piątek, 17 października 2014

25."Chyba jakieś tysiąc razy."

Alice 

Z łagodnym uśmiechem na ustach kiwasz głową, przystając na propozycję Nicolasa. Gabi rzuca w twoim kierunku twoją niezniszczalną torbę z Nike i życzy wam udanej zabawy. Masz ogromną ochotę zmierzyć się z twoim bratem w kosza. Pamiętasz, jak za czasów dzieciństwa spędzałaś godziny,grając w kosza na tartanie czy hali, a później przychodziłaś do szkoły nieprzygotowana i uczyłaś się na przerwach. Wsiadasz do czekającej przed hotelem taxi, machając brunetce na pożegnanie. Bierzesz głęboki oddech i podziwiasz migające za oknem widoki. Po kilku minutach opuszczasz samochód, stając przed sportowym obiektem. Uśmiechasz się cwanie w kierunku uradowanego koszykarza i przekraczasz próg budynku. Coraz bardziej zagłębiasz się w wnętrze obiektu, w końcu podchodząc do stojaka z piłkami i zabierając jedną z nich, rozpędzasz się i z dwutaktu wykonujesz swój pierwszy rzut. Piłka idealnie odbija się od tablicy i wpada do siatki. Uśmiechasz się pod nosem i kilkakrotnie powtarzasz wcześniejszą czynność, ciesząc się z trafnych koszy. Po dość długiej rozgrzewce starszy Winter przywołuje cię do siebie i proponuje grę. Bez wahania się zgadzasz. Łapiesz wyrzuconą przez niego piłkę i sprintem ruszasz na przeciwny kosz. Natrafiasz jednak na jego rękę i tracisz piłkę. Walczysz o wybicie jej mu z rąk, ale walkę zwycięsko kończy Nico, zdobywając na swoje konto dwa punkty. Wystawiasz w jego kierunku język, na co on odpowiada ci głośnym śmiechem. Irytujesz się i tym razem jesteś nie do zatrzymania. Trafnie rzucasz na jego kosz, uśmiechając się triumfalnie. Nawet nie zauważasz, kiedy mijają dwie godziny, a ty wciąż trwasz z Nicolasem na hali. Cały czas się nie poddajesz i odrabiasz systematycznie straty. Cała spocona i spragniona schodzisz z boiska, sięgając po picie. Nico przybija z tobą piątkę, gratulując ci wygranej z nim 44:40. Ostatkiem napoju przepłukujesz sobie usta, o mało nie wypluwając go na widok stojącego w drzwiach Andersona. Twój świetny humor tryska niczym bańka mydlana. Skąd on wiedział, gdzie ty jesteś? No tak! Jest przecież tylko jedno wytłumaczenie. Gabi! Chcesz wyminąć go w drzwiach, jednak on staje na twojej drodze.
Unosi twój podbródek ku górze, zmuszając tym samym do spojrzenia w te błękitne oczy. Poddajesz się i dostrzegasz jego niewyrażającą emocji twarz. Spoglądasz na niego z wyczekiwaniem, ale on milczy. Mimo sporej ilości alkoholu doskonale pamiętasz wczorajszy wieczór. Waszą cholerną kłótnię. Musisz przyznać, że wczoraj przesadziłaś. Matthew doskonale  wiedział o wydarzeniu z Rosji i twoim panicznym strachu przed klubem. Chciał ci pomóc, wesprzeć, chronić, ale ty wolałaś go olać i iść do jakiegoś pieprzonego Kamila. Zachęcał cię do wypicia dziwnie pachnącego drinku, ale na szczęście w porę opuściłaś jego towarzystwo. Twoje przemyślenia i ciszę panującą w obiekcie przerywa przyjmujący Zenitu Kazań:

-Dlaczego mi to zrobiłaś?! Co się z tobą działo przez całą noc?!-naskakuje na ciebie.-Martwiłem się!  Odpowiedz wreszcie! 


-Matt do cholery! Nie jestem dzieckiem! Umiem sobie w życiu poradzić!-wykrzykujesz w jego twarz, próbując go wyminąć. 


-A czy to ma oznaczać, że mam się o ciebie nie martwić? Zrozum, Alice. Jesteś dla mnie najważniejsza i boję się o ciebie. Boję się, że pewnego dnia wydarzy się jakaś tragedia i mnie obok zabraknie. Nie masz pojęcia co wczoraj przeżywałem? Ani przez minutę nie zmrużyłem oka. -tu bierze oddech i kontynuuje.-Kocham cię Skarbie.-mówi szeptem. 


W tej właśnie chwili twoja złość na jego osobę znika niczym duch. Nie wracając do waszego pokoju, nie pomyślałaś, co on czuł. Nie miałaś pojęcia, że siedział do rana i czekał aż wrócisz. Przeżywał męczarnie, nie wiedząc gdzie jesteś. Mogłaś się przecież włóczyć po jakiś ciemnych zakamarkach, spać pod drzewem...Dopiero teraz rozumiesz, że nie kłócił się z tobą bez powodu. Chciał po prostu byś z nim wróciła dla twojego dobra, a nie by zabronić ci zabawy. Bał się o to jak może ona wyglądać, skoro ledwo trzymałaś się na nogach i miałaś problemy  z mówieniem. 


-Przepraszam.-wymawiasz to jednocześnie z siatkarzem, na co śmiejecie się głośno.-Przepraszam, że byłam taką egoistką.-kontynuujesz. 

-Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem i trochę mnie poniosło. Obiecaj mi tylko jedno. Jeśli będziesz w klubie to ograniczysz się do ilości wypitego alkoholu, okay?-pyta spoglądając na ciebie z uniesioną ku górze brwią. 

W ramach odpowiedzi muskasz jego usta swoimi wargami i uśmiechasz się łagodnie. Przez całe zmieszanie z pojawieniem się tu bruneta, nie masz teraz pojęcia, gdzie znajduje się twój braciszek. Po chwili jednak obserwujesz jak klaszcze w dłonie uradowany i życzy wam miłego dnia. Posyłasz w jego stronę groźne spojrzenie i przy boku Andersona opuszczasz budynek. Czyli on z Brown maczali w tym palce? Teraz już rozumiałaś taką nagłą radość Nico. 

Matt

Po raz ostatni stajesz na balkonie hotelowego pokoju, wdychając do płuc polskie powietrze. Będziesz tęsknił za tym krajem. Masz  stąd wiele świetnych wspomnień. Coraz  bardziej zastanawiasz się nad przejściem z ligi rosyjskiej do polskiej. Atmosfera  tu jest niesamowita, a kibice wspaniali. Masz tu kilka swoich fanek, które nie ukrywasz są naprawdę piękne. Nikt jednak nie przebije twojej Winter. Odwracasz głowę w kierunku zasuwającej walizkę Alice. Śmiejesz się pod nosem, dostrzegając jak się męczy z jej domknięciem. Ze swoim łobuzerskim uśmieszkiem popychasz ją tyłkiem w kąt pokoju i zabierasz się za dosuwanie suwaka. Po kilku minutach męczarni stawiasz przed nią czarną, napakowaną po brzegi walizkę i muskasz jej policzek. Blondynka jako pierwsza opuszcza wasz wspólny pokój, a ty przez chwilę jeszcze w nim pozostajesz. No to goodbye Polsko! Uśmiechasz się pod nosem i znikasz za drzwiami pokoju 235. Na dole czekają już twoi koledzy, którzy pozbierali się już po porażce z niedzieli i są w wyśmienitych nastrojach. Stajesz obok swojej kruszynki i spoglądasz przed siebie. John po uregulowaniu rachunków waszego pobytu pojawia się tuż przed waszą grupą, ogłaszając, że autobus, który ma was zawieść na lotnisko już czeka. Wraz ze swoimi i Alice bagażami podążasz w kierunku autokaru i dziwisz się, kiedy w połowie drogi Lotman dorzuca ci swoje bagaże. No tak! Musiał ci się przecież odwdzięczyć za kiedyś. Posyłasz w jego stronę mordercze spojrzenie, a on najszybciej jak potrafi znika we wnętrzu waszego środka transportu. Kiedy wasze bagaże są ułożone, walizki Paula zostawiasz na środku parkingu. Zagadany z Sanderem tego nie zauważa, dopiero gdy słyszy nawoływania Speraw'a odwraca wzrok od twarzy kolegi i spogląda pytająco na trenera. 

-Ku*** Anderson!-klnie po polsku, czym rozbawia cały autokar.-Miałeś je poukładać. Już ja ci się odpłacę. Zobaczysz! -grozi ci i pośpiesznie udaje się na parking. 

Autobus rusza, a wraz z nim staruje lista ulubionych przebojów Paula. Spoglądasz na niego z politowaniem, a on szczerzy się do ciebie niczym idiota, który oczywiście według ciebie nim jest. Wyzuwa swoje stopy z adidasów i wykłada je na twoje kolana. Natychmiast je ściągasz, ale jest za późno. Ich smród dotarł do twoich nozdrzy. I wiesz już, że ta podróż na pewno nie będzie nudna. 
Korków ku twojemu zdziwieniu nie ma, więc bez problemu docieracie na lotnisko. Zabierasz wasze bagaże i kierujesz się w stronę pobliskiej ławki. 

-Pani Anderson! -klaszcze w dłonie Resoviak.-Poproszę o zabranie moich bagaży i to natychmiast. No i może jeszcze masaż, bo moje stópki są mega zmęczone.-mówi , naśladując głos kobiety.

Niemal natychmiast cała reprezentacja wybucha głośnym śmiechem. Zirytowany żartami twojego przyjaciela i ty postanawiasz czymś mu się odpłacić. Już po chwili niezauważalnie wyciągasz z jego walizki brudną skarpetkę i wkładasz ją do jego kanapki. Uśmiechasz się głupkowato w stronę Alice, która tylko przewraca oczami. Gdy w głośnikach słyszysz komunikat, kierujesz się w stronę odprawy do waszego lotu. Kiedy opadasz w wygodny fotel obok Sandera, spoglądasz w stronę Paula, zacierając zadowolony ręce. Ostatkiem sił powstrzymujesz się od śmichu, na widok jego bezcennej miny. 

-Pffuuu!! Co to do cholery jest? Skarpetki Clarka?-wyciąga z kanapki białą skarpetkę i zaczął przecierać język rękami. 

-Ej ! Chłopczyku chyba ci się coś w główce poprzewracało! Ja mam wszystko poukładane w walizce, a z tego co widziałem i wiem, bo cie znam, to ty wrzucasz jedzenie razem z bielizną, więc...-odparł atakujący USA.

-Poje**** cię! To nie ja, pamiętałbym. Anderson, kur** nie żyjesz idioto!

                                                                  ***
Alice 

Ze śmiechem wspominałaś wylot z Polski do USA. Nie poznawałaś Andersona. Zawsze, ale to zawsze uwielbiał robić żarty Paulowi, ale żeby przyklejać go do sedesu? Resoviak odpłacił się mu za to podrzuceniem środków przeczyszczających. Oni po prostu byli nie możliwi. Naprawdę nieźle się dobrali. Kręcisz ze śmiechem głową, wyjmując kolejne rzeczy z szafy. To już jutro lecisz z Mattem do Kazania. Kiedy rozmyślałaś nad podjęciem tej decyzji wahałaś się, ale teraz nie masz już najmniejszych wątpliwości. Chcesz trwać przy boku Andersona zawsze. To on znacząco zmienił twoje życie. Sprawił, że mimo trudnych początków zaufałaś mu i nie pożałowałaś tego. Darzył cię naprawdę mocnym uczuciem, które nie raz ci okazywał czułymi gestami, nie wstydził się miłości do ciebie przy wszystkich. Nie chcesz siedzieć w Buffalo i widywać jego twarzy tylko przez monitor komputera. Pragniesz być przy nim, wspierać go na każdym meczu i we wszystkim. Nigdy w życiu nie kochałaś kogoś tak mocno. Dla niego rzuciłabyś wszystko i pojechała nawet na koniec świata, tak jak robisz to teraz. Nie liczy się dla ciebie już praca w amerykańskiej redakcji, teraz liczy się tylko On. Twoje rozmyślenia przerywa wchodzący do pokoju Nicolas. Uśmiechasz się do niego łagodnie, na co on odpowiada tym samym, zajmując miejsce na twoim łóżku, obok ciebie. 

-Alice. Na pewno tego chcesz?-pyta niepewnie, spoglądając na ciebie.

-Jak niczego innego. Widzę, że się martwisz, ale  nie masz o co. Dam sobie radę, Nico.-odpowiadasz, posyłając w jego kierunku pokrzepiający uśmiech. -Jestem dużą dziewczynką, nie tą małą co kiedyś.-dodajesz. 

-Masz rację, boję się o ciebie. Matthew to mądry chłopak, ale czasami zdarza mu się zrobić coś głupiego, a ja nie chce byś cierpiała. Jestem twoim starszym bratem i moim zadaniem jest cię chronić przed złem.

-Matt jest wspaniały i jestem z nim naprawdę szczęśliwa. Każdy czasami robi coś głupiego. Cokolwiek by zrobił ja i tak jestem w stanie mu wybaczyć wszystko. Kocham go Nico. 

Winter uśmiecha się pod nosem i obejmuje cię, przyciągając do siebie. Dopiero teraz zdajesz sobie sprawę, że będzie ci go cholernie brakować. Owszem, widywaliście się bardzo rzadko, ze względu na jego zawód, ale teraz nie zobaczysz go przez kilka miesięcy ani razu. Mimo wszystko nie zrezygnujesz. Matthew jest dla ciebie za bardzo waży, by odpuścić. Nico muska subtelnie twoje czoło swoimi wargami i opuszcza twój pokój. Sięgasz po białego laptopa i z biblioteki swoich utworów wybierasz smutną piosenkę. Powoli kołyszesz się w jej rytm i przymykasz powieki. Przed oczami masz wszystkie wspomnienia z tego domu. Szaleństwa z Andersonem, wasz pocałunek, jak wtulona w niego podziwiasz gwiazdy za oknem... Jest tego tak wiele. W kącikach twoich oczu gromadzą się łzy. Wstajesz z twojego posłania i wskakujesz na parapet, obserwując lśniące na niebie gwiazdy. Słona ciecz swobodnie spływa po twoich policzkach, rozmazując czarny tusz. Cieszysz się, że rozpoczynasz nowy etap w życiu, ale jednocześnie jest ci smutno. Tutaj tak wiele przeżyłaś. Będzie ci przecież brakować twojej szalonej przyjaciółki i kochanego brata,który zrezygnował z gry w Rosji, by być blisko Brown. Masz jednak nadzieję, że dość często będą cię odwiedzać. Gdy piosenka się kończy schodzisz z parapetu i ponownie wracasz do pakowania. W bagażu układasz starannie poskładane komplety piżam, bieliznę oraz najcieplejsze bluzy. Musisz jeszcze jutro wyskoczyć z brunetką na jakieś zakupy, gdyż w Rosji jest bardzo zimno, a tobie brakuje jakiejś mega ciepłej kurtki. Walizkę odkładasz pod łóżko, decydując się, że resztę rzeczy dopakujesz przed samym wylotem. Odsuwasz szufladę i wybierasz z niej długi czarny T-shirt, który należy do Matta. Znikasz za drzwiami łazienki i szybko pozbywasz się swoich ubrań, by po chwili położyć się na plecach w wypełnionej po brzegi pianą wannie. Uśmiechasz się pod nosem, wysyłając do Gabi SMS'a, powiadamiającego ją o jutrzejszym wyjściu na zakupy. Brown chciała spędzić z tobą cały wieczór, lecz musiała zostać w pracy na nocną zmianę, by dokończyć bardzo ważny artykuł. Wzdychasz tylko, kiedy na ekranie i'Phone zamiast odpowiedzi przyjaciółki dostrzegasz nową wiadomość od Maxa. Ciekawe co znowu wymyślił? 

"Jak tam Matti po środkach przeczyszczających? :D Poddał się ciota? xD Słyszałam, że już jutro wylatujesz do Kazania :/ Może mógłbym wpaść do ciebie rano? ;) Maxwell"

Szybko wystukujesz na ekranie odpowiedź i kilka sekund później ją wysyłasz:

"Jakoś się trzyma :D Jasne, musimy się pożegnać ;) Dobranoc Max :* Alice" 

Odświeżona i z mokrymi włosami po ponad godzinie opuszczasz łazienkę, udając się do swojego pokoju. Zmęczona pakowaniem opadasz na miękki materac i przymykasz powieki, powoli odpływając do krainy Morfeusza. Budzi cię jednak cichy skrzyp drzwi. Natychmiast unosisz się na łokciach i z pretensją spoglądasz na przekraczającego próg Andersona. Brunet uśmiecha się przepraszająco i zaprasza na przygotowaną przez niego kolację. Nie masz najmniejszej ochoty i sił opuszczać swojego wygodnego dzisiaj łóżka. Matthew jednak nie odpuszcza. Bierze cię na ręce i schodami podąża na dół. Śmiejesz się cicho, spoglądając na jego roześmianą twarz. Zajmujesz miejsce na jednym z krzeseł, opierając głowę na dłoniach. Twoje powieki jest coraz trudniej utrzymać otwarte, więc poddajesz się i zamykasz oczy. Amerykanin lekko potrząsa twoim ciałem, śmiejąc się uroczo z twojego zmęczenia. Podsuwa ci talerz z dwoma zapiekankami na bułce, których niedawno nauczyłaś go robić. Muskasz jego policzek wargami i zabierasz się za spożywanie kolacji. Najedzona oblizujesz palce i popijasz gorącą malinową herbatę. 

- I jak smakowały?-pyta po chwili siatkarz. 

-Były przepyszne. Musze przyznać z niechęcią, że przerosłeś mistrza uczniu.-po wnętrzu kuchni rozbrzmiewa twój śmiech. 

-Mówiłem ci już, że jesteś taka rozkoszna, kiedy walczysz ze snem?-uśmiecha się nieziemsko. 

-Chyba jakieś tysiąc razy.-odpowiadasz ze śmiechem.

-Kocham cię Alice.-szepczę ci do ucha i muska twoje usta.

Nie wiesz co było dalej bo zwyczajnie tracisz kontakt z rzeczywistością. Anderson śmieje się cicho, a zarazem uroczo i zabiera cię z kuchni, przenosząc do twojej sypialni. Układa cię na łóżku i składa subtelny pocałunek na twym czole, przykrywając cię ciepłą pierzyną. Przechyla głowę na bok i przygląda się twojej spokojnej twarzy, stwierdzając, że bez ani grama makijażu jesteś piękna. Po chwili wyrywa się z amoku, ściąga koszulkę oraz dresy i w samych bokserkach kładzie się obok ciebie. 

                                                      Od Autorki:

Zacznę Moje Drogie od przeprosin. Przepraszam was bardzo, za niepojawienie się rozdziału w sobotę i środę :( Znowu powrócił problem z przegrzewaniem się i niestety nie miałam jak napisać 25 odcinka, a u koleżanek zawsze, ale to zawsze nie mogę się skupić. We wtorek specjalnie zaczęłam  pisać właśnie ten rozdział, ale nie miałam go kiedy dokończyć, gdyż miała tak dużo nauki. Ten tydzień był masakryczny. Jak dobrze, że to już weekend i siatkówka :3 Zabieram się za raz za 26, którą postaram się dodać może jutro lub w niedzielę :) Chce wam wynagrodzić ten brak rozdziałów i długość tego ( bądźmy szczerzy, jest krótki i nudny). Mam dla was dobrą, a może złą wiadomość :)  Jak kto woli. 
Będziecie się musiały ze mną jeszcze trochę pomęczyć :D Postanowiłam, że nadal będę pisać, przynajmniej na razie. Natchniona pewną historią, którą odkryłam już dość dawno wpadłam na pomysł na kolejne opowiadanie. Tuż po Matthew startuję Wlazły, na którego prolog grzecznie czeka już w postach, a po nim... Nowa historia, zupełnie inna niż pisane przez mnie wcześniej :3 Dwoje siatkarzy, jedna dziewczyna, darząca ich silnym uczuciem i straszna choroba...  Ciekawi was takie coś? A jednocześnie mam też pomysł na opowiadanie o Paulu Lotmanie, Wojtku Włodarczyku oraz Nikolay'u Penchev'ie :) Będziecie chętni na czytania czy może macie mnie już serdecznie dość? :D Szczerze proszę! :) Jeśli chcecie się nieco dowiedzieć o historiach jakie planuję, to może uda wam się ze mnie nieco wydusić na gg :39313378 :D Chętna jestem też na wasze pomysły odnośnie opowiadania czy też zwykłe rozmowy o siatkówce, albo waszym życiu :) Zapraszam do wyrażenia swojej opinii w komentarzu :) Pozdrawiam i do zobaczenia być może w niedzielę :) Całuję :* 

7 komentarzy:

  1. Spodziewałam się, że ten rozdział zacznie się od klubu i Alice zrobi coś jeszcze gorszego. Ale jak widać stało się całkiem inaczej ;) Co ty gadasz, jaki znowu nudny? Mi się podobał ;))) Ale ta skarpetka... A pfu! Aż musiałam się powstrzymać od wyobrażenia sobie tego.
    No ja tam jestem za kolejnymi opowiadaniami ;) Będę miała kogo się czepiać o ortografię :D Hahaha nie no żartuję oczywiście :* Na pewno będę na kolejnych blogach <3 Sama jakoś ostatnio nie jestem zadowolona ze swojej twórczości, aczkolwiek mam już parę rozdziałów kolejnego opowiadania. Czy dodam? Nie mam pojęcia ;)
    W każdym razie weny i buziaki ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się przewidzieć nie da ;) Zawsze zaskakuję :) To tak na przyszłość ;)
      Bo tak opisana tylko sama codzienność... Haha :D Ja to mam pomysły nie? :D
      No wiesz, ty co Olka! :P Ja się staram eliminować błędy :) Na Ciebie zawsze mogę liczyć :3 <3 :* Czekam na nowego bloga i nowy rozdział na Gregorze :)
      Nawzajem i całuję :*

      Usuń
  2. Przepraszam, ze tak pozno dodalam komentarz, ale Izusi mnie wykonczyla :-) Takie male, a tyle energii :D No dobra, co do rozdzialu ! Na pewno nie jest nudny !! Po za tym srodki przeczyszczajace i przyklejenie do kibla ? Przechodzisz sama siebie !! Hahahahhaha !! :D Myslalam , ze piepne !! :D Nie wiedzialam, ze Alice tak dobrze gra w kosza !! Zapewne Nico dal sie jej !! :-) Ale i tak dobrze ! :-) A juz w 26 w Rosji . Brrry , az ciarki mnie przeszly , tak zimno ! No , ale jak sie kochaj , coz :-) Haha, nie moge z tymi srodkami przeczyszczajacymi , jprd . :-) Jeblam !! :D :D hahahahahhaha :D Na pewno chetnie poslucham o innych opowiadanaich, a teraz lece bo mala przyszla. :D Buziaczki _******* ° Natalia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dzieci takie zawsze xD To tak jak mały Arek. Niby mały, a ile rozkoszy daję <3 Haha, nom to było najlepsze :D Nic z tych rzeczy! Nico wykończony sezonem nie dał rady siostrzyce i poległ :) Najważniejsze by byli razem :3 A już niedługo mogą się rozdzielić... Pozdrawiam i do jutra :*

      Usuń
  3. I moje serce się po prostu rozpływa, jak czytam o ten dwójce zakochańców! Cieszę się, że jednak znaleźli porozumienie i wyjaśnili sobie wszystko ;) trzymam za nich kciuki a Tobie życzę weny! Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się uśmiech na usta ciśnie, gdy czytam twoje komentarze :3
      Już za chwilę 26 odcinek :) Dziękuję i również życzę Ci weny :*
      Pozdrawiam :*

      Usuń