piątek, 5 grudnia 2014

37."Tylko ani słowa Igle"

Matt 


Zirytowany słuchaniem tej samej piosenki po raz dziesiąty,  nakładasz na swoją twarz śnieżnobiałą poduszkę i klniesz siarczyście na osobę, która próbuje się z tobą skontaktować od jakichś 20 minut. Jesteś kompletnie niewyspany, gdyż przez całą noc prawie nie zmrużyłeś oka. Cholera jasna! Puszczają ci nerwy. Zrywasz się do pozycji siedzącej i sięgasz po telefon i nie patrząc kto dzwoni naciskasz zieloną słuchawkę, krzycząc pełen irytacji :

-Halo!

-Anderson czy ciebie całkiem popieprzyło?! Gdzie  ty jesteś człowieku? Za pięć minut trening!- słyszysz po drugiej stronie Maxima. 

Śmiejesz się pod nosem, myśląc że twój przyjaciel zwariował, ale gdy spoglądasz na wiszący na ścianie zegar zmieniasz zdanie. Z twoich ust pada popularne " kur**". Uderzasz się z otwartej dłoni w twarz i rzucasz telefon na łóżko, zrywając się na równe nogi. W kącie pokoju odnajdujesz swoją ulubiona szarą bluzę, w której chodzić uwielbia Alice i nakładasz ją na siebie, a następnie wciągasz na nogi czarne dresy. Narzucasz torbę na ramię i udajesz się do kuchni. Świeży pomarańczowy sok ląduje w środku twojej torby wraz z butami na zmianę. Zbiegając po schodach w klatce schodowej ubierasz na siebie ciepłą kurtkę, zasuwasz i wsiadasz do swojego niebieskiego Nissana. Z piskiem opon ruszasz z pod budynku, wywołując ciekawski wzrok starszej sąsiadki. A miała cię za odpowiedzialnego, poukładanego i spokojnego chłopaka... Włączasz radio i ze stówką na liczniku przemierzasz ulice zaśnieżonego Kazania. Na twoje szczęście  nie napotykasz żadnej policji. Ostro parkujesz pod budynkiem klubu i wysiadasz z samochodu, spoglądając na zegarek w i'Phone. Dziesięć minut spóźnienia. Krzywisz się nieznacznie i szybkim krokiem podążasz w kierunku twoich klubowych kolegów. Trener wita cię bladym uśmieszkiem, zwracając ci uwagę na przybycie z poślizgiem. Uśmiechasz się do niego szeroko, na co on tylko  odpowiada, że nic a nic się nie zmieniłeś. 

-Siema Max! -obejmujesz go przyjacielsko ramieniem.-Co tam stary u ciebie słychać co? 

-Naćpałeś się czegoś? -spogląda na ciebie z uniesioną brwią. 

Śmiejesz się głośno z jego słów, kręcąc przecząco głową. Wraz z drużyną rozpoczynasz rozgrzewkę tuż przed budynkiem klubu. Dopiero po chwili przypominasz sobie słowa Alekno, który poinformował cię wczoraj o porannym joggingu. Po 15 minutach ćwiczeń truchtem ruszacie w kierunku centrum miasta. Cieszysz się, że znów możesz przebywać w towarzystwie twoich kolegów, ale gdy patrzysz na swoją tapetę zaczynasz żałować, że Jej nie ma tu z tobą. Mikhailov podbiega do ciebie i wypytuje czego nie ma tutaj Winter, a ty patrzysz na niego przez chwilę ze smutkiem w oczach i spuszczasz wzrok. Max zaniepokojony proponuje ci wypad na piwo dziś wieczorem, na co ty tylko przytakujesz głową i przyśpieszasz. Znudzony tą ciszą włączasz swoją playlistę utworów  i uśmiechasz się pod nosem na lecącą właśnie Senioritę Abrahama Mateo, przy której kołysałeś się z blondynką na jej urodzinowym koncercie. Wszystko tutaj, nawet w Rosji przypomina ci Ją. Cholernie piękną, młodą dziennikarkę z tym oliwkowym spojrzeniem, blond włosami splecionymi zwykle w niedbałego kłosa i anielskim uśmiechem. Potrząsasz głową i próbujesz pozbyć się jej ze swoich myśli. To tak mocno boli. Ta cholerna pustka w sercu. 

Alice

Po nocy spędzonej głównie na oglądaniu waszego wspólnego albumu, samego przez was zrobionego zbiegasz na dół i zajmujesz miejsce przy kuchennym stole, przeglądając skrzynkę odbiorczą. Kilkadziesiąt wiadomości od Nicolasa i Gabi, a na końcu ta jedna wyrażająca tyle uczuć, emocji, wspomnień dwoma zwykłymi słowami, ale tak naprawdę magicznymi "Kocham Cię. " od tej jedynej osoby. Odkładasz telefon na stół i ujmujesz twarz w dłonie. Nie dajesz rady. Dłużej tak nie wytrzymasz. Tak bardzo chciałabyś powiedzieć mu gdzie jesteś, by mógł przylecieć, stanąć w progu i tak po prostu zamknąć cię w swoich silnych ramionach. Jednak nie możesz być egoistką. On ma siatkówkę, treningi, mecze. Wzdychasz głośno, przecierając twarz dłońmi. Amelie podsuwa ci talerzyk z dwoma kanapkami i siada na wprost  ciebie, ujmując twoje ręce w swoje. Natychmiast wyrywasz je i zabierasz się za śniadanie. Odwracasz głowę w stronę okna, podziwiając zimowy krajobraz. Nie masz zamiaru z nią rozmawiać. Gdyby nie to cholerne wydarzenie, to teraz siedziałabyś na hali w Kazaniu, obserwując poczynania swojego chłopaka na treningu. Wczoraj dowiedziałaś się, że właśnie wrócił do Rosji, gdyż śledzisz nadal jego Twittera oraz inne media społecznościowe. Zrywasz się z miejsca i podchodzisz do kuchennego blatu, sięgając po kremową filiżankę i opakowanie kawy. Wsypujesz dwie łyżeczki, a następnie czekasz aż woda w czajniku się zagotuje. Zalewasz naczynie do pełna i mieszasz ciemną ciecz, myśląc o siatkarzu. Za pewne teraz zaszedł by cię od tyłu, tak jak robił to zawsze, objął w pasie i wpił się w twoją szyję, a następnie wargi. Czekasz na to choć wiesz, że to się wcale nie wydarzy. Z napojem udajesz się na górę do pokoju i opadasz na łóżko z laptopem na kolanach. Przeglądasz Facebooka, ignorując pikanie czatu, który oznajmia, że Matt wysłał ci kolejną wiadomość. Nie możesz mu nic powiedzieć. Mimowolnie zerkasz jednak na dół ekranu komputera i czytasz nowe wiadomości. Myślałaś, że słowa nie potrafią opisać tego co się czuje w danej chwili w stu procentach, ale te owszem. Zamykasz sprzęt i ukrywasz twarz w dłoniach. Łkasz cicho, czując jak słona ciecz spływa po twoich policzkach, zostawiając mokre ślady. Sprawiasz mu ból. Sobie także. Nie wiedziałaś, że miłość jest aż tak trudna. Całując go na jachcie wiedziałaś, że nie będzie wiecznie kolorowo, ale nie miałaś pojęcia, że to uczucie będzie aż tak trudne. Nie rozumiałaś ludzi, którzy dla rozwijania się swojej ukochanej lub ukochanemu pozwalali wyjeżdżać, ale teraz już wiesz jak to jest. Chcesz by Matthew był szczęśliwy, by był spełniony, ale z drugiej strony o niczym innym nie pragniesz jak spakować swoją walizkę i wsiąść w pierwszy, lepszy samolot do Kazania. Jednak nie możesz. 

Masz już dość tego siedzenia w pokoju i wylewania hektolitrów łez. To przecież nic nie pomoże. Musisz się wreszcie ogarnąć. Zrywasz się z łózka i biegiem ruszasz w kierunku łazienki. Zmywasz rozmazany makijaż, zastępując go nowym i zbiegasz na dół. Ubierasz na siebie kurtkę i bez słowa opuszczasz mieszkanie swoich rodziców. Wsiadasz w taksówkę i prosisz kierowcę, by zawiózł cię na lodowisko. Musisz w końcu zaspokoić swój głód jazdy. Płacisz mu i wysiadasz z samochodu, ruszając powolnym krokiem w stronę wypożyczalni łyżew. Uśmiechasz się promiennie w stronę wysokiego bruneta i płacisz za dwie godziny jazdy. Pośpiesznie pozbywasz się kozaków i wkładasz na stopy białe łyżwy. Powoli wchodzisz na lód i wykonujesz ostrożnie każdy ruch. Ostatni raz na łyżwach byłaś jakiś rok temu, gdy wpadłaś na miłość swojego życia. Kto by pomyślał, że zwykły upadek zmieni, odwróci twoje życie o 360 stopni. Z każdym ruchem czujesz się coraz pewniej. W końcu całkowicie rozluźniona i swobodna poruszasz się płynnie po lodowisku, wywołując nie jedno spojrzenie mężczyzny. Nieświadoma, że ktoś ci się przygląda wykonujesz kilka piruetów. W wieku 15-16 lat zdobywałaś setki pucharów. Kochasz jeździć na łyżwach, to twoja druga pasja zaraz po dziennikarstwie. Nagle czujesz jak ktoś układa dłoń na twoim ramieniu, odwracasz głowę i zastygasz niczym posąg lodowy. Mierzysz Amerykanina wzrokiem pełnym zaskoczenia, aż w końcu on to przerywa:

-Co ty tu robisz?-pyta zdziwiony twoją obecnością w Polsce. 

-To długa historia, Paul.-odpowiadasz szeptem. 

-Mam czas i chęć posłuchania.-posyła w twoją stronę delikatny uśmiech.

Wzdychasz tylko i poddajesz się Lotmanowi, który proponuje ci wyjście na gorącą czekoladę do pobliskiej kawiarni. Kiwasz głową, gdyż zdążyłaś już nieźle zmarznąć na tym lodowisku. Zamieniasz łyżwy na twoje ciepłe kozaki na dość wysokim obcasie. Paul odnosi za was łyżwy, a następnie ciągnie cię w kierunku pobliskiego lokalu. Chyba doskonale sobie zdaję sprawę z tego, że nie znasz Rzeszowa. Wchodzicie do ciepłego pomieszczenia, udając się w stronę stolika pod oknem. Z pomocą chłopaka pozbywasz się kurtki, która po chwili spoczywa na wieszaku. Zajmujesz miejsce przy stoliku, oglądając menu. Resoviak zamyka je jednak jedną dłonią, zamawiając dla was niejaki "Czekoladowy wir". Kelnerka po kilku minutach stawia przed wami kubki z gorącym napojem, a dziękujecie jej skinięciem głowy. Upijasz spory łyk napoju i odkładasz go na bok.  Musisz przyznać, że Lotman tym razem cię zaskoczył. To jest naprawdę pyszne. 

-No to opowiadaj. Ciekawi mnie jakim to cudem wylądowałaś w Rzeszowie z Buffalo. - pociera z zastanowieniem swoją brodę, przerywając panującą między wami ciszę. 

-Ale na początku chce cię o coś poprosić. Proszę nie mów Mattowi, że jestem w Polsce. On o niczym nie wiem. To bardziej skomplikowanie niż myślisz. 

Lotman opiera się wygodnie o krzesło i skina głową na znak, że możesz już mówić. Bierzesz głęboki oddech i rozpoczynasz opowiadać mu o swoim egoistycznym ojcu. Widzisz jak z każdym zdaniem jego wyraz twarzy się zmienia, a to przecież jeszcze nie koniec. Po ponad połowie opowieści robisz sobie przerwę, gdyż zaschło ci w gardle. Bierzesz w dłonie gorący kubek i zatapiasz swoje usta w ciemnej cieczy. Przypominasz sobie co jeszcze się działo i wyrzucasz to z siebie, już nie kontrolując swoich emocji. W końcu to co wyczyniają twoi rodzice nie jest normalne. Po długich 4 godzinach, które upływają ci na rozmowie z Amerykaninem podnosisz się z miejsca i udajesz w stronę wieszaków. Przy boku Resoviaka opuszczasz lokal, a gdy udajesz się w stronę niedaleko stojącej taxi, on natychmiast cię zatrzymuje i niemalże siłą zaciąga do swojej srebrnej Toyoty obklejonej masą reklam. Tym razem siedzicie w ciszy, zastanawiając się nad sprawą twojego związku z Mattem. Z rozmyśleń wyrywa cię jego ręka na twoim ramieniu. Szerokim uśmiechem dziękujesz mu za podwiezienie pod dom, choć z chęcią zostałabyś z nim to musisz przecież pojawić się w domu, bo twój ojczulek będzie się martwił. Kiedy zamykasz za sobą drzwi, właściciel maszyny otwiera okno i uśmiecha się łobuzersko w twoją stronę. Posyłasz mu pytające spojrzenie, a kiedy wskazuje palcem na swój policzek kręcisz przecząco głową. Ale w końcu dajesz mu tego buziaka i odchodzisz. 

-Pamiętaj, że jesteś dorosła i rodzice nie mogą cię ograniczać. A Matta to ja znam doskonale i wiem, że dla niego kariera to mały pikuś w porównaniu do miłości. Kiedyś i owszem bawił się kobietami, ale teraz pragnie mieć przy swoim boku ciebie i jeśli by mógł to przychylił by ci gwiazdę z nieba. -słyszysz za sobą. 

Zmęczona dzisiejszym dniem zamykasz za sobą drzwi mieszkania i szybko rozbierasz się, wsuwając  nogi  w ciepłe kapcie. Powolnym krokiem udajesz się w stronę kuchni, w której o dziwo siedzi jeszcze twój ojciec. Przecież zwykle o tej godzinie śpi, by być wypoczętym do pracy. Z jogurtem w dłoni opuszczasz kuchnię, kierując się do swojego pokoju. W szybkim czasie pochłaniasz swoją kolację , następnie bierzesz szybki prysznic i ostatkiem sił docierasz do swojego łóżka. 

Matt 

Po odespaniu całej nocy zbierasz się na umówione wcześniej piwo z Maximem. Jutro na szczęście nie macie meczu, a do treningu powinieneś wytrzeźwieć. Zakładasz na siebie swoją niebieską kurtkę i z i'Phone w ręce opuszczasz blok. Taxi zawozi cię na umówione wcześniej miejsce. Wręczasz kierowcy wynagrodzenie i opuszczasz samochód, powolnym krokiem ruszając w stronę klubu. Już od wejścia widzisz siedzącego przy barze Maxa, który upija łyk soku pomarańczowego. Spoglądasz na niego z uśmiechem pod nosem, a on tylko macha dłonią. Śmiejesz się na ten gest i opadasz na wolny obok taboret na podwyższeniu. Mikhalov uprzedza cię w zamówieniu trunku i już po chwili oboje siedzicie z kuflami piwa w dłoni, powoli zbierając się do rozmowy. Upijasz łyk alkoholu i spoglądasz na twojego przyjaciela, który odpisuje na SMS'a od zapewne Claudii. Kiedy unosi swój wzrok na twoją twarz, wzdychasz głośno, gdyż wiesz już, że nie odpuści. Odkładasz naczynie i zastanawiasz się od czego zacząć. Żywo gestykulując opowiadasz Rosjaninowi o waszym powrocie  do siebie w Sylwestra, potem o tym, że wszystko było dobrze, a przynajmniej tak ci się wydawało. 

-I zgadnij co się potem stało?-spoglądasz na niego z pod kufla. 

-Hmm... Nie wiem. Okazało się, że jest w ciąży?-spogląda na ciebie niepewnie. 

-Gorzej, stary. Zostawiła mnie całkiem samego po cudownej, spędzonej razem nocy z listem. Nadal nie wiem, czemu tak naprawdę wyjechała. Napisała, że to nie przez mnie, a dla uchronienia mnie. 

-A wiesz gdzie może być? A może ktoś był przeciwny waszemu związku? Jej rodzice? 

-Właśnie, że nie wiem za bardzo. W sumie podczas przyjazdu jej rodziców w odwiedziny, jej ojciec dziwnie, nieufnie na mnie spoglądał. Jakby się bał, że ją skrzywdzę. -przypominasz sobie. 

-To może zabronił jej się z tobą spotykać i zagroził, że może zrobić ci coś złego? 

-Max to możliwe! Muszę pogadać z Lotmanem. Może on coś wie. 

Po 11 w nocy opuszczacie bar, udając się do domu taksówką. Przez całą drogę zastanawiasz się, czy naprawdę jej ojciec byłby zdolny do zabronienia jej bycia szczęśliwą. W końcu byliście razem już rok. Nawet nie zauważyłeś jak to szybko minęło. Jesteście razem, tylko na odległość!  W końcu Alice nie napisała nic o zerwaniu. Gdy tylko otwierasz drzwi swojego mieszkania rzucasz się na kanapę w salonie z laptopem w ręce. O dziwo Lotman o tej godzinie jest! Natychmiast naciskasz zieloną słuchawkę i czekasz na odebranie połączenia przez Resoviaka. Po chwili po drugiej stronie ukazuje ci się jego uśmiechnięta twarz i jego towarzysze na kanapie. Oczywiście nie kto inny jak Penchev i Ignaczak. Witasz się z nimi szerokim uśmiech, a Paul widząc twoje zmieszanie opuszcza swój salon i znika w sypialni. Natychmiast opowiadasz mu o swoich pojedzeniach, a kiedy on milczy zaczynasz się niepokoić. 

-Jesteś tam?!

-Tak, myślę. Alice by się dała ojcu podejść? Przecież mówiłeś, że jej rodzice cię lubią tak? - twój przyjaciel jakoś dziwnie się zachowuje.

-Tak mi się wydawało. Czy mi się wydaje czy ty coś ukrywasz?-spoglądasz na niego podejrzanie.

-Tak, wódkę pod łóżkiem. Tylko ani słowa Igle. - posyła w twoją stronę szeroki uśmiech. 

Wybuchasz głośnym śmiechem i kończysz połączenie. On całkiem zwariuje w tej Polce. Nie wiedziałeś, że tak piją w tym Rzeszowie. To teraz już wiesz skąd wszystkie mecze cały czas wygrywają. Na kacu jeżdżą debile jedne! Musisz kiedyś koniecznie spróbować polskiej wódki, skoro Paul trzyma ją aż pod łóżkiem, to chyba dobra musi być. W końcu on wie co najlepsze. 


                                                         Od Autorki:

Miał być dłuższy, ale ciekawsze postanowiłam zostawić na 38, którą mam zamiar dodać wam na Mikołaja, w postaci prezentu :) Według mnie taki średni wyszedł ten odcinek :P Zdecydowanie za dużo dialogów. Chciałam napisać wam ten rozdział na 3 grudnia ( czytaj: moje urodziny), ale nauka i w ogóle. Może w sobotę się uda :) Co wy na to by epilog tej historii dodać w Wigilię? :3 Bo mi się to strasznie podoba, ale nie wiem czy znajdziecie czas by to przeczytać :D A w 25 może wystartować z nową historią? Bloga założonego już mam, ale bohaterów i rozdziały początkowe z zeszytu muszę przepisać + zwiastun oczywiście zrobić. 
A ostatnio historie z Mattem, które czytałam się skończyły, więc zasypujcie mnie linkami w spamie, jeśli znacie lub piszecie jakieś ciekawe historie o tym przystojniaku :) Pozdrawiam i do mikołajek ( może się uda) :* 

PS: Zapraszam do wyrażenia opinii w komentarzu :3 Dziękuję za ponad 30 tys wejść *.* Jesteście cudowne i kochane <33 Chyba mam dla kogo pisać ;) 








                       

20 komentarzy:

  1. Nareeeeeeeszcie!!! Ty mi się tu nie zamartwiaj czy przeczytamy, nawet gdybyś rozdział na 50 stron wrzuciła codziennie, przeczytamy, najwyżej nie pójdziemy do pracy (w moim wypadku) czy do szkoły (pewnie w innych :P). Nie bój żaby i piiiiisz!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah :D Kochani jesteście <33
      Na przyszłość będę wiedzieć :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. O to urodziny dziś! Wszystkiego naj naj!!!! Weny nieskończonej, zdrowia, radości i spełniania marzeń - z całego serca - N. :)

      Usuń
    3. 3 urodziny, a wczoraj była mini impreza :D
      Dziękuję :*

      Usuń
  2. Najpierw lekko spóźnione ale szczere najlepsze życzenia urodzinowe: zdrówka, weny i spełniania kolejnych marzeń, 100 lat :)
    W kwestii rozdziału to bardzo mi się podoba, a Paul jak zwykle w świetnej formie. Kiedy trzeba jest poważny, a kiedy indziej tryska humorem - rewelacyjnie opisujesz jego postać, ale coś mi się wydaje, że Paul zechce trochę pomóc szczęściu tym dwojga, chociaż póki co dotrzymuje słowa danego Alice.
    Matt już coś zaczyna kombinować w prawidłową stronę i mam nadzieję, że rozmowa z Lotmanem nie spowoduje skierowania jego myśli na jakieś inne rozwiązanie.
    Jestem jak najbardziej za takim prezentem gwiazdkowym, chociaż jak wiadomo nie chce się końca takiego dobrego opowiadania, ale skoro ma być następne to czekam na rozwiązanie wigilijne :)
    Życzę dalszej weny, jeszcze raz wszystkiego naj i czekam na następny mam nadzieję już jutro. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia :*
      Staram się odzwierciedlać każdego siatkarza takim jakim jest w realnym świecie :) Sama uwielbiam postać Paula w swoim opowiadaniu :3 Jest taki pełen humoru, zaraża pozytywną energią, ale potrafi też być poważny ;) Dobrze przeczuwasz :D
      No zobaczymy co to dalej będzie się działo.
      Dziękuję i pozdrawiam :*
      PS: To skarb mieć takie czytelniczki jak Ty <333

      Usuń
  3. I znowu napisze że ten ojciec ma coś z garem XD
    Paul nic nie powiedział Mattowi : (
    A szkoda bo ciekawa byłaby jego reakcja ; )
    Pozdrawiam i czekam na nexta c( ;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, zanudzasz Kochana :D
      Ej bez smutków mi tu! Już uśmiech na ustach ma być, w tej chwili! :)
      Poczekaj, poczekaj! Lotman musi sobie wszystko przemyśleć.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Rozdział zdecydowanie na wielki plus, bo Resoviacy <3
    Matt się nie załamuje, a to najważniejsze.

    A czy serio piją tak w tym Rzeszowie? Hmmm... Jako praaaaawie Rzeszowianka nie zwróciłam uwagi ;D


    Weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe ;) Sama jakoś ich polubiłam bardziej od tamtego roku.
      W 2013 jakoś mnie irytowali, choć nie wiem czemu :P
      Na razie to tylko 1. dzień po nieobecności Alice, więc niczego po nim jeszcze nie widać. Zobaczymy co będzie dalej :)
      Haha :D Mnie się pytasz? Idź do Lotmana :D
      Skąd mam to wiedzieć :P :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. ten rozdział bardzo mi się podobał, więc czuje, że następny to będzie jakaś bomba!! :D
    kurcze żal mi tej dwójki jak widzę jak się męczą z dala od siebie, mam nadzieje, że to już niedługo, bo dłużej tego nie zniosę :C
    + jak to epilog? już? tak szybko? a może jakiś tasiemiec na 200 parę rozdziałów? haha
    no ale jak obiecujesz, że zaczniesz pisać coś nowego to ewentualnie się mogę zgodzić na 50 parę :P
    i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, weny do pisania i coraz nowszych i coraz lepszych opowiadań :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze staram się by każdy był zaskakujący :)
      Spokojnie. Skoro się kochają, na pewno nie pozwolą by to uczucie wygasło. W końcu motywują siebie nawzajem swoją bliskością do podjęcia wyzwań kolejnego dnia.
      Ja Ci dam szybko! Michał w moim wykonaniu miał 24 rozdziały, a tu 37 i szybko + nie wiem czy się do Wigilii wyrobie. 200 to ja bym rady napisać nie dała :D Chyba, że tyle by wyszło jakby policzyć ilość rozdziałów na każdym blogu xD
      Dziękuję i pozdrawiam :*
      PS: Jestem pewna, że kolejna historia przypadnie Ci do gustu :)

      Usuń
  6. W końcu znalazłam trochę czasu ;-)
    Rozdział świetny , tylko dlaczego oni się tak męczą? Czemu ty im to robisz? :-D
    Alice powinna do niego pojechać a nie. Powiem ci teraz szczerze , że po cichaczu liczę na to, że Alice wróci do łyżwiarstwa :-*
    Czekam na kolejny ;-)
    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nareszcie wpadłaś!! :3
      Bo sielanka wiecznie nie trwa Kochana... U Ciebie też się męczą.
      Ona jest dziennikarką :D No, ale zobaczymy :)
      No to do zobaczenia potem :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Kochana mam nadzieję, że mi wybaczysz, że tak rzadko ostatnio komentuję. Studia to niestety nie przelewki :( Czytam za każdym razem, gdy dodasz nowość, ale z komentowaniem jest tak jak jest...
    Intryga ojca Alice jak widać się powiodła - dziewczyna zostawiła Matta i wróciła do Polski. Nie rozumiem, dlaczego rodzice przez tyle lat ukrywali przed nią prawdę. To, że mama Alice w przeszłości tak postąpiła, wcale nie oznacza tego, że Matt jest podobnym facetem, do tamtego. Szkoda tylko, że oni tego nie rozumieją. Może Alice powinna pod wpływem złości wykrzyczeć im w twarz, że to ona kiedyś zdradziła Matta, a nie on ją :D Być może ojciec spojrzałby na niego przychylniej :D
    Paul! Kocham tego człowieka normalnie!
    Mam nadzieję, że Anderson będzie jakoś funkcjonował, bo szkoda chłopaka :)
    Ej! Jak Resovia mogła Cię irytować? :)
    Aha! I najważniejsze - spóźnione, ale szczere WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! :*
    Swoją drogą mieć urodziny wtedy, kiedy Adaś Małysz ^^ Coś pięknego :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam Ci czego wybaczać, bo nic nie zrobiłaś. Sama mam nauki sporo w 3 gimnazjum i niestabilnie dodaje tutaj nowości, więc to raczej wy powinniście się na mnie obrazić :) Ale jesteście wyrozumiałe i za to was kocham <3
      Ojciec Alice po prostu boi się o swoją córkę, to zrozumiałe, ale żeby aż tak, by zakazać jej szczęścia przy boku faceta, którego kocha ponad życie to przesada.
      Matthew przecież nigdy by jej nie skrzywdził. Nie myślałam o tym, ale całkiem niezły pomysł :D
      Paula w moim opowiadaniu jak i w realnym świecie sama ubóstwiam :3 Jest świetny! Poważny kiedy trzeba, a na co dzień pogodny, pełen optymizmu, humoru <3
      Matthew silny jest! Da radę przystojniak mój :D
      No właśnie sama nie wiem xD
      Dziękuję :* Wiesz ja jakoś za nim nie przepadam, ale spoko :)
      Pozdrawiam i zapraszam na 38 dziś :*

      Usuń
  8. O której dodajesz kolejny rozdział, bo już nie mogę się doczekać? ;)

    OdpowiedzUsuń