czwartek, 23 października 2014

27. "Ej! Sam jesteś bufon! "

Alice 

Nawet nie zauważyłaś, kiedy zleciał ci cały czwartek i stałaś przed szafą, nie wiedząc w co się ubrać. Raczej prezentacja zespołu była czymś oficjalnym, ale chłopaki  mieli być ubrani w swoje startowe numerki, a nie garnitury, więc w co ty się miałaś ubrać? Na sportowo czy elegancko? Łapiesz się za głowę, wyrywając sobie z niej włosy. Słyszysz głośny śmiech Matta, który opiera się o framugę drzwi, przyglądając się twojemu zakłopotaniu. Odwracasz głowę w jego stronę i spoglądasz na niego błagalnie. Amerykanin uśmiecha się do ciebie cwanie i podchodzi do szafy, zerkając na jej zawartość. Z wieszaka ściąga szarą bluzkę z ćwiekami na przedramieniu, czarną skórzaną kurtkę i czarną krótką spódnicę. Odwraca się w twoją stronę i wręcza ci zestaw do rąk, szepcząc, że będziesz skradać spojrzenia wszystkich facetów na sali. Śmiejesz się cicho i muskasz jego policzek, wywalając go za drzwi. Szybko przebierasz się w wybrany wcześniej przez bruneta komplet i biegiem ruszasz w kierunku łazienki. Rzęsy poprawiasz czarnym tuszem, usta przejeżdżasz błyszczykiem, a włosy rozczesujesz i pozostawiasz opadające falami na twoje ramiona. Uśmiechasz się do swojego odbicia i w pośpiechu ubierasz na stopy czarne, na wysokim obcasie butki, zabierasz torebkę i przepuszczona przez Matta w drzwiach opuszczasz jego mieszkanie. Niebieskim nissanem dojeżdżacie na miejsce, wskazane przez trenera siatkarza i wchodzicie głównymi drzwiami. Gdy docieracie aż na koniec korytarzu, machasz z uśmiechem w stronę chłopaków, którzy nie kryją swojego zdziwienia twoją obecnością. Jedyny, który o tym wiedział był Maxim. Podchodzisz do tego właśnie Rosjanina i zaczynasz wypytywać się o szczegóły uroczystości. Mikhaylov ze śmiechem opowiada ci o planie tego wieczoru, a ty przytakujesz mu tylko głową. Po chwili twoim oczom ukazuję się sylwetka Vladimira Alekno. Wraz z chłopakami posłusznie stajesz wokół trenera Zenitu Kazań i przysłuchujesz się jego słowom. Niestety, krzywisz się, kiedy słyszysz jego płynny rosyjski. Matthew obejmuje cię w pasie, szepcząc, że na pewno się przyzwyczaisz. W odpowiedzi muskasz jego usta delikatnie i przy jego boku wchodzisz do wnętrza sali. Zajmujesz miejsce na jednym z wygodnych i miękkich krzeseł, przyglądając się ceremonii otwarcia nowego sezonu. Dość długa przemowa selekcjonera Zenitu, a później już tylko przedstawienie zawodników. Kiedy spiker ogłasza twojego chłopaka, klaszczesz mocno w dłonie i głośno wykrzykujesz jego imię, czym wywołujesz uroczy uśmiech na jego twarzy. Musisz przyznać, że naprawdę nieźle się tu czujesz. Niczym zauważasz cała część uroczysta dobiega już końca, a ty w objęciach Matta wirujesz na parkiecie. Śmiejesz się cicho z jego ruchów i co chwila muskasz jego usta swoimi wargami. Mimo butów na wysokiej platformie twoje nogi nadal są pełne chęci do przebywania na parkiecie. Tym razem wtulasz się w bezpieczne ramiona Andersona, przymykając powieki i powoli kołysząc się do wolnej piosenki. Maxim spogląda na was z szerokim uśmiechem, co ty po chwili zauważasz. Zmęczona ciągłymi wyczynianiami w tańcu ciągniesz Amerykanina w kierunku jednego ze stołów. Do szklanki nalewasz sobie Pepsi i rozglądasz się wokół, zatrzymując swój wzrok na głupkowato uśmiechającego w twoją stronę Spiridonovie. Natychmiast odwracasz głowę i ponownie upijasz łyk zimnego napoju. Krótko po ósmej wieczorem zmęczona przekraczasz próg andersonowego mieszkania i opadasz na jego, wydającą ci się w tym momencie milutką i miękką kanapę. Nim spostrzegasz twoje powieki się zamykają, a ty wędrujesz po krainie marzeń i snów. 

                                                         ***
Dni w Rosji mijają ci ekstremalnie szybko. Siedzisz przy kuchennym stole, popijając gorącą Latte i podziwiając jesienny krajobraz za oknem. Matthew z torbą na ramieniu zjawia się w pomieszczeniu, wyrywając cię tym samym z rozmyśleń. Uśmiechasz się do niego delikatnie, życząc powodzenia na treningu. Amerykanin muska twój policzek wargami i wychodzi, zamykając za sobą drzwi. Ostatnio coraz częściej myślisz o poszukaniu tutaj jakieś pracy. Nigdy nie lubiłaś żyć na czyjś koszt, dlatego też dość szybko opuściłaś Polskę i wróciłaś do swojej ojczyzny. Może jakaś sportowa gazeta potrzebowała dziennikarki tak zdolnej jak ty. Zrywasz się z krzesła, udając do pokoju Matta. Z biurka sprzątasz kilka niepotrzebnych papierów i zabierasz laptopa. Szybko wystukujesz na klawiaturze hasło ofert pracy dla takiej osoby jak ty i zaczynasz przeglądać spis na głównej stronie. Kilka z nich spisujesz na kartkę i wyłączasz urządzenie. Opróżnioną do dna filiżankę odkładasz do zlewu i spoglądasz z ciekawością na zegar. 10:20. Masz jeszcze spore szanse trafić na większą część treningu bruneta. A co jeśli będziesz go rozpraszać? Sam jednak  mówił ci nie raz , że drzwi do hali są zawsze dla ciebie otwarte. Pośpiesznie narzucasz na ciepłą bluzę grubą kurtkę, kupioną na tą okazję przebywania w Kazaniu i dobierasz do niej czarne butki. Po drodze owijasz się wokół szyi fioletowym kominem i wsiadasz do stojącej akurat na dole taxi, rzucając w stronę kierowcy adres. Po kilku minutach przekraczasz próg obiektu sportowego i wolnym krokiem zmierzasz ku wejściu na halę. Uśmiechasz się pod nosem jak chłopaki grają w boiskowego "hokeja", jeśli można to tak nazwać. Śmiejesz się głośno, kiedy Anderson zły po stracie bramki gryzie kij w buzi. Przyjmujący Zenitu natychmiast spogląda w twoją stronę i posyła lotnego buziaka. 

-Anderson! Nie romansuj mi tu, tylko bierz się do roboty! -upomina go Vladimir. 

Skrywasz swoją twarz w tkaninie komina, powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. Przysiadasz na ławce przy ścianie i z ciekawością śledzisz trening rosyjskiego klubu. Siatkarze w końcu odkładają kijki na bok i zabierają się za prawdziwą rozgrzewkę. Nie możesz oderwać wzroku od przekładającego właśnie nogi na jedną i drugą stronę Matthew. Później kilka okrążeń wokół boiska i gra. Alexey spogląda na ciebie zalotnie, a ciebie coraz bardziej to irytuje. Od wczorajszego wieczoru nie spuszcza z ciebie oka, a Matthew nawet tego nie zauważył. Spirik jest jego kolegą z drużyny, ale sama widziałaś jak podczas meczu nie raz zachował się jak jego przyjaciel. Masz nadzieję, że blondyn wreszcie się ogarnie i przestanie cię denerwować. Bijesz brawo, kiedy Matthew serwuję w samą linię. Chwilę po 11 chłopaki opuszczają salę i udają się do szatni. Niestety, staje się to czego się tak bardzo obawiałaś. Czekając na twojego chłopaka przed szatnią Rosjanin podchodzi do ciebie i uśmiecha się w ten swój cholernie chory dla ciebie sposób. 

-Cześć Mała! Ty to pewnie Alice, dziewczyna Matta?-pyta, a ty jednie kiwasz głową.-Musze przyznać, że gust to on jednak ma. Pięknie wyglądasz.-puszcza w twoją stronę oczko i niebezpiecznie się zbliża. -Nie bój się. 

Na szczęście natychmiast odskakuję, gdy drzwi szatni otwierają się, a z nich wychodzi Matthew. Spogląda na ciebie pytająco, ale ty nie masz ochoty rozmawiać z nim o zaistniałej przed kilkoma minutami sytuacji. W ciszy wsiadacie do samochodu przyjmującego i po drodze wpadacie do supermarketu. Matthew nie wytrzymuje i zatrzymuje w pewnym czasie wózek, który pchasz i spogląda na ciebie niepewnie. 

-Alice. Dlaczego cały czas milczysz?-pyta w końcu.

-Po prostu nie mam o czym rozmawiać. -odpowiadasz, unikając jego wzroku. 

-Mnie nie oszukasz. Widzę, że coś się stało. To coś związanego z moim kolegą z drużyny?-unosi ku górze brwi.

Kiwasz tylko głową i wymijasz go, ruszając w kolejny dział. Wrzucasz do wózka środki higieniczne oraz kilka owocowych soków. Zostawiasz Amerykanina w sklepie i opuszczasz jego teren. Bierzesz głęboki oddech, ruszając powolnym krokiem w stronę stojącego na parkingu samochodu. Powiedzieć mu czy nie? Przecież to nic takiego, tylko zwyczajny podryw. A gdyby tak brunet nie wyszedł wtedy, to co by się stało? Pocałował by cię? A może dopuścił czegoś gorszego? Kręcisz głową, odganiając te myśli i odwracasz się do tyłu. Przejmujesz jedną z reklamówek od właściciela Nissana i układasz ją w bagażniku samochodu, zajmując miejsce obok kierowcy. Ku twojemu zdziwieniu Anderson nie przekręca kluczyków w stacyjce, a spogląda na ciebie ukradkiem. Czuje doskonale, że coś się stało. W końcu nie wytrzymujesz:

-Ten cały Spiridonov próbował mnie dzisiaj podrywać. Nie wiem, co by zrobił, gdybyś wtedy nie wyszedł z tej szatni.

-Zabiję go!-wali z całej siły w kierownice, która wydaje z siebie dźwięk klaksonu. -Cholerna jasna! Od początku wydawał mi się jakiś taki podejrzany. 

Gładzisz go po ramieniu i szepczesz do ucha, aby się uspokoił. Matt patrzy na ciebie z nienawiścią w oczach, ale po chwili ponownie w jego oczach szaleją te iskierki szczęścia, a na ustach gości delikatny uśmiech. Rusza spod supermarketu i chwilę później zatrzymuje się przed blokiem. Siadasz obok niego na kanapie w salonie, opierając głowę o jego ramię. Uśmiechasz się pod nosem, kiedy na ekranie laptopa pojawia się szczęśliwa Gabi. Dzwoniła do ciebie wczoraj o pierwszej w nocy, ale ty spałaś jak zabita i kompletnie nic nie słyszałaś. Za to ściągnęła na równe nogi twojego ukochanego, który na szczęście jednak doprowadził się do normalnego funkcjonowania. 

-Alice! Nicolas mi się oświadczył!-oznajmia uradowana, pokazując do wyświetlacza mieniący się na jej środkowym palcu pierścionek. 

-Czy ja źle słyszę? Czy ten bufon oświadczył się tej wariatce?-śmieje się wesoło Anderson.

-Ej! Sam jesteś bufon! Nicolas to świetny facet, nie to co ty. Siedzisz w tej gównianej Rosji i zabierasz jeszcze ze sobą moją kochaną przyjaciółkę. A właśnie opowiadajcie jak tam u was w Kazaniu.

Wraz z Matthew wymieniacie się spojrzeniami i decydujesz się, żeby to on mówił. Tak, więc amerykański siatkarz opowiada twojej szalonej Gabrieli o rozpoczęciu sezonu, ostrych treningach, średnio wychodzących Zenitowi meczach oraz o wielu innych sprawach, a ty tylko przyglądasz się ich rozmowie, milcząc. W między czasie, gdy Nicolas pojawia się w domu i rozmawia z twoim partnerem, ty bierzesz szybką, rozgrzewającą kąpiel i wracasz do salonu, z kubkiem gorącej, malinowej herbaty. Około 7 wieczorem kończysz połączenie internetowe z twoim bratem oraz kumpelą i wygodnie usadawiasz się na kanapie. Wpatrujesz się w ekran plazmowy, przyglądając się akcji komedii romantycznej, która powala ciebie oraz Andersona do łez. Po salonie rozbrzmiewa wasz głośny śmiech, który tak bardzo uwielbiasz. Nie wiesz , co byś zrobiła bez tego wariata przy twoim boku. Po raz kolejny upewniasz się, że podjęcie decyzji o wyjeździe do Rosji było dobrym posunięciem. Nie masz najmniejszego pojęcia jak wytrwałabyś tam w Buffalo bez tego świrusa. Wasze wieczory filmowe na kanapie w salonie są po prostu fantastyczne. Nie miałaś pojęcia, że filmy mogą aż tak zbliżyć do siebie ludzi. Już za jakieś trzy dni udajesz się do Maxwella na kilka dni. Jeszcze nigdy nie byłaś w Moskwie, więc musisz zobaczyć jak tam jest. Czy aby na pewno jest ona piękniejsza od Kazania? Z głową na kolanach bruneta usypiasz, oddając się w ramiona Morfeusza. Matthew natomiast po chwili walki ze snem poddaje się i również usypia. 

                                      ***
Zirytowana przytakujesz głową na wszystkie pytania Amerykanina, biorąc głęboki oddech. Matthew zachowuje się jakbyś, co najmniej była młodą matką, która opuszcza rodzinny dom z dzieckiem przy boku. Przerzucasz torbę przez ramię i żegnasz się z siatkarzem czułym pocałunkiem. Matthew przez kilka najbliższych dni będzie w ciągłych rozjazdach, a ty nie masz najmniejszej ochoty siedzieć w czterech ścianach i podziwiać każdego pęknięcia na suficie. Zbiegasz schodami na dół, machając ze śmiechem zaglądającemu za tobą Andersonowi. On jest niemożliwy. Przed budynkiem czeka już samochód Maxa, a w nim jego właściciel. Gdy tylko otwierasz drzwi, natychmiast odrywa swój wzrok od jakiegoś dalej położonego punktu i spogląda na ciebie z tym łobuzerskim uśmiechem. Ledwo co opuściłaś dom jego kolegi z kadry, to on już cię straszy. Po długiej podróży docieracie na miejsce. Zaspana otwierasz zachłannie oczy, zasłaniając je szybko rękawem od bluzy. Po chwili przyzwyczajasz się jednak do panującego światła i leniwie rozciągasz. Holt otwiera przed tobą drzwi, proponując pomoc w noszeniu torby. Kręcisz przecząco głową, zapewniając, że dasz sobie radę i wymijasz go udając się z jego kluczami w kierunku klatki schodowej. Jeden rząd schodów, drugi, trzeci... Następnym razem zdecydowanie wjedziesz windą. Zasapana opierasz dłonie na kolanach, biorąc głęboki oddech. Blondyn w tym samym momencie wysiada właśnie z windy, a ty gromisz go wzrokiem. Wzrusza tylko ramionami, nie wiedząc o co chodzi i wpuszcza cię do mieszkania. Jeszcze nigdy tutaj nie byłaś. Ściągasz swoje ulubione butki ze stóp i z każdym krokiem zagłębiasz się w salon, rozglądając wokół. Musisz przyznać, że jak na faceta panuję tu dość dobry porządek. Wspinasz się na wysokie krzesło, przy blacie, opierając głowę na dłoni. Maxwell stawia przed tobą parujący kubek, za który z uśmiechem się zabierasz. Gorąca kawa od razu naładowuje cię energią i chęcią do życia, rozgrzewając również w organizmie. Środkowy spogląda na ciebie zdziwiony, kiedy zamiast pocierać się z zimna ty wymachujesz swoją bluzą, ochładzając się. Z cwanym uśmieszkiem chwyta za butelkę wody mineralnej i wylewa na ciebie jej zawartość. Wściekła zeskakujesz z taboretu i podchodzisz do niego bliżej. 

-Co ty robisz?! Do reszty ci odwaliło z tych mrozów Holt?!-zadziwia cię jego zachowanie.

-Mi nie, tobie za to tak. Wachlujesz się mi tu, to postanowiłem ci pomóc w ochłodzie.-szczerzy się w twoją stronę. 

Zirytowana zaciskasz dłonie w pięści, mając w zamiarze obić mu twarz. W ostatniej chwili jednak odsuwasz swoją dłoń od jego ładnej buźki i znikasz za drzwiami łazienki, którą o dziwo znajdujesz bez problemów. Szybki gorący prysznic pobudza twoje ciało, a umycie włosów  sprawia, że z uśmiechem wdychasz zapach twojego truskawkowego  szamponu. Kiedy opuszczasz toaletę Max siedzi w salonie, a w momencie pojawienia się twojej sylwetki w salonie odrywa wzrok od plazmowego ekranu i kieruje go na ciebie. Mierzy cię nim z góry do dołu, mówiąc coś pod nosem. Uśmiechasz się do niego krzywo i zajmujesz miejsce obok. Syczysz pod nosem, czując jak szelka od stanika wbija się w twoje plecy, powodując nieprzyjemny ból. Natychmiast wstajesz, prosząc o pomoc siatkarza Dynamo Moskwy. Max bez problemu radzi sobie z uporczywą szelką, a następnie przejeżdża palcem wzdłuż twoich pleców, powodując u ciebie lekki dreszczyk, przechodzący właśnie po nich. Wiesz, że to wyczuwa. Jesteś zdziwiona czego twoje ciało zareagowało tak na jego dotyk. To jednak nie koniec. Zaskoczona odwracasz się w jego stronę, a on bez opamiętanie wpija się w twoje malinowe wargi. Nie masz pojęcia  dlaczego, ale odwzajemniasz jego pełne pożądania pocałunki. W tym momencie twój mózg kompletnie pozbywa się myśli o Matthew, liczy się tylko On i Ty. Popycha cię na kanapę znajdującą się tuż za nim i przygniata cię po chwili swoim ciałem. Nim spostrzegasz pozbywasz się jego czarnej koszulki, a on czyni to samo z twoją białą bokserką. Przemieszcza się z twoich ust, na szyję, powodując u ciebie przyśpieszony oddech. Czujesz się tak wspaniale jak jeszcze nigdy. Po niedługiej chwili na podłodze wędrują kolejne części waszej garderoby. Teraz jesteście już całkowicie jednym. Jego spragnione twojego ciała usta doprowadzają cię do rozkoszy, a jego bliskość powoduje wciąż przyśpieszony i niemiarowy oddech. Nie wiesz czemu to robisz. Przecież kilka dni temu chciałaś oddać się całkowicie Matthew, a teraz leżysz na kanapie w salonie Holta i kochasz się z nim, oddając wszystko co masz. Czyżby nie był dla ciebie tylko przyjacielem? Może jest zdecydowaniem kimś ważniejszym? Może swoje uczucia do niego ukrywasz pod pretekstem przyjaźni? Nie znasz kompletnie odpowiedzi na to pytanie w obecnej chwili. Zmęczona składasz ostatni pocałunek na jego wargach i momentalnie zasypiasz na jego ramieniu. Nie wiesz jak bardzo go uszczęśliwiłaś. Nigdy w życiu nie wyobrażał sobie, że dobrowolnie będziesz leżeć u jego boku całkowicie naga. Nie miał pojęcia, że będzie miał przyjemność zasmakować twoich ust, które na wyciągniecie ręki miał Anderson. Z jednej strony czuł się tak cholernie spełniony, a z drugiej jak zdrajca. Matt był w końcu jego kolegą, a on wiedział, że z tobą łączy go naprawdę mocne uczucie. Ale nie wytrzymał, nie umiał już walczyć ze swoimi uczuciami. Pozwolił im uciec do rzeczywistości. Tak, teraz był już tego pewien jak nigdy wcześniej. Kochał cię. Tak po prostu pokochał, zakochał się w tobie. Już na pierwszym spotkaniu wywarłaś na nim piorunujące wrażenie. Byłaś taka swobodna w swoim zachowaniu, uśmiechałaś się co chwilę. Twoje blond włosy powiewały na wietrze, oliwkowe oczy lśniły. Zlekceważył ten zachwyt tobą, bo po prostu uznał, że jesteś zwyczajnie piękna. Później nim zauważył zaczęła się wasza przyjaźń. A dopiero niedawno, na tej wycieczce rowerowej w Polsce zdał sobie sprawę, że wpadł w twoje sidła. Uległ twojemu urokowi. Zakochał się! Po prostu się zakochał! Zdał sobie sprawę, że pragnie byś była szczęśliwa i bezpieczna. Nie miał jednak nigdy w świecie w planach sprzątnięcia cię z pod nosa Amerykanina. Szanował i lubił Matta, wiec nie miał ku temu powodów. Tym bardziej, że przy jego boku widział cię naprawdę szczęśliwą i zakochaną w nim po uszy. Pamiętał wszystkie jego rozmowy z Mattem na twój temat. Śmiał się wtedy głośno, gdy przyjmujący Zenitu opowiadał mu o twoim zachowaniu, nie wiedząc jak się do ciebie zbliżyć. Zwyczajnie mu doradzał, zastanawiając się jaka naprawdę byłaś. Czy rzeczywiście byłaś takim aniołem jak opisywał mu cię Matt?

Bardzo wcześnie otwierasz swoje oczy, spoglądając zaskoczona na leżącego obok ciebie, prawie spadającego z kanapy Max'a. Podnosisz się do pozycji siedzącej, okrywając swoje nagie ciało jedynie kawałkiem koca. Po chwili przypominasz sobie wydarzenia z wczorajszej nocy. Masz przed oczami obrazki waszego zbliżenia, zdecydowanego zbliżenia. Było ci tak dobrze, ale tak naprawdę czujesz się okropnie. Zdradziłaś Matta! Tak po prostu jak zwykła szmata. Przespałaś się ze swoim najlepszym przyjacielem! Czy mogło być gorzej ? No chyba raczej nie, chociaż... Nie masz ochoty teraz o tym myśleć. Załamana łapiesz się za kosmyki swoich blond włosów, przymykając powieki. Nie masz pojęcia, co teraz robić. Kochasz Matta i to z nim chcesz być. Maxwell to zwykły impuls, chwila słabości. Przecież to twój przyjaciel, tylko przyjaciel. Owszem, kochasz go, ale tylko jako  przyjaciela, nic więcej. Tak, tego jesteś pewna. Wczorajsza noc to po prostu wariujące w twoim organizmie od kilku dni hormony i zwykła chwila słabości. Choć jedno masz za sobą, ale zostaje ci jeszcze rozmyślanie na temat co z tym zrobisz. Delikatnie wydostajesz się z sofy, porywając ze sobą ciepły kocyk. Pośpiesznie wyjmujesz ze swojej torby szlafrok i owijasz się nim szczelnie, przykrywając śpiącego wciąż kocykiem siatkarza. Na palcach udajesz się do kuchni, zaparzając sobie kawę. Wskakujesz na kuchenny blat  z filiżanką w ręku, podziwiając za oknem krajobraz Moskwy. Nie zamierzasz patrzeć twojemu chłopakowi i udawać szczęśliwą, tak jakby nic się nie stało. Zwyczajnie tak nie potrafisz. Wiesz, że może on się naprawdę nieźle wkurzyć, ale nie masz innego wyjścia. Nie chcesz go oszukiwać. Przecież obiecaliście sobie szczerość i musisz tej obietnicy dotrzymać, mimo wszystko. Choćby ta prawda miała zniszczyć wasz związek. Kompletnie straciłaś apetyt na jedzenie śniadania, więc puste naczynie odkładasz do zlewu i znikasz za drzwiami łazienki. By uciec przed spotkaniem z blondynem, przed którym i tak się nie uchowasz postanawiasz wziąć długą kąpiel. Podczas jej trwania odpisujesz na SMS'y Matta, wypytując się o wynik pierwszego meczu. Uśmiechasz się pod nosem, odczytując 3:1 dla Zenitu. Gdy wychodzisz z wanny, pośpiesznie wystukujesz na dotykowej klawiaturze krótką wiadomość do Gabi i wycierasz mokre ciało. Spoglądasz na swoje odbicie w lustrze i brzydzisz się sobą. Jak mogłaś mu to zrobić? On cię przecież kocha do szaleństwa i w ogień by za tobą poszedł, a ty tak po prostu spędziłaś z Maxem namiętną noc. Ubrana w wygodne i ciepłe ubrania oraz umalowana opuszczasz toaletę, udając się do swojego tymczasowego lokum. Słyszysz jak Holt krząta się w kuchni, ale nie masz na razie ochoty z nim rozmawiać. By uspokoić swoje wariujące myśli wyjmujesz czytaną przez ciebie obecnie książkę i rozpoczynasz na skończonej ostatnio stronie. Klniesz chicho, kiedy w drzwi puka blondyn. Rzucasz w jego kierunku głośne "proszę!" i obserwujesz jak zwykle jego nieogarnięte włosy,  uśmiechając się pod nosem.  Na szczęście jest już ubrany, choć tyle dobrego.

-Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale musimy pogadać.-oświadcza z powagą, dziwną jak dla niego. 

Krzywisz się na te słowa, okładając lekturę na szafkę obok łóżka i siadając po turecku, spoglądając wyczekująco na Holta. Siatkarz siada na przeciw ciebie i łapie cię za ręce. 

-Powiedz mi. Alice, czy dla ciebie wczorajsza noc coś znaczyła?-wpatruje się głęboko w twoje oczy. 

Nie czujesz już tego dreszczyku co wczoraj, ani najmniejszej zmiany w organizmie i na skórze pod wpływem jego dotyku. Nie chcesz go zranić, ale nie umiesz inaczej odpowiedzieć na to pytanie jak i zaprzeczyć. Przecież jest ci naprawdę bliski i ważny dla ciebie, ale nie jest dla ciebie kimś więcej niż przyjacielem. A wczorajszą noc można nazwać wpadką, wypadkiem przy pracy. 

-Jeśli mam być szczera, to było naprawdę cudownie. Ale Max jeśli coś do mnie czujesz, to nie licz na odwzajemnienie tego. Kocham Matta. A wczorajsza noc nic dla mnie nie znaczyła, tak właściwie to nie wiem dlaczego to zrobiłam.-wyznajesz, spuszczając głowę. 

-Rozumiem, chce jednak byś wiedziała, że cię kocham. -muska twoje usta, ale ty tym razem pozostajesz na jego gest obojętna. -Dziękuję, że po wczorajszym nadal chcesz mnie znać. -uśmiecha się.

Odwzajemniasz jego gest i rzucasz w jego twarz poduszką. Spogląda na ciebie z oburzeniem i oddaje sobie. Po chwili leżycie już na podłodze okładając się poduszkami, tak jak niedawno w Buffalo. Powraca twój dobry humor. Postanawiasz zapomnieć o wczorajszym wydarzeniu i korzystać z pobytu w Moskwie. Maxwell opuszcza mieszkanie, udając się na zakupy, a ty zostajesz sama. Korzystasz z okazji i wykonujesz połączenie na Skype do swojej przyjaciółki. Opowiadasz Gabi o swoim problemie, a ta stara ci się jakoś pomóc. Podziela twoje zdanie na temat powiedzenia mu o tym w najbliższym czasie i modlenie się o to, by przyjął tą wiadomość spokojnie, co za pewne będzie u niego cudem. 

                                                        Od Autorki:

Nom i po około 2 godzinach pisania dodaje takie oto coś wyżej. Moja opinia na temat tego rozdziału: jestem naprawdę zadowolona z treści jak i ze stylu :) Mam nadzieje, że Wam również przypadnie do gustu. Dodaje go dziś, ponieważ jutro jadę do kina w Rzeszowie z klasą i nie wiem czy po powrocie chciało by mi się bazgrać. Prędzej na historię startującą po Wlazłym będę miała chęci. W sobotę być może pojawi się rozdział, ale niczego nie gwarantuję. Sami wiecie mecze, leniuchowanie, czytanie blogów i takie tam... Życzcie mi wpadnięcia na jakiego Resoviaka w Galerii :D A gratulację dla Skry i Asseco za świetne mecze :3 Nie było już tych atomowych zagrywek Niko, ale były Wlazłego, z tego co na lajfach czytałam :) Nie wiem co tu jeszcze mówić. Zapewniam was, że jeszcze pewnie sporo rozdziałów dodam, gdyż sporo akcji przed nami :) A ten pomysł był kompletnie nie planowany, ale na kółku dodatkowym przyszedł mi do głowy i postanowiłam go nie zmarnować, no i wykorzystałam :) Całuję Was kochane i do zobaczenia być może w sobotę :* 
PS: Zapraszam do wyrażania swojej opinii w komentarzu :) Pod ostatnim było więcej niż 25 ;) Brawo! Róbcie postępy takie jak ja w akcji xD 

17 komentarzy:

  1. Żaaal, ja chcę, żeby była z Holtem :CCCC
    Mam nadzieję, że bd razem :D
    Rozdział super
    Już nie mogę się następnego doczekać :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D To to ja wiem xD
      Dziękuję :*
      Nom to do soboty może ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Nie nie nie, tak nie miało być :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem nie miało, bo nawet ja tego wcześniej nie planowałam.
      Ale stało się :/
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Nie Alice nie może być z Holtem, ona była, jest i będzie z Mattem.
    Pozdrawiam i w napięciu czekam na kolejny ; 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie. Nie bądź taka pewna Złotko :P
      Matthew na razie nic nie wie, ale już niedługo się dowie i nie wiadomo jak zareaguję.
      Również pozdrawiam i zapraszam jutro lub w środę :*

      Usuń
  4. Ojeju<3
    Nicolas oświadczył się Gabrysi<3
    Super! Czyli są coraz bliżej do tego by mieć dzidziusia:-D
    W sumie to nawet dobrze ,że Alice szuka pracy:-D
    Póki co przeczytałam tylko do momentu o oświadczynach:-D
    Bo czasu nie mam:-\
    Ale i tak jest super! Jutro może doczytam. :-)
    Pozdrawiam:-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wy tylko o jednym :D
      To lepiej dokończ jak najszybciej, bo to naprawdę ciekawy rozdział :)
      Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam :*

      Usuń
  5. No więc jestem. Dzisiaj napiszę moją opinię w dość nietypowej kolejności tzn nie zacznę od błędów ;) Cieszy mnie bardzo, że Nico oświadczył się Gabi, może będą mieli to dziecko ;) I teraz już wiem, czemu pisałaś mi tyle o Spiriku ;)
    Teraz błędy:
    • znowu zbędne słowa - 'gryzie kij w buzi'
    • dosyć śmiesznie według mnie zabrzmiało, że Alice zabiera się za parujący kubek (chodziło raczej o zawartość owego parującego kubka)
    • ' przykrywając śpiącego wciąż kocykiem siatkarza' popatrz na to zdanie i pomyśl co jest nie tak (wydaje mi się, że po prostu to przeoczyłaś i dlatego zdanie wygląda tak, a nie inaczej).
    Dobra, wystarczy już tego. Teraz najlepsze na koniec. Alice musiała zostać pchnięta wyjątkowo mocnym impulsem, żeby posunąć się do czegoś takiego. No bo żeby tak nagle i to jeszcze z przyjacielem? Holt też nie lepszy... Co teraz zrobi Matthew? Obstawiam kilka wersji (licząc oczywiście, że żadna z nich nie będzie spoilerem):
    a) Alice powie Matt'owi co zaszło, a on się na nią wścieknie i się pokłócą itd.
    b) Alice mu opowie, on jej wybaczy, ale potem nagle okaże się, że jest w ciąży i wtedy Matt będzie zły
    c) to samo tylko w wersji light tzn Matt jej wybaczy również tą ciążę
    d) wersja najmniej możliwa - Alice mu opowie a on jej wybaczy i koniec.
    Nie mów mi, czy mam rację gdziekolwiek, niech się sama przekonam ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choć oni są szczęśliwi :) Oj tak, Sprik to idiota :P
      Tak, chodziło o jego zawartość i miałam tak napisać, ale pewnie pominęłam wyraz "zawartość". Jak sobie życzysz, milczę ;) Ja tam już mi więcej wiem jak to zrobię :D
      Pozdrawiam i weny :*

      Usuń
  6. Po przeczytaniu tego rozdziału straciłam całą sympatię do Alice.
    Jeśli się kogoś kocha, to się nie zdradza.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to jest trochę czasami nieogarnięta dziewczyna :P
      Masz rację.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Nadrabiam zaległości i jestem!
    Dziewczyno... Jestem pełna podziwu! To co tutaj nakombinowałaś - no rewelacja!
    Ten rozdział zdecydowanie jeden z najlepszych, jakie czytałam w Twoim wykonaniu.
    Że Holt coś do Alice to byłam się w stanie domyślić, ale żeby aż tak? :D
    Jak Matt się dowie, będzie rzeź! Oj będzie :D
    Ale w końcu sam jest sobie winien... Ja bym jej nie puściła do Holta, nawet jeśli to tylko 'przyjaciel' :P

    Czekam z niecierpliwością na następny :3
    Weny! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam też w wolnej chwili:
      http://skok-w-zapomnienie.blogspot.com/2014/10/rozdzia-8-wiec-rusz-to-kosciste-dupsko.html

      Usuń
    2. Hahah :D Dziękuję :3
      Jakaś ty dziś wyjątkowo miła :D
      Nom, aż tak. Niestety :/
      Uwierz mi nawet nie masz pojęcia co planuję na 28, za którą zaraz się zabieram :)
      On coś przeczuwał już podczas MŚ, było wspomniane jak skrzywił się, gdy wszedł do restauracji, a tam Holt ułożył dłoń na jej udzie. Możesz tego nie pamiętać, ale coś takiego było :)
      Dziękuje jeszcze raz za miłe słowa i pozdrawiam :*
      Właśnie widziałam, jak tylko napiszę kolejny rozdział to wpadnę ;)

      Usuń
    3. Ależ ja zawsze jestem miła! Ale co poradzić, że czasami coś lub ktoś mnie zirytuje? :D
      Teraz, dajmy na to, jest miła " iż, gdyż, ponieważ" spodobała mi się zaistniała w powyższym rozdziale sytuacja. Przecież dobrze wiesz, że ja lubię czarne charaktery i takie sytuacje jak właśnie powyżej. To się nazywa adrenalina!! :D

      Usuń
    4. Jesteś, jesteś :) Chyba każdego coś czasami irytuję, mnie np. dziś koleżanki z poganianiem w pisaniu 28 :P
      A mi się podobał twój komentarz, z resztą jak zawsze ;) Jesteś jedną z moich ulub. czytelniczek, na której opinii mi zależy :3
      Wiem, przecież mamy to wspólne <3 Nom i to jaka :D
      Całuję :*

      Usuń