodziankę. Naciska gaz i rusza z piskiem opon z pod mieszkania. Wywracasz tylko oczami i zajmujesz się podziwianiem pogrążonego we śniegu Rzeszowa. Nim spostrzegasz czerwone Volvo zatrzymuje się przed Podprmiem, a ty spoglądasz pytająco na Johna. Żegnasz się z nim, gdyż musi jechać do pracy, a sama ruszasz w kierunku wejścia. Mimo iż jesteś tu pierwszy raz nie masz problemu z dotarciem na miejsce jakim jest hala. Uśmiechasz się szeroko na widok odbywających tam właśnie trening siatkarzy i najciszej jak możesz by im nie przeszkadzać zasiadasz na jednym z krzesełek na trybunach. Nie możesz się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem, kiedy Lotman zaczyna tańczyć do lecącej właśnie piosenki. Takim oto sposobem zostajesz zauważona przez trenera klubu. Andrzej Kowal natychmiast udaje się w twoim kierunku, a ty pełna obaw podrywasz się z miejsca i ruszasz w dół.
-Zaczekaj! -krzyczy za tobą, a ty momentalnie się odwracasz.-Przepraszam, pani to może Alice Winter? -pyta niepewnie.
-Tak, to ja. Niech pan nie przesadza z tą panią.-uśmiechasz się delikatnie. - Alice jestem.
-Andrzej.-ściska twoją dłoń.-Pański... To znaczy twój ojciec uprzedził nas o twoim przybyciu. Masz coś przeciw by od razu przejść do formalności?
-Jakich formalności? O co tu chodzi? -pytasz zdziwiona.
-Twój ojciec dowiózł nam twoje CV i chętnie przyjemy cię na stanowisko dziennikarki, która przeprowadzała by wywiady z naszymi zawodnikami oraz dodatkowo zajmowała się prowadzeniem strony.
-Jejku! To jego niespodzianka. Dziękuję. - po raz kolejny tego dnia obdarzasz trenera Asseco uśmiechem, tym razem szerokim.
Kowal śmieje się cicho z twojej reakcji, a po chwili zachęca do zejścia na dół, by poznać siatkarzy Asseco Resovii Rzeszów. Podążasz tuż za nim i przyglądasz się jak chłopaki na gwizdek stawiają się w szeregu przed twoją osobą. Śmiejesz się pod nosem na widok powiększonych orbit Paula, ale po chwili się uspokajasz. Andrzej przedstawia cię chłopakom, a oni chętnie podchodzą do ciebie wymieniając się uściskiem dłoni i mówiąc przy tym swoje nazwiska i imiona. Opadasz na krzesełko obok uzupełniającego właśnie płyny Nikolaya i przyglądasz się chłopakom, którzy kontynuowali trening. Z zainteresowaniem spoglądasz na serwującego właśnie Nowakowskiego, który psuję serwis. Podzieleni na dwie drużyny siatkarze świetnie sobie radzą. Jak na razie 8:6 prowadzi strona lewa, na której Bułgar własnie udaje się na zagrywkę. Silny serwis sprawia kłopoty w przyjęciu Buszkowi, co wywołuję radość Pencheva, który ponownie posła mocna zagrywkę tym razem na Lotmana. Paul utrzymuję dobre przyjęcie od początku treningowego meczu, więc bez problemu dostarcza piłkę do Drzyzgi, który wystawia ją do Konarskiego. Dawid uśmiecha się pod nosem ze zdobytego punktu i udaję się na zagrywkę. Z podziwiania siatkarzy wyrywa cię piosenka, która oznajmia nadchodzące połączenie. Wygrzebujesz ze swojej torby swojego i'Phone i przyglądasz się zdjęciu Matthew. Po raz setny próbuję się z tobą skontaktować, a ty zawsze zastanawiasz się czy odebrać. Może warto go uspokoić, przecież ma prawo się o ciebie martwić. Niezauważalnie obok twojego boku pojawia się Paul, który spogląda ci przez ramię.
-Zastanawiasz się czy odebrać? -pyta po chwili.
-Tak. On jest tak cholernie uparty, a ja za każdym razem mam ochotę nacisnąć słuchawkę, ale w ostatniej chwili się powstrzymuje się.
***
Wraz z chłopakami opuszczasz szatnię, do której bez zastanowienia pozwoli ci wejść. Ty jednak kręcisz przecząco głową, ale zaciągnięta przez Lotmana i Holmesa siłą nie masz wyboru. Siedzisz więc na ławce i przeglądasz wiadomości, starając się uniknąć patrzenia na nagie klaty siatkarzy. Już jutro twój pierwszy dzień pracy, którym o dziwo się nie denerwujesz. Kiedy Paul jest już odświeżony i przebrany wychodzisz z pomieszczenia pełnego testosteronu, zmierzając wraz z nim w kierunku wyjścia. Po chwili dogania was Krzysiek, który postanawia zorganizować imprezę z okazji powitania cię w progach klubu. Kiedy masz już odpowiadać, nagle z za rogu wyłania się Andrzej Kowal, do którego Igła podbiega, prosząc :
-Trenerze, jest taka sprawa. No bo z okazji przybycia do nas Alice chcemy urządzić imprezkę. Czy moglibyśmy się napić?
-Ignaczak! Jutro mecz, a ty chcesz się opić? Nie ma mowy! Już kiedyś wam pozwoliłem, a potem ty, Lotman i Holmes graliście na kacu.
Śmiejesz się głośno na widok miny zbitego psa u libero, a trener nie ma wyboru i zgadza się na jedno piwo lub kieliszek wódki. Ignaczak rzuca mu się na szyję i obdarowuję milionem pocałunków w policzek, jakby co najmniej zgodę na ślub z Iwoną wyraził. Oj będzie tu ciekawie.
Z uśmiechem na ustach okręcasz się wokół własnej osi, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Wyglądasz naprawdę świetnie. Czarna sukienka idealnie podkreśla twoją szczupłą sylwetkę, a szpilki tego samego koloru doskonale do niej pasują. Wkładasz do torebki jeszcze baleriny na zmianę i pryskasz się swoimi cytrusowymi perfumami, zbiegając po schodach. W tym oto czasie słyszysz klakson Lotmana, który parkuję przed domem twoich rodziców. Narzucasz na siebie kurtkę i zamykasz za sobą drzwi, szybkim krokiem udając się w kierunku srebrnej Toyoty. Opadasz na fotel obok kierowcy i od razu słyszysz głośne wizdanie Paula. Twoja czarna torebka ląduje na jego głowie, co powoduję u niego oburzenie. Ze śmiechem zapinasz swój pas i poganiasz go by wreszcie odjechał z pod mieszkania. Na twoje życzenie Amerykanin naciska na gaz i z piskiem opon wyjeżdża z miejsca. Przewracasz tylko oczami, na to co teraz pomyśli sobie twoja matka o tych Resoviakach. Droga mija wam w ciszy, ale tobie to ani trochę nie przeszkadza. Kiedy twój towarzysz parkuję pod klubem otwierasz drzwi i ruszasz powolnym korkiem w kierunku wejścia. Paul łapie cię pod ramie, oznajmiając, że dziś trzymasz się z nim. Kiwasz tylko głową, ale to oczywiste, że nie będziesz cały czas siedzieć w kącie klubu i słuchać jego historii. Witasz się szerokim uśmiechem z zawodnikami klubu i podchodzisz do baru, by zamówić pierwszego drinka tego wieczoru, ale uprzedza cię Russell. Dziękujesz mu delikatnym uśmiechem i z kolorową szklanką siadasz pomiędzy przyjacielem Matta a Penchevem. Bułgar spogląda na ciebie z uśmiechem, szepcząc ci do ucha, że cudownie wyglądasz. Momentalnie na twoje policzki wstępują rumieńce, które starasz się zakryć opadającymi , kręcącymi blond włosami. Ignaczak proponuję, by chłopaki od razu wypili swoje pierwsze i ostatnie drinki tego wieczoru teraz, a nie później, gdyż nie będzie czasu. Gracze Asseco przytakują głową i wręczają Krzyśkowi listę swoich zamówień. Libero zakłopotany drapie się po głowie, a przyglądasz mu się ze śmiechem. Na pewno da sobie radę i nic nie pomyli. Upijasz kolejny łyk z kolorowej szklanki i spoglądasz z uśmiechem na Drzyzgę, który zajęty jest rozmową ze swoją dziewczyną. Nie jest ci dane długo okupywać kanapy, gdyż po chwili Niko porywa cię na parkiet. Starasz się tańczyć normalnie, ale jakoś nie możesz się rozluźnić. Bułgar to zauważa i posyła ci pokrzepiający uśmiech, unosząc dłonie w geście niewinności, obiecując, że nie będzie cię obmacywał. Oboje wybuchacie głośnym śmiechem i zaczynacie tańczyć. Wirujesz w jego ramionach i coraz lepiej czujesz się w jego towarzystwie. Kiedy z głośników rozbrzmiewa Bałkanica idziecie na całość. Jak wszyscy zebrani w klubie wykrzykujecie tekst piosenki, szalenie tańcząc. Niko śmieje się uroczo na twój łamany polski, którego nieco się nauczyłaś przez ostatni tydzień. Zmęczona przeciskasz się pomiędzy tłumem ludzi i opadasz na kanapę w kącie budynku. Uśmiechasz się do chłopaków, którzy nadal okupują mebel. Opróżniasz swoją szklankę i ze śmiechem podchodzisz do Lotmana, który zawzięcie o czymś dyskutuję z Igą. Siłą wyciągasz go na parkiet i zaczynasz kołysać się rytm piosenki, zmysłowo wymachując biodrami w jego stronę. Słyszysz przy uchu jego cichy śmiech i czujesz jak ociera się o twoje ciało. W końcu się rozkręca i zaczyna cię okręcać, do szybkiej piosenki. Po chwili przy waszym boku pojawia się Russell , który krzyczy głośno " odbijany" i odbiera cię z ramion swojego kolegi z kadry. Ze śmiechem patrzysz na smutną minę Lotmana, ale po chwili dajesz się ponieść muzyce. Już całkowicie jesteś rozluźniona w towarzystwie chłopaków i bez problemu szalejesz na parkiecie z Holmesem. Później pojawiasz się za plecami Nowakowskiego i nie dajesz mu wyboru. Ze śmiechem patrzysz na tańczących niedaleko was Fabiana i Anie, postanawiając spróbować czegoś innego. Stukasz swoimi zgrabnymi biodrami o tyłek środkowego Resovii i widzisz jak przygląda wam się reszta. Chłopaki klaskają w dłonie i wykrzykują gotowi na następne twoje szaleństwa na parkiecie. Tym razem kiwasz palcem w stronę atakującego Niemiec. Schops zaskoczony twoim wyborem pokazuje na siebie, a ty kiwasz tylko głową. W końcu dołącza do ciebie i wykonuję wraz z tobą układ do Gangnam Style. Po chwili cała Resovia świetnie bawi się w kółku wraz z tobą w roli głównej.
Ze śmiechem, który wywołuję dość spora ilość alkoholu w twoich żyłach, opuszczasz klub "Mimami ". Bez problemu docierasz do samochodu Paula, który patrzy na ciebie roześmiany. Nigdy nie przypuszczał, że komuś uda się wyrwać wszystkich zawodników klubu na parkiet. Jesteś naprawdę świetna Winter! Na szczęście nie będziesz musiała wysłuchiwać żadnych kazań swoich rodziców, gdy wrócisz do domu o 2 w nocy, ponieważ dziś nocujesz u Amerykanina. Wykończona dzisiejszą imprezą opierasz się o szybę i zamykasz powieki, od razu zasypiając. Lotman w spokoju prowadzi, co chwila spoglądając na ciebie ukradkiem. Dochodzi do wniosków, że Matt miał cholerne szczęście. Wpadł na piękną dziewczynę, do tego świetnie do niego pasująca. Szkoda tylko, że do waszego szczęścia los musiał wepchać swoje brudna palce. Po około 30 minutach jesteście na miejscu. Przyjmujący wzdycha głośno, na samą myśl ile możesz warzyć. Jednak bez problemu wyciąga cię z samochodu i przerzuca przez ramię, powodując, że otwierasz oczy. Uspokaja cię i udaje się w kierunku drzwi do mieszkania. Widząc, że w środku jest już Niko, który jest jego współlokatorem naciska na dzwonek. Bułgar otwiera drzwi ze szczotką do zębów w ustach i pomaga Lotmanowi ułożyć cię na kanapie w salonie.
***
Paul
Dłużej już nie możesz na nich patrzeć. Męczą się jak cholera. Alice doskonale radzi sobie w waszym klubie, chłopaki ją uwielbiają, ale ty wiesz, że ona nie wytrzymuje psychicznie. Od czasu powitalnej imprezy w klubie, pomieszkuje u ciebie. Doskonale widzisz jak cierpi, kiedy w internecie lub telewizji natrafi na choćby zdjęcie twojego przyjaciela. Po za tym nie raz dochodzi do ciebie jej łkanie w poduszkę za ściany. Matt za to każdego wieczoru wydzwania do ciebie na Skype i rozmawia godzinami o tym jakie jego życie jest monotonne, bez sensu i dzieli się swoimi zastanowieniami, gdzie mogłaby być Alice. A ty znasz prawdę i mu jej nie mówisz. Koniec z tym.
Opadasz na kremową sofę w salonie, układając swoją spuchniętą kostkę na stole. Machasz na pożegnanie opuszczającej właśnie mieszkanie Alice i otwierasz swojego laptopa, logując się na Skype. Jak zawsze przy Matthew o tej porze widnieje zielona ikonka oznaczająca, że jest on dostępny. Naciskasz na przycisk rozpoczynający połączenie i poprawiasz się na kanapie, myśląc jak mu to powiesz. Po chwili twoim oczom ukazuję się obraz gotującego właśnie obiad Andersona. Przyjaciel posyła w twoją stronę delikatny uśmiech i kosztuje gotowanego właśnie spaghetti. Prosisz go by usiadł, a on posłusznie układa komputer na kuchennym stole i siada na wprost ciebie.
-Matt muszę ci coś koniecznie powiedzieć. -oznajmiasz, spoglądając wprost na niego.
-Pewnie Igła wychlał ci tą Żubrówkę i teraz rozpaczasz, tak?- śmieje się głośno.
-Alice jest w Polsce, tutaj w Rzeszowie. Od jakiś dwóch miesięcy.-wyduszasz wreszcie z siebie, unikając jego wzroku.
-Jak to ku*** w Polsce?! Co ona tam robi?! Skąd to wiesz?! Lotman odpowiedz! - zasypuję cię masą pytań.
-Matt, ja to wiedziałem od samego początku. Tylko obiecałem jej, że ci nie powiem, ale nie da się być obojętnym na wasze cierpienie, tym bardziej, że codziennie słyszę jej płacz po nocach i widzę, jak ogląda w kółko twoje zdjęcia na telefonie! To jest chore! Kochacie się, a nie możecie być razem przez jej głupiego ojca!
-Będziesz żył Lotmanku mój! - po raz pierwszy od dwóch miesięcy widzisz jego szeroki uśmiech.- Zaraz wsiadam w samolot i staram się tam przylecieć jak najszybciej. Nic jej nie mów.
Nareszcie skończy się to ich cierpienie. Znów będziesz mógł oglądać ich szczęśliwych, pełnych wzajemnej miłości do siebie i uśmiechniętych. O kurde! Miałeś zadzwonić do Jasmine wczoraj. Cholera jasna! Sięgasz po swój telefon, leżący na końcu kanapy i wybierasz z listy numer swojej żony. Nie ma to jak jej krzyk, przez który codziennie coraz bardziej tracisz słuch. Po chwili jednak za pewne uśmiechem, którego nie widzisz opowiada ci o małej Emmie, która pierwszy raz ją kopnęła. To takie cudowne uczucie. Pamiętasz jak poszedłeś z Jass do ginekologa i po raz pierwszy usłyszałeś bicie serca tej małej kruszynki. Po prostu się rozpłakałeś, z resztą tak jak ona. Twoja córeczka na pewno będzie tak piękna jak twój skarb w Kalifornii.
***
Alice
Nie masz pojęcia, że dziś od dwóch miesięcy zobaczysz swojego ukochanego. Tak jak zawsze ubierasz się w klubowe ubrania i z uśmiechem na ustach opuszczasz mieszkanie, ruszając truchtem w stronę Podpromia. Musisz w końcu zadbać o swoją formę, gdyż zwyczajnie wstyd ci przebywać z wysportowanymi mężczyznami, gdy nie ma się kondycji. W ostatnim czasie zastanawiałaś się nad powrotem do łyżwiarstwa na dłuższą metę, ale nie wiesz czy jesteś gotowa podjąć ryzyko. Zawsze gdy o tym myślisz przed oczami masz obraz z tych kilkunastu lat temu. Ty zdenerwowana przed występem na MŚ juniorów, Gabi i Nicolas na trybunach trzymający za ciebie kciuki i ta cholerna Charlotte. Wy dwie szłyście łeb w łeb, minimalnymi punktami prowadząc na zmianę. W przedostatniej kolejce udało ci się pozostać na pierwszym miejscu z przewagą 2,9 punktu. Wszystko tak świetnie się układało, byłaś bliska złota. Kiedy rozciągałaś się przed kolejnym występem dostrzegłaś wchodzącego właśnie Johna z Amelie. Podszłaś do trenera, by uzgodnić z nim co musisz poprawić. W tym czasie Kraus uszkodziła twoje łyżwy, o czym ty nie miałaś pojęcia. Z uśmiechem na ustach obserwowałaś akrobacje innych dziewczyn, które były bez szans by cię dogonić. Powoli dochodziło do ciebie, że jesteś naprawdę bliska czegoś niesamowitego. Na lód weszła Charlotte, która posłała w twoją stronę cwany uśmieszek. Nie wiedziałaś o co jej chodzi, ale zlekceważyłaś to. W końcu co mogła ci zrobić? Cała pełna najgorszych obaw wjechałaś na lód, posyłając delikatny uśmiech w stronę rodziców. Z każdym pod głoszeniem piosenki zaczęłaś coraz bardziej czuć się pewniej. Po chwili swobodnie tańczyłaś już na lodzie, co podobało się publiczności, która swoje zadowolenie okazywała głośnymi okrzykami zachwytu i oklaskami. Czułaś wsparcie całej rodziny. Nicolas i Gabi co chwila wymachiwali plakatami z wspierającymi cię hasłami, a rodzice wykrzykiwali twoje imię. Podskoczyłaś do góry i chciałaś wykonać ćwiczone specjalnie na Mistrzostwa Świata coster. Podczas obrotu jednak ostrze łyżwy odczepiło się, a ty straciłaś równowagę i z całej siły uderzyłaś kręgosłupem o lód, kalecząc sobie także ostrze. Publiczność zamarła, a przy tobie pojawiły się służby medyczne. Słyszałaś płacz swojej matki, która wyrwała się z objęć taty i wbiegła na lód, klękając przy tobie. Nigdy w życiu nie widziałaś jej tak roztrzęsionej. Jęknęłaś głośno na falę bólu, która przeszła cię po całym kręgosłupie. Obraz zaczął ci się rozmazywać, aż w końcu nastała przerażająca ciemność.
Kręcisz głową, by odgonić tą myśl, która wciąż powoduje ciarki na twoich plecach. Uśmiechasz się pod nosem, dostrzegając siatkarzy, którzy szykują się na bitwę na śnieżki. Zakładasz na głowę kaptur by żadną nie dostać i błagasz w duchu, by cię nie zauważyli. Twoje modlitwy nie zostają jednak wysłuchane. Fabian podchodzi do ciebie z szerokim uśmiechem, obejmując cię ramieniem i wybiera cię do swojej drużyny. Całkiem niezły skład. Niko, Fabio, Igła, Holmes na Pitera, Lotmana, Schops,Konar. Reszta pewnie uciekła się przebierać, choć do meczu naprawdę sporo czasu. Z łobuzerskim uśmieszkiem lepisz kulkę ze śniegu w swoich dłoniach, które zabezpieczone są czarnymi, skórzanymi rękawiczkami i spoglądasz na Pencheva. Od czasu przeprowadzki do Paula, zaprzyjaźniłaś się z Bułgarem i naprawdę dba on, o to by ci się nie nudziło. Celujesz śnieżką w Nikolaya, który w porę robi unik. Nom i biegi od razu ci się przydadzą. Twój przyjaciel natychmiast rusza w twoją stronę, a ty momentalnie zrywasz się z miejsca odpalając swoje nogi na maksa. Brunet jednak nie odpuszcza i powoli cię dogania. W końcu dopada cię w ślepym zaułku i uśmiecha się cwanie, podchodząc coraz bliżej.
-Chyba dziewczyny nie natrzesz Niko, prawda?-pytasz niepewnie, oddalając się do tyłu.
-A czemu? To chyba zabronione nie jest?- odpowiada ci.
-No, ale nie kulturalne siatkareczko!
-Jak mnie nazwałaś?-pyta ze śmiechem.-Przesadziłaś mała!
-Tylko nie mała , ok?! -oburzasz się i przelatujesz mu pod nogami, wracając po halę.
Tym razem wpadasz do środka budynku, wbiegając po schodach, o mało nie wpadając na Mariusza Wlazłego. Posyłasz w jego stronę przepraszający uśmiech i przyśpieszasz, kiedy dostrzegasz za sobą Nikolaya. Wpadasz na halę niczym torpeda, udając się na swoje miejsce. Witasz się z Anią Fabiana i zaczynasz z nią rozmowę, zakrywając się kapturem od kurtki, by nie zauważył cię Penchev. Tak wciągasz się w rozmowę, że nie zauważasz , kiedy obok pojawia się właśnie ten siatkarz i targa ci włosy. Momentalnie przerywasz zdanie i odwracasz głowę do tyłu, spoglądając na niego groźnie. Teraz to ty mu nie podarujesz! Wyciągasz ze swojej torby perfumę, którą psikasz siatkarza. Wraz z Anną wybuchasz głośnym śmiechem, na widok dławiącego się zapachem Niko. Niestety, kiedy ma zamiar ci oddać, Kowal to zauważa i natychmiast go do siebie przywołuję. Z zainteresowaniem przyglądasz się rozgrzewającym siatkarzom, którzy dziś podejmą Cuprum Lublin. Machasz ze śmiechem do Lotmana, który z otwartej dłoni uderza się w czoło, gdyż zauważą, że nie wziął butów. Po trybunach rozbrzmiewa fala śmiechu, spowodowana zabieganiem Amerykanina. Po chwili oba zespoły prezentują się kibicom na widowni, po odśpiewaniu przez ciebie hymnu łamaną polszczyzną chłopaki schodzą do Andrzeja Kowala, by usłyszeć jeszcze ostatnie wskazówki prze meczem. Każdego z wbiegających na parkiet Resoviaków, witasz z Anką oklaskami, a gdy wbiega Paul krzyczysz na całe gardło. Lotman śmieje się pod nosem, a Niko naburmuszony wystawia ci język. Wymieniasz się spojrzeniem z dziewczyną Drzyzgi i roześmiana opadasz na swoje miejsce. Na zagrywkę wędruję Rafał Buszek, który przestrzela. Po chwili jednak wynagradza to w dobrym przyjęciu, piłkę dostarcza to Fabiana, a ten rozgrywa ją do Johena, który bez problemu obija blok Lublina. Ania zadowolona z doskonałej wystawy swojego chłopaka, klaska mocno w dłonie, wykrzykując jego imię. Pamiętasz jak ty to kiedyś robiłaś. Ludzie patrzyli na ciebie z irytacja, ale tobie to nie przeszkadzało w dopingowaniu Matta. Nim się oglądasz pierwszy set wygrywa Rzeszów. Podczas przerwy pomiędzy pierwszym a drugim setem przeskakujesz przez barierki i podbiegasz do Paula, który jak na razie nie miał szansy wejść na boisko. Po chwili jednak z powrotem opadasz na swoje krzesełko i podskakujesz do góry, kiedy Nikolay zdobywa pierwszego swojego asa serwisowego w tym spotkaniu. Po chwili po raz kolejny wykonuję trudną w przyjęciu zagrywkę, którą źle odbiera Łukasz Kadziewicz. Samą zagrywką dopisuję do konta Asseco 6 punktów. Po blisko godzinie i 14 minutach kończy się spotkanie Asseco Resovii Rzeszów, która pokonuję Lublin bez problemu 3:0. Wraz z twoją towarzyszką wbiegasz na parkiet i przytulasz chłopaków, gratulując im zwycięstwa. Gdy odwracasz się do tyłu obok bandy reklamowej dostrzegasz Paula pogrążonego rozmową z ... Nie możesz uwierzyć w to co widzisz! Lotman rozmawia z Mattem! Niewiele myśląc biegiem ruszasz w kierunku Andersona, a gdy tylko zauważa to Paul odsuwa się na bok. Wskakujesz na pas Matta, oplatając go swoimi nogami. Matthew momentalnie zatapia się w twoich ustach, ale robi to ostrożnie i powoli, jakby po raz pierwszy ich smakował. Tak cholernie ci ich brakowało. Po chwili odrywa sie od twoich warg, ale tym razem to ty z namiętnością wpijasz się w jego, niczym pijawka spragniona krwi. To jak się teraz czujesz jest nie do opisania. W środku rozpycha cię szczęście, którego nie czułaś od 2 miesięcy. Na reszcie masz przy sobie mężczyznę, którego kochasz ponad życie. Już nigdy więcej nie pozwolisz, by ktoś was rozdzielił. To za bardzo bolesne dla waszej dwójki. Wreszcie odrywasz się od niego, a on stawia cię na podłodze i zamyka w żelaznym uścisku takim, którego ci brakowało.
-Nareszcie jesteś blisko mnie. Nawet nie masz pojęcia jak cholernie tęskniłem, jakie moje życie bez ciebie stało się monotonne.-szepcze ci do ucha.
-Kocham Cię Matt i już nigdy nie pozwolę, by ktoś nas rozdzielił.-mówisz drżącym głosem.
Po chwili dajesz się ponieść emocjom i łkasz cicho, w jego koszulę. To nie łzy smutku, a szczęścia. Nareszcie masz go przy sobie, nareszcie jest blisko. Możesz go pocałować, dotknąć. Pociągasz nosem i spoglądasz w jego przeniknięte błękitem oczy. Są tak piękne. Znowu nie możesz się w nie wpatrywać godzinami, wdychać zapach jego cudownych perfum i zasypiać w jego ramionach.
Od Autorki:
Przepraszam, ale dopiero dziś udało mi się skończyć 38, ale przyjmijcie ją jako prezent mikołajkowy :) Mi się szczerze powiedziawszy nawet podoba :D Matt i Alice na reszcie szczęśliwi, wtuleni w siebie, ale czy na długo? Tutaj by poprawić wam humor po przegranej Rzeszowa dałam wygraną z Cuprum Lublin, ale Asseco dalej przegrywa. Tym razem z drużyną, którą pokonała zaraz na początku sezonu. Co się z wami dzieje chłopaki? Wczoraj nawet Skra prezent sprawiła Będzinowi i przegrywała 1:3. Bawi mnie to nie wiem czemu, nie smuci :D Wiem, że mój kochany Bełchatów jest w formie, a to drobny wypadek przy pracy. Chyba będę musiała przyśpieszyć czas by się do Wigilii wyrobić, ale chyba się nie pogniewacie prawda? :) To chyba tyle od mnie. Zapraszam do wyrażenia swojej opinii na temat tego rozdziału w komentarzach ;) Być może kolejny w środę, ale wiecie poprawianie ocen się zbliża :P A Matematyka woła o pomstwę do nieba, więc trzymajcie kciuki ;) Pozdrawiam i do następnego :*
PS: Nie miałam jak sprawdzić tego rozdziału, więc za wszelakie błędy mocno przepraszam :)
-Zaczekaj! -krzyczy za tobą, a ty momentalnie się odwracasz.-Przepraszam, pani to może Alice Winter? -pyta niepewnie.
-Tak, to ja. Niech pan nie przesadza z tą panią.-uśmiechasz się delikatnie. - Alice jestem.
-Andrzej.-ściska twoją dłoń.-Pański... To znaczy twój ojciec uprzedził nas o twoim przybyciu. Masz coś przeciw by od razu przejść do formalności?
-Jakich formalności? O co tu chodzi? -pytasz zdziwiona.
-Twój ojciec dowiózł nam twoje CV i chętnie przyjemy cię na stanowisko dziennikarki, która przeprowadzała by wywiady z naszymi zawodnikami oraz dodatkowo zajmowała się prowadzeniem strony.
-Jejku! To jego niespodzianka. Dziękuję. - po raz kolejny tego dnia obdarzasz trenera Asseco uśmiechem, tym razem szerokim.
Kowal śmieje się cicho z twojej reakcji, a po chwili zachęca do zejścia na dół, by poznać siatkarzy Asseco Resovii Rzeszów. Podążasz tuż za nim i przyglądasz się jak chłopaki na gwizdek stawiają się w szeregu przed twoją osobą. Śmiejesz się pod nosem na widok powiększonych orbit Paula, ale po chwili się uspokajasz. Andrzej przedstawia cię chłopakom, a oni chętnie podchodzą do ciebie wymieniając się uściskiem dłoni i mówiąc przy tym swoje nazwiska i imiona. Opadasz na krzesełko obok uzupełniającego właśnie płyny Nikolaya i przyglądasz się chłopakom, którzy kontynuowali trening. Z zainteresowaniem spoglądasz na serwującego właśnie Nowakowskiego, który psuję serwis. Podzieleni na dwie drużyny siatkarze świetnie sobie radzą. Jak na razie 8:6 prowadzi strona lewa, na której Bułgar własnie udaje się na zagrywkę. Silny serwis sprawia kłopoty w przyjęciu Buszkowi, co wywołuję radość Pencheva, który ponownie posła mocna zagrywkę tym razem na Lotmana. Paul utrzymuję dobre przyjęcie od początku treningowego meczu, więc bez problemu dostarcza piłkę do Drzyzgi, który wystawia ją do Konarskiego. Dawid uśmiecha się pod nosem ze zdobytego punktu i udaję się na zagrywkę. Z podziwiania siatkarzy wyrywa cię piosenka, która oznajmia nadchodzące połączenie. Wygrzebujesz ze swojej torby swojego i'Phone i przyglądasz się zdjęciu Matthew. Po raz setny próbuję się z tobą skontaktować, a ty zawsze zastanawiasz się czy odebrać. Może warto go uspokoić, przecież ma prawo się o ciebie martwić. Niezauważalnie obok twojego boku pojawia się Paul, który spogląda ci przez ramię.
-Zastanawiasz się czy odebrać? -pyta po chwili.
-Tak. On jest tak cholernie uparty, a ja za każdym razem mam ochotę nacisnąć słuchawkę, ale w ostatniej chwili się powstrzymuje się.
***
Wraz z chłopakami opuszczasz szatnię, do której bez zastanowienia pozwoli ci wejść. Ty jednak kręcisz przecząco głową, ale zaciągnięta przez Lotmana i Holmesa siłą nie masz wyboru. Siedzisz więc na ławce i przeglądasz wiadomości, starając się uniknąć patrzenia na nagie klaty siatkarzy. Już jutro twój pierwszy dzień pracy, którym o dziwo się nie denerwujesz. Kiedy Paul jest już odświeżony i przebrany wychodzisz z pomieszczenia pełnego testosteronu, zmierzając wraz z nim w kierunku wyjścia. Po chwili dogania was Krzysiek, który postanawia zorganizować imprezę z okazji powitania cię w progach klubu. Kiedy masz już odpowiadać, nagle z za rogu wyłania się Andrzej Kowal, do którego Igła podbiega, prosząc :
-Trenerze, jest taka sprawa. No bo z okazji przybycia do nas Alice chcemy urządzić imprezkę. Czy moglibyśmy się napić?
-Ignaczak! Jutro mecz, a ty chcesz się opić? Nie ma mowy! Już kiedyś wam pozwoliłem, a potem ty, Lotman i Holmes graliście na kacu.
Śmiejesz się głośno na widok miny zbitego psa u libero, a trener nie ma wyboru i zgadza się na jedno piwo lub kieliszek wódki. Ignaczak rzuca mu się na szyję i obdarowuję milionem pocałunków w policzek, jakby co najmniej zgodę na ślub z Iwoną wyraził. Oj będzie tu ciekawie.
Z uśmiechem na ustach okręcasz się wokół własnej osi, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Wyglądasz naprawdę świetnie. Czarna sukienka idealnie podkreśla twoją szczupłą sylwetkę, a szpilki tego samego koloru doskonale do niej pasują. Wkładasz do torebki jeszcze baleriny na zmianę i pryskasz się swoimi cytrusowymi perfumami, zbiegając po schodach. W tym oto czasie słyszysz klakson Lotmana, który parkuję przed domem twoich rodziców. Narzucasz na siebie kurtkę i zamykasz za sobą drzwi, szybkim krokiem udając się w kierunku srebrnej Toyoty. Opadasz na fotel obok kierowcy i od razu słyszysz głośne wizdanie Paula. Twoja czarna torebka ląduje na jego głowie, co powoduję u niego oburzenie. Ze śmiechem zapinasz swój pas i poganiasz go by wreszcie odjechał z pod mieszkania. Na twoje życzenie Amerykanin naciska na gaz i z piskiem opon wyjeżdża z miejsca. Przewracasz tylko oczami, na to co teraz pomyśli sobie twoja matka o tych Resoviakach. Droga mija wam w ciszy, ale tobie to ani trochę nie przeszkadza. Kiedy twój towarzysz parkuję pod klubem otwierasz drzwi i ruszasz powolnym korkiem w kierunku wejścia. Paul łapie cię pod ramie, oznajmiając, że dziś trzymasz się z nim. Kiwasz tylko głową, ale to oczywiste, że nie będziesz cały czas siedzieć w kącie klubu i słuchać jego historii. Witasz się szerokim uśmiechem z zawodnikami klubu i podchodzisz do baru, by zamówić pierwszego drinka tego wieczoru, ale uprzedza cię Russell. Dziękujesz mu delikatnym uśmiechem i z kolorową szklanką siadasz pomiędzy przyjacielem Matta a Penchevem. Bułgar spogląda na ciebie z uśmiechem, szepcząc ci do ucha, że cudownie wyglądasz. Momentalnie na twoje policzki wstępują rumieńce, które starasz się zakryć opadającymi , kręcącymi blond włosami. Ignaczak proponuję, by chłopaki od razu wypili swoje pierwsze i ostatnie drinki tego wieczoru teraz, a nie później, gdyż nie będzie czasu. Gracze Asseco przytakują głową i wręczają Krzyśkowi listę swoich zamówień. Libero zakłopotany drapie się po głowie, a przyglądasz mu się ze śmiechem. Na pewno da sobie radę i nic nie pomyli. Upijasz kolejny łyk z kolorowej szklanki i spoglądasz z uśmiechem na Drzyzgę, który zajęty jest rozmową ze swoją dziewczyną. Nie jest ci dane długo okupywać kanapy, gdyż po chwili Niko porywa cię na parkiet. Starasz się tańczyć normalnie, ale jakoś nie możesz się rozluźnić. Bułgar to zauważa i posyła ci pokrzepiający uśmiech, unosząc dłonie w geście niewinności, obiecując, że nie będzie cię obmacywał. Oboje wybuchacie głośnym śmiechem i zaczynacie tańczyć. Wirujesz w jego ramionach i coraz lepiej czujesz się w jego towarzystwie. Kiedy z głośników rozbrzmiewa Bałkanica idziecie na całość. Jak wszyscy zebrani w klubie wykrzykujecie tekst piosenki, szalenie tańcząc. Niko śmieje się uroczo na twój łamany polski, którego nieco się nauczyłaś przez ostatni tydzień. Zmęczona przeciskasz się pomiędzy tłumem ludzi i opadasz na kanapę w kącie budynku. Uśmiechasz się do chłopaków, którzy nadal okupują mebel. Opróżniasz swoją szklankę i ze śmiechem podchodzisz do Lotmana, który zawzięcie o czymś dyskutuję z Igą. Siłą wyciągasz go na parkiet i zaczynasz kołysać się rytm piosenki, zmysłowo wymachując biodrami w jego stronę. Słyszysz przy uchu jego cichy śmiech i czujesz jak ociera się o twoje ciało. W końcu się rozkręca i zaczyna cię okręcać, do szybkiej piosenki. Po chwili przy waszym boku pojawia się Russell , który krzyczy głośno " odbijany" i odbiera cię z ramion swojego kolegi z kadry. Ze śmiechem patrzysz na smutną minę Lotmana, ale po chwili dajesz się ponieść muzyce. Już całkowicie jesteś rozluźniona w towarzystwie chłopaków i bez problemu szalejesz na parkiecie z Holmesem. Później pojawiasz się za plecami Nowakowskiego i nie dajesz mu wyboru. Ze śmiechem patrzysz na tańczących niedaleko was Fabiana i Anie, postanawiając spróbować czegoś innego. Stukasz swoimi zgrabnymi biodrami o tyłek środkowego Resovii i widzisz jak przygląda wam się reszta. Chłopaki klaskają w dłonie i wykrzykują gotowi na następne twoje szaleństwa na parkiecie. Tym razem kiwasz palcem w stronę atakującego Niemiec. Schops zaskoczony twoim wyborem pokazuje na siebie, a ty kiwasz tylko głową. W końcu dołącza do ciebie i wykonuję wraz z tobą układ do Gangnam Style. Po chwili cała Resovia świetnie bawi się w kółku wraz z tobą w roli głównej.
Ze śmiechem, który wywołuję dość spora ilość alkoholu w twoich żyłach, opuszczasz klub "Mimami ". Bez problemu docierasz do samochodu Paula, który patrzy na ciebie roześmiany. Nigdy nie przypuszczał, że komuś uda się wyrwać wszystkich zawodników klubu na parkiet. Jesteś naprawdę świetna Winter! Na szczęście nie będziesz musiała wysłuchiwać żadnych kazań swoich rodziców, gdy wrócisz do domu o 2 w nocy, ponieważ dziś nocujesz u Amerykanina. Wykończona dzisiejszą imprezą opierasz się o szybę i zamykasz powieki, od razu zasypiając. Lotman w spokoju prowadzi, co chwila spoglądając na ciebie ukradkiem. Dochodzi do wniosków, że Matt miał cholerne szczęście. Wpadł na piękną dziewczynę, do tego świetnie do niego pasująca. Szkoda tylko, że do waszego szczęścia los musiał wepchać swoje brudna palce. Po około 30 minutach jesteście na miejscu. Przyjmujący wzdycha głośno, na samą myśl ile możesz warzyć. Jednak bez problemu wyciąga cię z samochodu i przerzuca przez ramię, powodując, że otwierasz oczy. Uspokaja cię i udaje się w kierunku drzwi do mieszkania. Widząc, że w środku jest już Niko, który jest jego współlokatorem naciska na dzwonek. Bułgar otwiera drzwi ze szczotką do zębów w ustach i pomaga Lotmanowi ułożyć cię na kanapie w salonie.
***
Paul
Dłużej już nie możesz na nich patrzeć. Męczą się jak cholera. Alice doskonale radzi sobie w waszym klubie, chłopaki ją uwielbiają, ale ty wiesz, że ona nie wytrzymuje psychicznie. Od czasu powitalnej imprezy w klubie, pomieszkuje u ciebie. Doskonale widzisz jak cierpi, kiedy w internecie lub telewizji natrafi na choćby zdjęcie twojego przyjaciela. Po za tym nie raz dochodzi do ciebie jej łkanie w poduszkę za ściany. Matt za to każdego wieczoru wydzwania do ciebie na Skype i rozmawia godzinami o tym jakie jego życie jest monotonne, bez sensu i dzieli się swoimi zastanowieniami, gdzie mogłaby być Alice. A ty znasz prawdę i mu jej nie mówisz. Koniec z tym.
Opadasz na kremową sofę w salonie, układając swoją spuchniętą kostkę na stole. Machasz na pożegnanie opuszczającej właśnie mieszkanie Alice i otwierasz swojego laptopa, logując się na Skype. Jak zawsze przy Matthew o tej porze widnieje zielona ikonka oznaczająca, że jest on dostępny. Naciskasz na przycisk rozpoczynający połączenie i poprawiasz się na kanapie, myśląc jak mu to powiesz. Po chwili twoim oczom ukazuję się obraz gotującego właśnie obiad Andersona. Przyjaciel posyła w twoją stronę delikatny uśmiech i kosztuje gotowanego właśnie spaghetti. Prosisz go by usiadł, a on posłusznie układa komputer na kuchennym stole i siada na wprost ciebie.
-Matt muszę ci coś koniecznie powiedzieć. -oznajmiasz, spoglądając wprost na niego.
-Pewnie Igła wychlał ci tą Żubrówkę i teraz rozpaczasz, tak?- śmieje się głośno.
-Alice jest w Polsce, tutaj w Rzeszowie. Od jakiś dwóch miesięcy.-wyduszasz wreszcie z siebie, unikając jego wzroku.
-Jak to ku*** w Polsce?! Co ona tam robi?! Skąd to wiesz?! Lotman odpowiedz! - zasypuję cię masą pytań.
-Matt, ja to wiedziałem od samego początku. Tylko obiecałem jej, że ci nie powiem, ale nie da się być obojętnym na wasze cierpienie, tym bardziej, że codziennie słyszę jej płacz po nocach i widzę, jak ogląda w kółko twoje zdjęcia na telefonie! To jest chore! Kochacie się, a nie możecie być razem przez jej głupiego ojca!
-Będziesz żył Lotmanku mój! - po raz pierwszy od dwóch miesięcy widzisz jego szeroki uśmiech.- Zaraz wsiadam w samolot i staram się tam przylecieć jak najszybciej. Nic jej nie mów.
Nareszcie skończy się to ich cierpienie. Znów będziesz mógł oglądać ich szczęśliwych, pełnych wzajemnej miłości do siebie i uśmiechniętych. O kurde! Miałeś zadzwonić do Jasmine wczoraj. Cholera jasna! Sięgasz po swój telefon, leżący na końcu kanapy i wybierasz z listy numer swojej żony. Nie ma to jak jej krzyk, przez który codziennie coraz bardziej tracisz słuch. Po chwili jednak za pewne uśmiechem, którego nie widzisz opowiada ci o małej Emmie, która pierwszy raz ją kopnęła. To takie cudowne uczucie. Pamiętasz jak poszedłeś z Jass do ginekologa i po raz pierwszy usłyszałeś bicie serca tej małej kruszynki. Po prostu się rozpłakałeś, z resztą tak jak ona. Twoja córeczka na pewno będzie tak piękna jak twój skarb w Kalifornii.
***
Alice
Nie masz pojęcia, że dziś od dwóch miesięcy zobaczysz swojego ukochanego. Tak jak zawsze ubierasz się w klubowe ubrania i z uśmiechem na ustach opuszczasz mieszkanie, ruszając truchtem w stronę Podpromia. Musisz w końcu zadbać o swoją formę, gdyż zwyczajnie wstyd ci przebywać z wysportowanymi mężczyznami, gdy nie ma się kondycji. W ostatnim czasie zastanawiałaś się nad powrotem do łyżwiarstwa na dłuższą metę, ale nie wiesz czy jesteś gotowa podjąć ryzyko. Zawsze gdy o tym myślisz przed oczami masz obraz z tych kilkunastu lat temu. Ty zdenerwowana przed występem na MŚ juniorów, Gabi i Nicolas na trybunach trzymający za ciebie kciuki i ta cholerna Charlotte. Wy dwie szłyście łeb w łeb, minimalnymi punktami prowadząc na zmianę. W przedostatniej kolejce udało ci się pozostać na pierwszym miejscu z przewagą 2,9 punktu. Wszystko tak świetnie się układało, byłaś bliska złota. Kiedy rozciągałaś się przed kolejnym występem dostrzegłaś wchodzącego właśnie Johna z Amelie. Podszłaś do trenera, by uzgodnić z nim co musisz poprawić. W tym czasie Kraus uszkodziła twoje łyżwy, o czym ty nie miałaś pojęcia. Z uśmiechem na ustach obserwowałaś akrobacje innych dziewczyn, które były bez szans by cię dogonić. Powoli dochodziło do ciebie, że jesteś naprawdę bliska czegoś niesamowitego. Na lód weszła Charlotte, która posłała w twoją stronę cwany uśmieszek. Nie wiedziałaś o co jej chodzi, ale zlekceważyłaś to. W końcu co mogła ci zrobić? Cała pełna najgorszych obaw wjechałaś na lód, posyłając delikatny uśmiech w stronę rodziców. Z każdym pod głoszeniem piosenki zaczęłaś coraz bardziej czuć się pewniej. Po chwili swobodnie tańczyłaś już na lodzie, co podobało się publiczności, która swoje zadowolenie okazywała głośnymi okrzykami zachwytu i oklaskami. Czułaś wsparcie całej rodziny. Nicolas i Gabi co chwila wymachiwali plakatami z wspierającymi cię hasłami, a rodzice wykrzykiwali twoje imię. Podskoczyłaś do góry i chciałaś wykonać ćwiczone specjalnie na Mistrzostwa Świata coster. Podczas obrotu jednak ostrze łyżwy odczepiło się, a ty straciłaś równowagę i z całej siły uderzyłaś kręgosłupem o lód, kalecząc sobie także ostrze. Publiczność zamarła, a przy tobie pojawiły się służby medyczne. Słyszałaś płacz swojej matki, która wyrwała się z objęć taty i wbiegła na lód, klękając przy tobie. Nigdy w życiu nie widziałaś jej tak roztrzęsionej. Jęknęłaś głośno na falę bólu, która przeszła cię po całym kręgosłupie. Obraz zaczął ci się rozmazywać, aż w końcu nastała przerażająca ciemność.
Kręcisz głową, by odgonić tą myśl, która wciąż powoduje ciarki na twoich plecach. Uśmiechasz się pod nosem, dostrzegając siatkarzy, którzy szykują się na bitwę na śnieżki. Zakładasz na głowę kaptur by żadną nie dostać i błagasz w duchu, by cię nie zauważyli. Twoje modlitwy nie zostają jednak wysłuchane. Fabian podchodzi do ciebie z szerokim uśmiechem, obejmując cię ramieniem i wybiera cię do swojej drużyny. Całkiem niezły skład. Niko, Fabio, Igła, Holmes na Pitera, Lotmana, Schops,Konar. Reszta pewnie uciekła się przebierać, choć do meczu naprawdę sporo czasu. Z łobuzerskim uśmieszkiem lepisz kulkę ze śniegu w swoich dłoniach, które zabezpieczone są czarnymi, skórzanymi rękawiczkami i spoglądasz na Pencheva. Od czasu przeprowadzki do Paula, zaprzyjaźniłaś się z Bułgarem i naprawdę dba on, o to by ci się nie nudziło. Celujesz śnieżką w Nikolaya, który w porę robi unik. Nom i biegi od razu ci się przydadzą. Twój przyjaciel natychmiast rusza w twoją stronę, a ty momentalnie zrywasz się z miejsca odpalając swoje nogi na maksa. Brunet jednak nie odpuszcza i powoli cię dogania. W końcu dopada cię w ślepym zaułku i uśmiecha się cwanie, podchodząc coraz bliżej.
-Chyba dziewczyny nie natrzesz Niko, prawda?-pytasz niepewnie, oddalając się do tyłu.
-A czemu? To chyba zabronione nie jest?- odpowiada ci.
-No, ale nie kulturalne siatkareczko!
-Jak mnie nazwałaś?-pyta ze śmiechem.-Przesadziłaś mała!
-Tylko nie mała , ok?! -oburzasz się i przelatujesz mu pod nogami, wracając po halę.
Tym razem wpadasz do środka budynku, wbiegając po schodach, o mało nie wpadając na Mariusza Wlazłego. Posyłasz w jego stronę przepraszający uśmiech i przyśpieszasz, kiedy dostrzegasz za sobą Nikolaya. Wpadasz na halę niczym torpeda, udając się na swoje miejsce. Witasz się z Anią Fabiana i zaczynasz z nią rozmowę, zakrywając się kapturem od kurtki, by nie zauważył cię Penchev. Tak wciągasz się w rozmowę, że nie zauważasz , kiedy obok pojawia się właśnie ten siatkarz i targa ci włosy. Momentalnie przerywasz zdanie i odwracasz głowę do tyłu, spoglądając na niego groźnie. Teraz to ty mu nie podarujesz! Wyciągasz ze swojej torby perfumę, którą psikasz siatkarza. Wraz z Anną wybuchasz głośnym śmiechem, na widok dławiącego się zapachem Niko. Niestety, kiedy ma zamiar ci oddać, Kowal to zauważa i natychmiast go do siebie przywołuję. Z zainteresowaniem przyglądasz się rozgrzewającym siatkarzom, którzy dziś podejmą Cuprum Lublin. Machasz ze śmiechem do Lotmana, który z otwartej dłoni uderza się w czoło, gdyż zauważą, że nie wziął butów. Po trybunach rozbrzmiewa fala śmiechu, spowodowana zabieganiem Amerykanina. Po chwili oba zespoły prezentują się kibicom na widowni, po odśpiewaniu przez ciebie hymnu łamaną polszczyzną chłopaki schodzą do Andrzeja Kowala, by usłyszeć jeszcze ostatnie wskazówki prze meczem. Każdego z wbiegających na parkiet Resoviaków, witasz z Anką oklaskami, a gdy wbiega Paul krzyczysz na całe gardło. Lotman śmieje się pod nosem, a Niko naburmuszony wystawia ci język. Wymieniasz się spojrzeniem z dziewczyną Drzyzgi i roześmiana opadasz na swoje miejsce. Na zagrywkę wędruję Rafał Buszek, który przestrzela. Po chwili jednak wynagradza to w dobrym przyjęciu, piłkę dostarcza to Fabiana, a ten rozgrywa ją do Johena, który bez problemu obija blok Lublina. Ania zadowolona z doskonałej wystawy swojego chłopaka, klaska mocno w dłonie, wykrzykując jego imię. Pamiętasz jak ty to kiedyś robiłaś. Ludzie patrzyli na ciebie z irytacja, ale tobie to nie przeszkadzało w dopingowaniu Matta. Nim się oglądasz pierwszy set wygrywa Rzeszów. Podczas przerwy pomiędzy pierwszym a drugim setem przeskakujesz przez barierki i podbiegasz do Paula, który jak na razie nie miał szansy wejść na boisko. Po chwili jednak z powrotem opadasz na swoje krzesełko i podskakujesz do góry, kiedy Nikolay zdobywa pierwszego swojego asa serwisowego w tym spotkaniu. Po chwili po raz kolejny wykonuję trudną w przyjęciu zagrywkę, którą źle odbiera Łukasz Kadziewicz. Samą zagrywką dopisuję do konta Asseco 6 punktów. Po blisko godzinie i 14 minutach kończy się spotkanie Asseco Resovii Rzeszów, która pokonuję Lublin bez problemu 3:0. Wraz z twoją towarzyszką wbiegasz na parkiet i przytulasz chłopaków, gratulując im zwycięstwa. Gdy odwracasz się do tyłu obok bandy reklamowej dostrzegasz Paula pogrążonego rozmową z ... Nie możesz uwierzyć w to co widzisz! Lotman rozmawia z Mattem! Niewiele myśląc biegiem ruszasz w kierunku Andersona, a gdy tylko zauważa to Paul odsuwa się na bok. Wskakujesz na pas Matta, oplatając go swoimi nogami. Matthew momentalnie zatapia się w twoich ustach, ale robi to ostrożnie i powoli, jakby po raz pierwszy ich smakował. Tak cholernie ci ich brakowało. Po chwili odrywa sie od twoich warg, ale tym razem to ty z namiętnością wpijasz się w jego, niczym pijawka spragniona krwi. To jak się teraz czujesz jest nie do opisania. W środku rozpycha cię szczęście, którego nie czułaś od 2 miesięcy. Na reszcie masz przy sobie mężczyznę, którego kochasz ponad życie. Już nigdy więcej nie pozwolisz, by ktoś was rozdzielił. To za bardzo bolesne dla waszej dwójki. Wreszcie odrywasz się od niego, a on stawia cię na podłodze i zamyka w żelaznym uścisku takim, którego ci brakowało.
-Nareszcie jesteś blisko mnie. Nawet nie masz pojęcia jak cholernie tęskniłem, jakie moje życie bez ciebie stało się monotonne.-szepcze ci do ucha.
-Kocham Cię Matt i już nigdy nie pozwolę, by ktoś nas rozdzielił.-mówisz drżącym głosem.
Po chwili dajesz się ponieść emocjom i łkasz cicho, w jego koszulę. To nie łzy smutku, a szczęścia. Nareszcie masz go przy sobie, nareszcie jest blisko. Możesz go pocałować, dotknąć. Pociągasz nosem i spoglądasz w jego przeniknięte błękitem oczy. Są tak piękne. Znowu nie możesz się w nie wpatrywać godzinami, wdychać zapach jego cudownych perfum i zasypiać w jego ramionach.
Od Autorki:
Przepraszam, ale dopiero dziś udało mi się skończyć 38, ale przyjmijcie ją jako prezent mikołajkowy :) Mi się szczerze powiedziawszy nawet podoba :D Matt i Alice na reszcie szczęśliwi, wtuleni w siebie, ale czy na długo? Tutaj by poprawić wam humor po przegranej Rzeszowa dałam wygraną z Cuprum Lublin, ale Asseco dalej przegrywa. Tym razem z drużyną, którą pokonała zaraz na początku sezonu. Co się z wami dzieje chłopaki? Wczoraj nawet Skra prezent sprawiła Będzinowi i przegrywała 1:3. Bawi mnie to nie wiem czemu, nie smuci :D Wiem, że mój kochany Bełchatów jest w formie, a to drobny wypadek przy pracy. Chyba będę musiała przyśpieszyć czas by się do Wigilii wyrobić, ale chyba się nie pogniewacie prawda? :) To chyba tyle od mnie. Zapraszam do wyrażenia swojej opinii na temat tego rozdziału w komentarzach ;) Być może kolejny w środę, ale wiecie poprawianie ocen się zbliża :P A Matematyka woła o pomstwę do nieba, więc trzymajcie kciuki ;) Pozdrawiam i do następnego :*
PS: Nie miałam jak sprawdzić tego rozdziału, więc za wszelakie błędy mocno przepraszam :)
Jejku *-* znowu razem <3 Nawet niewiesz jak się cieszę :D
OdpowiedzUsuńAle pewnie nie na długo bo ten głupi ojciec coś wymyśli ... ( wiem że to się nudne robi ale to prawda a w tym opowiadaniu Johna tak przedstawiłaś, że mam ochotę go zabić ;p )
Pozdrawiam, weny życzę i czekam na kolejny, mam nadzieję że to już niebawem : P
Ja też, bo zdecydowanie wolę opisywać ich radosne chwilę, niż kłótnie czy rozłąki :) Oni są dla siebie stworzeni <3
UsuńTym razem nie ojciec ;)
Pozdrawiam i dziękuję :*
W planach mam dodanie nowego we wtorek, gdyż w środę mam trening w siatkówkę ( nareszcie po kilku miesiącach ) :3
Świetny! *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i nie mogę się doczekać. Ciekawe co tym razem ojciec zapewne wymyśli... :/
Powodzenia z matematyką ;)
Dziękuję :3
UsuńOjciec na razie o dziwo będzie spokojny :)
Pozdrawiam i dziękuję :D :*
Długość rozdziału jest bardzo pożądana w przyszłości :) Czytało się szybko i jak zwykle rewelacyjnie. Nareszcie doczekałam się spotkania Alice i Matta. Paul prawdziwym przyjacielem tej dwójki, a nie każdego z osobna, a jego akcja z butami jak zwykle świetna, jak tu go nie lubić? ;)
OdpowiedzUsuńNie strasz mnie od razu, że nie wiadomo jak długo potrwa szczęście naszej pary, daj się trochę pocieszyć hehe. Poza tym Paul obrońca będzie czuwał i nie pozwoli, by coś złego się stało.
Co do przyspieszenia akcji o decyzja należy do Ciebie, zawsze możesz końcówkę dodać np. na koniec roku, myślę, że nikt się nie pogniewa jak będzie trochę więcej części niż zakładasz ;)
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy. Powodzenia z matematyką :)
P.S. Dziękuję za Twoje miłe słowa pod moim komentarzem pod poprzednim rozdziałem :*
Takiej długości to ja właśnie pisać rozdziały lubię :)
UsuńDziękuję :3 Mieć takiego przyjaciela jak Paula to skarb <3
A inna sprawa, że chłopak przez tą ciąże Jasmine lata zakręcony :D
On na to co się stanie nie będzie miał jednak wpływu, ani nasza ukochana para :P
Hehe, ale ja muszę w końcu skończyć tą historię :) Uwierz mi, gdybym mogła pisałabym tomami te amory naszych kochanów, ale w głowie mam tyle pomysł, na tak wiele historii, że muszę naprawdę nieźle sobie czas zaplanować :D
Pozdrawiam i do zobaczenia może we wtorek ;)
Dzięki, z waszym wsparciem może uda mi się na 2 zdać wszystko :D
PS: Wybacz, ale nie pamiętam jakie Ty opowiadanie piszesz. Bo już tyle ich mam, tyle waszych, że się zgubiłam :D
Ja nie piszę żadnego opowiadania ;) obecnie tylko czytam cudzą twórczość. Mówisz, że tym razem los namiesza w ich życiu... no cóż chyba byłoby po prostu zbyt pięknie, ale i tak wierzę, że uda im się z opresji wyjść obronną ręką i będzie happy end tej historii.
UsuńA co do szkoły to na pewno dasz radę :)
Spokojnie dadzą radę :) Silni są, skoro po dwóch miesiącach bez niczego wpadli sobie w ramiona i nadal się kochają :3
UsuńDziękuję za wiarę :) Dobranoc :*
Och, och, jest rozdział. dziekujemy i, hehe, pisz kolejny! :D
OdpowiedzUsuńAż się wzruszyłam jak zobaczyłam, że jest nowszy post!!!!!!!!!!!!!!!!! :))))))))
To ja dziękuje, że jesteście, czytacie i komentujecie <33
UsuńWow :D
Pozdrawiam :*
Ty to lubisz mieszać :! :) Dobrze, ze ojciec już nie będzie się mieszał, bo zaczynał mnie już wnerwiać :D Nie każdy siatkarz to świnia, a Matt na pewno nie .. Pomieszało mu się w głowie .. Hehehhe! A co dzisiejszego rozdziału , Paul to taki Anioł Stróż, który czuwa nad naszą parą ! Na początku jako dobry przyjaciel nie powiedział nic Matowi, ale pozniej też jako dobry przyjaciel mu wszystko powiedział ,, Wyszło na dobre to temu związkowi ! To teraz jaka osoba ma mieszać im ? Chciałabym Happy endu, a nie .. :) Ale to już twój wybór :* Jak szybko to minęło ? 38 rozdziałów i tyle miesięcy .. Będzie mi brakowało czytania tego bloga .. Jeszcze 2 i Epilog .. Smutno mi jest .. Choć rozwesela mnie fakt, że po 2 miesiącach Matt i Alice wpadli sobie od tak w ramiona :) Prawdziwa miłość <3 Czekam na 39 i resztę :* Natalia
OdpowiedzUsuńHahah, was wszystkie wnerwiał :D
UsuńŻebyś wiedziała Paul to taki aniołek :3
Żadna osoba nie namiesza, a los :P
A mi pisania tych wybryków Lotmana i słodkich scen naszej pary :(
The best love of wolrd <33
Pozdrawiam :*
A rozdział ponownie na plus, bo Resoviacy <3
OdpowiedzUsuńOch Paul... Jaki z Ciebie dobry kumpel.
Dobrze, że zadzwonił do Andersona...
Coś mały błąd Ci się wkradł, bo nie Cuprum Lublin, a Lubin ;)
Pozdrawiam! ;*
Ach ty i te chłopaki z Rzeszowa :D
UsuńPaul to normalnie taki aniołek :3
A teraz Matthew znowu jest najszczęśliwszym facetem na świecie <33
To drobna literówka :P
Pozdrawiam :*
Dopiero teraz :c
OdpowiedzUsuńpo prostu kocham jak piszesz <3
jejciu jak się cieszę, że są razem <3
mam nadzieję, że nic nie namiesza tej głupi ojciec :(
czemu zabierać im szczęście :3
czekam na mój dramacik :333
Nic nie szkodzi. Ważne, że jesteś :3
UsuńA ja kocham czytać wasze komentarze <33
Jej ojciec nie, ale los nieco tak :P
Pozdrawiam :*
Kocham Lotmana! On jest taki słodki i zabawny ;)
OdpowiedzUsuńTekst Andersona z tą żubrówką genialny :D
Super, że Matt przyleciał do Alice i są razem <3
Pozdrawiam ;***
On jest mega pozytywny :3
UsuńHaha, dziękuję :D Taki na spontanie wymyślony xD
Ale krótko napisałaś, ale ogólnie :)
Pozdrawiam :*
Rozdział przecudny, Alice i Matt w końcu razem:) Kochany Lotman :* Czekam na następny ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :*
UsuńRozdział świetny ;) Będzie dzisiaj następny? :P
OdpowiedzUsuńDziękuję *.* Zabieram się właśnie za jego kontynuowanie, więc może :)
UsuńPozdrawiam :*
kocham kocham kocham ten rozdział!! czyli miałam dobre przeczucie że matt przyjdzie za nią do polski jednak zaniepokoiło mnie to twoje pytanie czy będą szczęśliwi na długo?....
OdpowiedzUsuńno jasne że tak, już do końca świata!! haha ten rozdział jest taki cudowny, że zaraz przeczytam go drugi raz, a w ostatnim akapicie będę wyobrażać sobie że jestem Alice haha xd <3
No, przewidziałaś moje plany Kochana :)
UsuńNie przesadzaj! Zaraz bd 39 :3
Hahah xD Doje***** jak Wlazły atakiem xD
Pozdrawiam :*