Alice
Za pewne gdyby ktoś teraz wszedł to twojego tymczasowego lokum roześmiał by się głośno. Spałaś smacznie, zwisając połową ciała nad podłogą. Oczywiście, szkoda było zmarnować takiej okazji. W tym właśnie momencie po mieszkaniu rozbrzmiewa dzwonek do drzwi. Przestraszona zrywasz się na równe nogi, lądując na podłodze. Rozcierasz ubite pośladki, klnąc pod nosem na osobę, która znajduje się za drzwiami. Niechętnie podnosisz swoje cztery litery i kierujesz się w stronę drewnianych drzwi. Przekręcasz kluczyk i otwierasz je. Spodziewasz się, że to Maxwell znowu zapomniał kluczy, ale to nie on.
-Max napisz sobie na czole, żeby nie zapomnieć kluczy lub dorób zapasowe. Nie mam najmniejszej ochoty zrywać się rano, by ci drzwi otwierać! Chce odespać całe lata w redakcji! Więc zrozum idioto, że jak jeszcze raz zapomnisz kluczy to ci nie otworzę! Rozumiesz?!-naskakujesz na stojącego przed tobą Andersona .
-Jasne, że rozumiem. Czyli mam sobie iść?-pyta ze smutną miną Amerykanin.
-Matt!-otwierasz zaspane powieki i momentalnie się budzisz, zarzucając swoje ręce na jego szyję. -Nigdzie nie idziesz! Co ty tu robisz?-pytasz, spoglądając na niego pytająco.
Matthew przekracza próg mieszkania Holta i rusza w kierunku dobrze znajomej mu kuchni. Podążasz tuż za nim, oczekując wciąż na odpowiedź. Brunet opada na jedno z krzeseł przy stole, przyglądając ci się z tym łobuzerskim uśmiechem. No tak. Przecież jesteś tylko w samej koszulce, ledwo przykrywającej tyłek. Chrząkasz głośno, czym wyrywasz chłopaka z letargu.
-Wiesz, chciałem ci zrobić niespodziankę. Wczoraj zagraliśmy ostatni mecz na wyjeździe i zamiast nawiedzać cię o 12 w nocy, postanowiłem złożyć ci dziś rano wizytę. Ale coś widzę, że jesteś jakaś nie za bardzo ucieszona. Coś się stało? -unosi brwi.
-Nie, tylko znowu się nie wyspałam. Holt cały czas zapomina kluczy od mieszkania i codziennie zdziera mnie na nogi rano. To jakiś idiota jest. -śmiejesz się, kończąc ostatnie zdanie.
Matt odwzajemnia twój gest i poklepuje swoje kolana, tym samym dając ci znak byś na nich usiadła. Kręcisz przecząco głową, gdyż w tej właśnie chwili twój żołądek domaga się jedzenia. Anderson wybucha głośnym śmiechem, łapie cię za nadgarstek i każe siadać. Niechętnie wykonujesz jego polecenie, przyglądając się jak przygotowuje dla ciebie śniadanie. Po chwili układa przed tobą talerz z dwoma naleśnikami oraz filiżankę twojej ulubionej Latte. Dziękujesz mu przelotnym całusem i zabierasz się za spożywanie posiłku. Podczas twojej degustacji naleśników, nadzianymi cynamonowo-jabłkowymi powidłami rozmawiacie o tym jak minął wam ostatni tydzień. Upijasz łyk gorącego napoju, przyglądając się z zainteresowaniem twarzy siatkarza. Zauważasz, że gości na niej kilkudniowy zarost, który uwielbiasz, a zarazem nie cierpisz. Kiedy tak mówi przyjmujący Zenitu Kazań :"jesteś niegrzeczna" łaskocze cię nim po policzku, czego wprost nienawidzisz. Opróżnione naczynia odkładasz do zlewu i znikasz za drzwiami pokoju gościnnego. Matt próbuje podglądać cię podczas ubierania przez niedomknięte drzwi, ale gdy to zauważasz natychmiast je zamykasz i powracasz do nakładania czarnej bluzy z nadrukiem liczby 6. Włosy związujesz w niedbałego koka i umalowana opuszczasz pomieszczenie, udając się do salonu. Grozisz palcem atakującemu reprezentacji USA, na co on tylko wybucha śmiechem. Narzucasz na siebie swoją ciepłą kurtkę, a na nogi wkładasz twoje butki. Gotowa do wyjścia proponujesz niebieskookiemu wyjście na spacer, na co on tylko kiwa głową. Szybko ubiera na siebie kurtkę i wymija cię w drzwiach. Przekręcasz kluczyk w drzwiach i zbiegasz schodami na dół. Ze śmiechem rzucasz komplet kluczy w kierunku wracającego z treningu blondyna, oznajmiając, że wychodzisz się przewietrzyć. Max odpowiada ci delikatnym uśmiechem i znika za masywnymi drzwiami klatki schodowej. Matt ni z stąd ni zowąd pojawia się przy twoim boku i obejmuje w pasie. Uśmiechasz się pod nosem i ruszasz wolnym krokiem w kierunku wyjścia z parkingu. Mimo bliskości siatkarza czujesz nieprzyjemne dreszcze na całym ciele, które powodują panujący w Moskwie mróz. Matt momentalnie to zauważa i ściąga swoją czapkę z głowy, nakładając ci ją na blond włosy. Natychmiast przeczysz, ale on pozostaje nieugięty. Po chwili oddaje ci także ciepłe rękawiczki. Jest taki troskliwy i opiekuńczy. Nie pozwoli ci byś przemarzła i była chora. Szkoda, tylko, że nie ma pojęcia o tym co ty mu zrobiłaś. Chcesz powiedzieć mu o tym jak najszybciej, ale nie teraz. Nie możesz zepsuć jego wyśmienitego humoru, spowodowanego twoją obecnością i wczorajszym zwycięstwem. Bez opamiętania wpijasz się w jego usta, próbując wygrać wojnę z jego językiem, który pieści twoje podniebienie. Przegryzasz jego wargę, wygrywając tą walkę. Odrywasz się niego i ruszasz wolnym krokiem przed siebie. Musisz przyznać, że wargi Andersona są rajem. Całuje zupełnie inaczej niż Max. On robi to z taką namiętnością, pożądaniem. Holt jest jednak bardziej delikatniejszy. Matt dogania cię po chwili i wpija w twoje wargi, powodując, że prawie tracisz równowagę. Na szczęście w porę łapie cię za nadgarstki i przyciąga do siebie. Po chwili odrywacie się od siebie i szczęśliwi spacerujecie po tutejszym parku. Nie wiesz, co zrobisz gdy powiesz mu o tym co zaszło pomiędzy tobą a Maxwellem podczas pobytu tu. Przecież możesz go stracić a co wtedy? To właśnie On nadał sens twojemu życiu. Pamiętasz doskonale jak wyżalałaś mu się na jednym ze zgrupowań, o tym, że wszyscy mają kogoś. Tym razem to i ty miałaś, ale mogłaś go stracić. Nie chciałaś teraz niszczyć tego, co powstało pomiędzy wami. Tego mocnego uczucia.
Matt
Stoisz w salonie, rozmawiając o sezonie Superligi z Maxwellem, jednym okiem zerkając przez otwarte drzwi do pokoju Alice. Blondynka zasuwa właśnie walizkę i z uśmiechem na twarzy, meldują się w salonie gotowa do opuszczenia mieszkania twojego kolegi. Udaje ci się ją jeszcze namówić zmysłowym szeptem do ucha, by się odświeżyła bo w nocy może być gorąco. Śmieje się pod nosem i skrada z twoich ust delikatny pocałunek, znikając za drzwiami łazienki. Max spogląda na ciebie znacząco, a ty karcisz go wzrokiem. Czemu otaczasz się światem tak zboczonych ludzi? Oczywiście, Max ani słowem nie wspomina o tym, że przespał się z twoją dziewczyną. Po co? Przecież nie chce stracić twojego zaufania. Uśmiechasz się pod nosem, gdy za drzwi toalety dociera śpiew Winter. Holt kręci ze śmiechem głową, poklepując cię po ramieniu. Niczego się nie domyślasz. Nie masz pojęcia, że opierasz się o kanapę na, której twoja dziewczyna cię zdradziła i zasnęła w ramionach innego. W zachowaniu blondyna nie dostrzegasz żadnej zmiany. Jak zawsze jest wyluzowany, pełen energii i pomysłów na żarty. Po chwili twoim oczom ukazuje się przebrana i odświeżona blondynka. Kiedy staje obok ciebie obejmujesz ją ramieniem i żegnasz się ze swoim kolegą. Winter podchodzi do Max'a, składając pocałunek na jego policzku. Blondyn zamyka ją w swoich ramionach, szepcząc coś do ucha, czego ty nie jesteś w stanie zrozumieć. Czujesz się dziwnie. Chyba jesteś zazdrosny. Po sekundzie jednak ponownie na twoją twarz wstępuję uśmiech i już z niej nie znika. Przez ramię przerzucasz torbę Alice, która wędruje tuż za tobą. Zbiegacie schodami na sam dół, a następnie otwieracie drzwi klatki schodowej. Przed budynkiem czeka już zamówiona przez ciebie wcześniej taxi. W bagażniku układasz bagaż piwnookiej, a następnie opadasz na tylne siedzenia obok niej. Momentalnie układa swoją głowę na twoim ramieniu, wtulając swoją drobną sylwetkę w twoje ciało. W tej właśnie chwili dostrzegasz, jak bardzo brakowało ci jej przez ubiegły tydzień. Napawasz się wonią jej truskawkowego szamponu do włosów, cytrusowymi perfumami i oliwkowymi oczami, które spoglądają na ciebie z miłością. Jakim cudem ty bez nie wytrzymałeś? Twoje rozmyślenia przerywa głośne hamowanie kierowcy przed lotniskiem. Spoglądasz na niego karcąco, na co on tylko odwraca głowę. Wręczasz mu banknot i otwierasz drzwi przed blondynką. Z torbą w ręce i jej dłonią splecioną z palcami twojej lewej ruszasz w kierunku wejścia na lotnisko. Po błyskawicznej odprawie opadasz w wygodny fotel, czując jej głowę na swojej klatce piersiowej. Uśmiechasz się pod nosem, zerkając ukradkiem na jej spokojną twarz. Przymknięte powieki zasłaniają tęczówki, w które tak bardzo chcesz popatrzeć, a usta są szczelnie zamknięte. Za oknem samolotu zapada zmrok. Z każdą minutą coraz bardziej dostrzegasz jak zasypia. W końcu nie słyszysz już jej głosu i odrywasz wzrok od telefonu, spoglądając na jej buzię. Śpi tak niewinnie, że aż szkoda ją budzić. Tak, więc sam decydujesz się na rozmowę z Nico i Gabi. Gdy pytasz brunetkę o rozmowę z twoją dziewczyną, unika twojego spojrzenia i wydaje się jakaś zdenerwowana. Lekceważysz to jednak, gdyż może być zmęczona po ciężkim dniu w redakcji, o którym opowiedziała wcześniej. Szkoda Matt, że nie znasz prawdy. Po dość długiej rozmowie ziewasz i postanawiasz się przespać. Żegnasz się z parą i wyciszasz telefon, wkładając go do kieszeni. Opierasz głowę o szybę i przymykasz powieki. Bez najmniejszego problemu udajesz się do krainy Morfeusza.
Po przespaniu nocy w samolocie wypoczęty opuszczasz pokład samolotu z blondynką na rękach. Coś czujesz, że za niedługo i ona się obudzi. Przed lotniskiem w Kazaniu czeka już machający w twoją stronę Maxim. Uśmiechasz się szeroko w jego kierunku, prosząc go o zabranie torby dziewczyny. Pomaga ci ułożyć także jej właścicielkę na tylnych siedzeniach i zasiada na fotelu kierowcy niebieskiego Nissana. Podczas drogi Alice otwiera oczy i rozciąga się leniwie. Uśmiechasz się pod nosem, dostrzegając jej odbicie w samochodowej szybie. Taką ją właśnie uwielbiasz. Nieogarniętą i beztroską. Składasz czuły pocałunek na jej czole i obejmujesz ją ramieniem. Uśmiecha się do ciebie w ten anielski sposób i całuje cię namiętnie na przywitanie tego dnia. Po chwili twój samochód zatrzymuje się na parkingu przed blokiem i wysiadasz z niego wraz z panną Winter. Kapitan Zenitu wsiada do stojącej pod budynkiem taxi i żegna was machaniem. W połowie schodów wpijasz się w kuszące usta blondynki, na co ona odpowiada cichym pomrukiem.
Alice
Mimo ostatnio spędzonej nocy u boku Holta, pragniesz bliskości Matta. To on jest twoim chłopakiem i jego kochasz. Przespanie się z Maxwellem było tylko zwykłym impulsem. Matthew z całej siły pacha cię na ścianę tuż przed wejściem do mieszkania i jeszcze mocnej wpija w twoje wargi. Jakimś cudem udaje mu się trafić kluczem do drzwi i je otworzyć. Wasze ciała coraz bardziej pragną siebie na wzajem. Oplatasz swoimi nogami pas siatkarza, wplatając swoje palce w jego brązowe włosy. Słyszysz jak mruczy zmysłowo do twojego ucha, co jeszcze bardziej zachęca cię do działania. Nim spostrzegasz trafiacie do sypialni, po drodze gubiąc kilka części garderoby. Anderson starannie i delikatnie układa cię na łóżku w waszej sypialni, obdarowując milionem pocałunków na obojczykach i szyi. Zdecydowanie czujesz jak rytm twojego serca znacznie przyśpiesza, a oddech staje się coraz płytszy. Ten mężczyzna doprowadza cię do rozkoszy takimi małymi gestami. Nie masz pojęcia jak on to robi, ale taka jest prawda. Po chwili na podłodze lądują ubrania waszej dolnej części ciała. Leżysz przed nim całkowicie naga, nie czując żadnego wstydu. Kochasz go i chcesz by znał cię całkowicie, całą ciebie. Nim spostrzegasz stajecie się jednym. Słyszysz jego pomruki zadowolenia i zmysłowy szept przy uchu. Tak świetnie się jeszcze nie czułaś nigdy. Teraz jesteś w pełni spełniona.
-Jesteś jedyną osobą, która wywołała u mnie tak szybką pracę serca.-pieści twój ucho, swoim ściszonym głosem.-Kocham cię.-zamyka twoje usta kolejnym namiętnym pocałunkiem.
Jesteś już w pełni pewna, że mówi prawdą. Sam wywołał u ciebie najszybsza pracę serca w twoim życiu. Zmęczony opada obok ciebie, przykrywając się kołdrą po podbrzusze. Jest mu zdecydowanie za gorąco, by opatulać się nią po same uszy. Spoglądasz na niego ukradkiem, uśmiechając się delikatnie. Nigdy w życiu nie czułaś się tak cudownie. Zdecydowanym błędem było pójście z blondynem do łóżka. To tylko Matthew Anderson potrafi oddać się tobie cały i kochać się z tobą bez opamiętania. On naprawdę cię kocha, a ty jego. Przymykasz powieki, układając głowę na jego klatce piersiowej. Czujesz jak powoli się unosi i opada. Wciągasz do nozdrzy zapach jego perfum. Nie znasz żadnego innego mężczyzny, który by cię tak do siebie pociągał. On jest jedyny w swym rodzaju. Tak jak ta gwiazda na niebie, o której stwierdziłaś, że różni się od innych gwiazd.
Niewyspana otwierasz swoje powieki, rozglądając się po pokoju. Na zarośniętym nieco policzku Amerykanina składasz delikatny pocałunek i opuszczasz waszą wspólną sypialnię. Nucisz pod nosem " I need your love", zaparzając sobie świeżej kawy. Napawasz się jej zapachem, upijając łyk za łykiem. Nie jesteś ani trochę głodna. Kiedy opróżniasz zawartość filiżanki odkładasz ją do zlewu i znikasz za drzwiami łazienki. Szybki odświeżający prysznic, ubranie się, pomalowanie i jesteś gotowa. Na palcach skradasz się do pomieszczenia, w którym wciąż śpi Anderson i wyjmujesz z kieszeni spodni paczkę papierosów. Nakładasz na siebie swój najcieplejszy sweter i zamykasz się na balkonie. Nie przeszkadza ci ujemna temperatura, panująca w Kazaniu. Zsuwasz się za zimne płytki i zapalasz pierwszego papierosa. Musisz sobie wszystko przemyśleć, co wiesz, że nie będzie proste. Już dawno zerwałaś z paleniem, z którego wyciągnął cię Nicolas, ale w tej sytuacji musiałaś ponownie sięgnąć po to świństwo. Ono teraz pomagało ci uspokoić umysł i spokojnie przemyśleć wszystkie wydarzenia z minionego tygodnia i wczorajszej nocy. W końcu musisz wyznać prawdę przyjmującemu. Nie chcesz przerywać tej "sielanki" w waszym życiu, ale naprawdę nie możesz go już dłużej tak okłamywać. Przecież go kochasz. A jak się kogoś kocha to jest się z nim szczerym. W końcu to właśnie sobie obiecaliście nawzajem. Szczerość aż do bólu. Czujesz się podle, po tym jak potraktowałaś siatkarza mieszkającego w Moskwie. Holt był przecież twoim przyjacielem, nadal jest, a ty tak po prostu dałaś mu dosłownie do zrozumienia, że nic pomiędzy wami nie będzie. Owszem, nie mogłaś powiedzieć mu, że coś do niego czułaś, bo tak zwyczajnie nie było, ale mogłaś za to zachować się w stosunku do niego nieco łagodniej. Przecież ty go zwyczajnie wykorzystałaś, podczas gdy obok nie było Matta. Nawet teraz brzydzisz się sobą, przypominając sobie to co robiliście u niego w salonie na kanapie. Zrobiłaś zwyczajne świństwo twojemu chłopakowi. Odskakujesz momentalnie, kiedy drzwi balkonowe się otwierają. No to brawo Winter! Wpadłaś jak śliwka w kompot!
-Co ty tu robisz, Alice? Ty palisz?!-pyta zdziwiony Amerykanin.
-Tak,... to znaczy... nie.-jąkasz się jak podczas przysięgi małżeńskiej.- Nie palę, to po prostu wyjątkowa sytuacja. -rzucasz spokojnie w jego kierunku.- Nie mów nic Nico. Błagam cię. A jeśli chodzi o to co robię, to rozmyślam.
-Jasne, ale pod warunkiem, że wyrzucisz tą truciznę i to natychmiast!-oświadcza stanowczo, spoglądając na ciebie z powagą.
Wykonujesz jego polecenie i odwracasz się w jego stronę. Te błękitne oczy sprawiają, że twoje nogi robią się niczym z waty. Szybko chwytasz się dłonią obramowania balkonu i podejmujesz decyzję. Musisz mu to teraz powiedzieć. Nie możesz dłużej zwlekać. Teraz albo nigdy. Bierzesz głęboki wdech i przed powiedzeniem ważnych słów kładziesz swoje usta na jego wargach, bez opamiętania całując go namiętnie. Brunet zaskoczony twoim gestem odwzajemnia pocałunek i układa cię na poręczy. Odrywasz się od jego warg i ponownie bierzesz głęboki oddech. Będzie ciężko, ale musisz to zrobić. Choćby zabolało go to jak cholera, musisz.
-Matt. Muszę ci coś powiedzieć.-mówisz drżącym głosem.
Od Autorki:
Przed wami 28 rozdział, który bardzo trudno mi się pisało. Mam jednak,nadzieję, że podołałam i wam się spodoba :) Chyba powracam do zakończeń w ciekawym momencie :D Brawo dla PGE Skry i Asseco Resovii, które po raz kolejny dały pokaz swoich umiejętności i wygrały mecze :3 Dodałam z powrotem początkową piosenkę na bloga, ale jest także ta, co była. Możecie, więc sobie włączyć jaką wam się podoba :) Zastanawiam się nad wyborem jednej, ale to zależy od was. Dajcie znać czy zostawić 1 czy 2 :)
Całuję i zapraszam tutaj w środę (chyba). Podzielcie się swoją opinią w komentarzu ;D
Matt
Stoisz w salonie, rozmawiając o sezonie Superligi z Maxwellem, jednym okiem zerkając przez otwarte drzwi do pokoju Alice. Blondynka zasuwa właśnie walizkę i z uśmiechem na twarzy, meldują się w salonie gotowa do opuszczenia mieszkania twojego kolegi. Udaje ci się ją jeszcze namówić zmysłowym szeptem do ucha, by się odświeżyła bo w nocy może być gorąco. Śmieje się pod nosem i skrada z twoich ust delikatny pocałunek, znikając za drzwiami łazienki. Max spogląda na ciebie znacząco, a ty karcisz go wzrokiem. Czemu otaczasz się światem tak zboczonych ludzi? Oczywiście, Max ani słowem nie wspomina o tym, że przespał się z twoją dziewczyną. Po co? Przecież nie chce stracić twojego zaufania. Uśmiechasz się pod nosem, gdy za drzwi toalety dociera śpiew Winter. Holt kręci ze śmiechem głową, poklepując cię po ramieniu. Niczego się nie domyślasz. Nie masz pojęcia, że opierasz się o kanapę na, której twoja dziewczyna cię zdradziła i zasnęła w ramionach innego. W zachowaniu blondyna nie dostrzegasz żadnej zmiany. Jak zawsze jest wyluzowany, pełen energii i pomysłów na żarty. Po chwili twoim oczom ukazuje się przebrana i odświeżona blondynka. Kiedy staje obok ciebie obejmujesz ją ramieniem i żegnasz się ze swoim kolegą. Winter podchodzi do Max'a, składając pocałunek na jego policzku. Blondyn zamyka ją w swoich ramionach, szepcząc coś do ucha, czego ty nie jesteś w stanie zrozumieć. Czujesz się dziwnie. Chyba jesteś zazdrosny. Po sekundzie jednak ponownie na twoją twarz wstępuję uśmiech i już z niej nie znika. Przez ramię przerzucasz torbę Alice, która wędruje tuż za tobą. Zbiegacie schodami na sam dół, a następnie otwieracie drzwi klatki schodowej. Przed budynkiem czeka już zamówiona przez ciebie wcześniej taxi. W bagażniku układasz bagaż piwnookiej, a następnie opadasz na tylne siedzenia obok niej. Momentalnie układa swoją głowę na twoim ramieniu, wtulając swoją drobną sylwetkę w twoje ciało. W tej właśnie chwili dostrzegasz, jak bardzo brakowało ci jej przez ubiegły tydzień. Napawasz się wonią jej truskawkowego szamponu do włosów, cytrusowymi perfumami i oliwkowymi oczami, które spoglądają na ciebie z miłością. Jakim cudem ty bez nie wytrzymałeś? Twoje rozmyślenia przerywa głośne hamowanie kierowcy przed lotniskiem. Spoglądasz na niego karcąco, na co on tylko odwraca głowę. Wręczasz mu banknot i otwierasz drzwi przed blondynką. Z torbą w ręce i jej dłonią splecioną z palcami twojej lewej ruszasz w kierunku wejścia na lotnisko. Po błyskawicznej odprawie opadasz w wygodny fotel, czując jej głowę na swojej klatce piersiowej. Uśmiechasz się pod nosem, zerkając ukradkiem na jej spokojną twarz. Przymknięte powieki zasłaniają tęczówki, w które tak bardzo chcesz popatrzeć, a usta są szczelnie zamknięte. Za oknem samolotu zapada zmrok. Z każdą minutą coraz bardziej dostrzegasz jak zasypia. W końcu nie słyszysz już jej głosu i odrywasz wzrok od telefonu, spoglądając na jej buzię. Śpi tak niewinnie, że aż szkoda ją budzić. Tak, więc sam decydujesz się na rozmowę z Nico i Gabi. Gdy pytasz brunetkę o rozmowę z twoją dziewczyną, unika twojego spojrzenia i wydaje się jakaś zdenerwowana. Lekceważysz to jednak, gdyż może być zmęczona po ciężkim dniu w redakcji, o którym opowiedziała wcześniej. Szkoda Matt, że nie znasz prawdy. Po dość długiej rozmowie ziewasz i postanawiasz się przespać. Żegnasz się z parą i wyciszasz telefon, wkładając go do kieszeni. Opierasz głowę o szybę i przymykasz powieki. Bez najmniejszego problemu udajesz się do krainy Morfeusza.
Po przespaniu nocy w samolocie wypoczęty opuszczasz pokład samolotu z blondynką na rękach. Coś czujesz, że za niedługo i ona się obudzi. Przed lotniskiem w Kazaniu czeka już machający w twoją stronę Maxim. Uśmiechasz się szeroko w jego kierunku, prosząc go o zabranie torby dziewczyny. Pomaga ci ułożyć także jej właścicielkę na tylnych siedzeniach i zasiada na fotelu kierowcy niebieskiego Nissana. Podczas drogi Alice otwiera oczy i rozciąga się leniwie. Uśmiechasz się pod nosem, dostrzegając jej odbicie w samochodowej szybie. Taką ją właśnie uwielbiasz. Nieogarniętą i beztroską. Składasz czuły pocałunek na jej czole i obejmujesz ją ramieniem. Uśmiecha się do ciebie w ten anielski sposób i całuje cię namiętnie na przywitanie tego dnia. Po chwili twój samochód zatrzymuje się na parkingu przed blokiem i wysiadasz z niego wraz z panną Winter. Kapitan Zenitu wsiada do stojącej pod budynkiem taxi i żegna was machaniem. W połowie schodów wpijasz się w kuszące usta blondynki, na co ona odpowiada cichym pomrukiem.
Alice
Mimo ostatnio spędzonej nocy u boku Holta, pragniesz bliskości Matta. To on jest twoim chłopakiem i jego kochasz. Przespanie się z Maxwellem było tylko zwykłym impulsem. Matthew z całej siły pacha cię na ścianę tuż przed wejściem do mieszkania i jeszcze mocnej wpija w twoje wargi. Jakimś cudem udaje mu się trafić kluczem do drzwi i je otworzyć. Wasze ciała coraz bardziej pragną siebie na wzajem. Oplatasz swoimi nogami pas siatkarza, wplatając swoje palce w jego brązowe włosy. Słyszysz jak mruczy zmysłowo do twojego ucha, co jeszcze bardziej zachęca cię do działania. Nim spostrzegasz trafiacie do sypialni, po drodze gubiąc kilka części garderoby. Anderson starannie i delikatnie układa cię na łóżku w waszej sypialni, obdarowując milionem pocałunków na obojczykach i szyi. Zdecydowanie czujesz jak rytm twojego serca znacznie przyśpiesza, a oddech staje się coraz płytszy. Ten mężczyzna doprowadza cię do rozkoszy takimi małymi gestami. Nie masz pojęcia jak on to robi, ale taka jest prawda. Po chwili na podłodze lądują ubrania waszej dolnej części ciała. Leżysz przed nim całkowicie naga, nie czując żadnego wstydu. Kochasz go i chcesz by znał cię całkowicie, całą ciebie. Nim spostrzegasz stajecie się jednym. Słyszysz jego pomruki zadowolenia i zmysłowy szept przy uchu. Tak świetnie się jeszcze nie czułaś nigdy. Teraz jesteś w pełni spełniona.
-Jesteś jedyną osobą, która wywołała u mnie tak szybką pracę serca.-pieści twój ucho, swoim ściszonym głosem.-Kocham cię.-zamyka twoje usta kolejnym namiętnym pocałunkiem.
Jesteś już w pełni pewna, że mówi prawdą. Sam wywołał u ciebie najszybsza pracę serca w twoim życiu. Zmęczony opada obok ciebie, przykrywając się kołdrą po podbrzusze. Jest mu zdecydowanie za gorąco, by opatulać się nią po same uszy. Spoglądasz na niego ukradkiem, uśmiechając się delikatnie. Nigdy w życiu nie czułaś się tak cudownie. Zdecydowanym błędem było pójście z blondynem do łóżka. To tylko Matthew Anderson potrafi oddać się tobie cały i kochać się z tobą bez opamiętania. On naprawdę cię kocha, a ty jego. Przymykasz powieki, układając głowę na jego klatce piersiowej. Czujesz jak powoli się unosi i opada. Wciągasz do nozdrzy zapach jego perfum. Nie znasz żadnego innego mężczyzny, który by cię tak do siebie pociągał. On jest jedyny w swym rodzaju. Tak jak ta gwiazda na niebie, o której stwierdziłaś, że różni się od innych gwiazd.
Niewyspana otwierasz swoje powieki, rozglądając się po pokoju. Na zarośniętym nieco policzku Amerykanina składasz delikatny pocałunek i opuszczasz waszą wspólną sypialnię. Nucisz pod nosem " I need your love", zaparzając sobie świeżej kawy. Napawasz się jej zapachem, upijając łyk za łykiem. Nie jesteś ani trochę głodna. Kiedy opróżniasz zawartość filiżanki odkładasz ją do zlewu i znikasz za drzwiami łazienki. Szybki odświeżający prysznic, ubranie się, pomalowanie i jesteś gotowa. Na palcach skradasz się do pomieszczenia, w którym wciąż śpi Anderson i wyjmujesz z kieszeni spodni paczkę papierosów. Nakładasz na siebie swój najcieplejszy sweter i zamykasz się na balkonie. Nie przeszkadza ci ujemna temperatura, panująca w Kazaniu. Zsuwasz się za zimne płytki i zapalasz pierwszego papierosa. Musisz sobie wszystko przemyśleć, co wiesz, że nie będzie proste. Już dawno zerwałaś z paleniem, z którego wyciągnął cię Nicolas, ale w tej sytuacji musiałaś ponownie sięgnąć po to świństwo. Ono teraz pomagało ci uspokoić umysł i spokojnie przemyśleć wszystkie wydarzenia z minionego tygodnia i wczorajszej nocy. W końcu musisz wyznać prawdę przyjmującemu. Nie chcesz przerywać tej "sielanki" w waszym życiu, ale naprawdę nie możesz go już dłużej tak okłamywać. Przecież go kochasz. A jak się kogoś kocha to jest się z nim szczerym. W końcu to właśnie sobie obiecaliście nawzajem. Szczerość aż do bólu. Czujesz się podle, po tym jak potraktowałaś siatkarza mieszkającego w Moskwie. Holt był przecież twoim przyjacielem, nadal jest, a ty tak po prostu dałaś mu dosłownie do zrozumienia, że nic pomiędzy wami nie będzie. Owszem, nie mogłaś powiedzieć mu, że coś do niego czułaś, bo tak zwyczajnie nie było, ale mogłaś za to zachować się w stosunku do niego nieco łagodniej. Przecież ty go zwyczajnie wykorzystałaś, podczas gdy obok nie było Matta. Nawet teraz brzydzisz się sobą, przypominając sobie to co robiliście u niego w salonie na kanapie. Zrobiłaś zwyczajne świństwo twojemu chłopakowi. Odskakujesz momentalnie, kiedy drzwi balkonowe się otwierają. No to brawo Winter! Wpadłaś jak śliwka w kompot!
-Co ty tu robisz, Alice? Ty palisz?!-pyta zdziwiony Amerykanin.
-Tak,... to znaczy... nie.-jąkasz się jak podczas przysięgi małżeńskiej.- Nie palę, to po prostu wyjątkowa sytuacja. -rzucasz spokojnie w jego kierunku.- Nie mów nic Nico. Błagam cię. A jeśli chodzi o to co robię, to rozmyślam.
-Jasne, ale pod warunkiem, że wyrzucisz tą truciznę i to natychmiast!-oświadcza stanowczo, spoglądając na ciebie z powagą.
Wykonujesz jego polecenie i odwracasz się w jego stronę. Te błękitne oczy sprawiają, że twoje nogi robią się niczym z waty. Szybko chwytasz się dłonią obramowania balkonu i podejmujesz decyzję. Musisz mu to teraz powiedzieć. Nie możesz dłużej zwlekać. Teraz albo nigdy. Bierzesz głęboki wdech i przed powiedzeniem ważnych słów kładziesz swoje usta na jego wargach, bez opamiętania całując go namiętnie. Brunet zaskoczony twoim gestem odwzajemnia pocałunek i układa cię na poręczy. Odrywasz się od jego warg i ponownie bierzesz głęboki oddech. Będzie ciężko, ale musisz to zrobić. Choćby zabolało go to jak cholera, musisz.
-Matt. Muszę ci coś powiedzieć.-mówisz drżącym głosem.
Od Autorki:
Przed wami 28 rozdział, który bardzo trudno mi się pisało. Mam jednak,nadzieję, że podołałam i wam się spodoba :) Chyba powracam do zakończeń w ciekawym momencie :D Brawo dla PGE Skry i Asseco Resovii, które po raz kolejny dały pokaz swoich umiejętności i wygrały mecze :3 Dodałam z powrotem początkową piosenkę na bloga, ale jest także ta, co była. Możecie, więc sobie włączyć jaką wam się podoba :) Zastanawiam się nad wyborem jednej, ale to zależy od was. Dajcie znać czy zostawić 1 czy 2 :)
Całuję i zapraszam tutaj w środę (chyba). Podzielcie się swoją opinią w komentarzu ;D