"Ludzie zwykle odkładają,
najważniejsze słowa na później. "
Z dedykacją dla Lovely, która wróciła po długiej nieobecności na mój blog :) Na twoje życzenie więcej Maxwella, którego obie uwielbiamy :D Nawet nie wiesz jak bardzo cenie sobie twoją opinię i jak ważna dla mnie jest ;) Mam nadzieję, że nie zdarzy ci się jakaś przerwa kolejna i zostaniesz do końca ;D Dziękuję Ci bardzo za miłe komentarze i życzę Tobie oraz innym czytelniczkom miłej lektury :*
Alice
Za niedługo Nicolas wróci z treningu i nie może zobaczyć cię w takim stanie. Postanawiasz się w końcu ogarnąć. Nie będziesz więcej płakać przez Andersona. Już nigdy, więcej nie uronisz przez niego ani jednej łzy. Zrywasz się z kanapy i wchodzisz do łazienki. Chusteczką ocierasz rozmazany na policzkach tusz i poprawiasz rzęsy. Silisz się na uśmiech i opuszczasz toaletę. Z regału wybierasz jedną z płyt i wkładasz ją do wieży. Po wnętrzu mieszkania roznosi się energiczna piosenka, a ty z delikatnym uśmiechem zabierasz się za przygotowywanie obiadu. Dawno coś już pichciłaś, gdyż od dłuższego czasu w twojej kuchni gościł zawsze Anderson, który nie pozwolił ci wchodzić do swojego królestwa. Decydujesz się przygotować spaghetti. Matthew zawsze był w tym specjalistą. Karcisz się w myślach za myślenie o siatkarzu i kręcisz głową by pozbyć się go ze swojej głowy. Mieszasz makaron w niebieskim garnku, jednocześnie mając na oku sos. Po niedługim czasie wyciągasz z szafki dwa talerze i nakładasz na nie przygotowane danie. W tym samym momencie słyszysz trzask drzwi, a po chwili w salonie pojawia się zmęczony treningiem brunet. Witasz go całusem w policzek i z uśmiechem obserwujesz jak wcina obiad. Brudne naczynia układasz w zmywarce i korzystając z pięknej pogody udajesz się na taras w samym bikini. Układasz się wygodnie na leżaku i przymykasz powieki. Twoją twarz muskają płomyki słońca, które powodują uśmiech na twojej twarzy. Nagle ktoś zasłania ci słońce, a ty niechętnie otwierasz oczy. Natychmiast zrywasz się z leżaka i rzucasz na szyję Maxowi. Blondyn wita cię głośnym śmiechem i przytula cię mocno. Podczas pobytu we Florencji bardziej go poznałaś i znaleźliście kilka wspólnych tematów. Można powiedzieć, że jest twoim dobrym przyjacielem.
-Cześć maleńka.-wypowiada z szerokim uśmiechem.-Stęskniłem się za tobą.
-Stęskniłeś? Widzieliśmy się jakieś 2-3 dni temu.-stwierdzasz, wystawiając w jego stronę język.
-To bardzo dawno. -rzuca w twoją stronę, a po chwili wasza dwójka wybucha głośnym śmiechem.
Nawet nie zauważasz, że Maxwell przygląda ci się z łobuzerskim uśmiechem. Dopiero po kilku minutach orientujesz się, że jesteś przed nim prawie naga. Natychmiast okrywasz się leżącym na sąsiednim leżaku kocem, na co Holt tylko robi smutną minę. Śmiejesz się pod nosem, zapraszając go do środka. Nakładasz na biały talerz spaghetti, na co on tylko kręci przecząco głową. Ty jednak obiecujesz, że nie wypuścisz go dopóki nie zje. Wiesz przecież, że po treningu musi być bardzo głodny. Z nim czas płynie ci w ekspresowym tempie. Gracie w karty, rozmawiacie, bijecie się na poduszki. Tak świetnie czujesz się w jego towarzystwie, że zapominasz nawet o Matthew. Dopiero, gdy pyta o powody nieco przygaszonego kolegi przypominasz sobie o przyjmującym. Wstajesz z kanapy i znikasz w kuchni. Nalewasz sobie wody mineralnej i zatapiasz w niej swoje wargi, czując przyjemny chłód rozchodzący się po ciele. Środkowy nie był taki głupi i od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Nerwowo spoglądałaś w kierunku salonu, w którym siedział siatkarz. Owszem, stał się dla ciebie ważną osobą, ale nie aż tak by opowiadać mu o tym co łączy cię z Mattem. Powracasz do salonu i opadasz obok blondyna, który spogląda na ciebie z wyczekiwaniem. Wzruszasz tylko ramionami i proponujesz wspólne obejrzenie filmu. Max widzi jaka jesteś uparta, więc nie drąży dalej tematu a jedynie przytakuje głową. Niestety, gdy wybierasz film, do twojego mieszkania niczym oparzona wpada Gabi. Spogląda na blondyna, jakby zobaczyła ducha, a ty śmiejesz się pod nosem. Przepraszasz na chwilę przyjaciela i ciągniesz brunetkę w stronę tarasu. Gabriela spogląda na ciebie z radością, oznajmiając, że ma dla ciebie niespodziankę. Nie wiesz za bardzo co robić. Jechać z przyjaciółką czy może zostać z Holtem? Zdecydowanie odpowiada ci druga opcja, ale boisz się odmówić przyjaciółce. Niechętnie, a nawet pchana przez Brown wchodzisz do salonu i dziękujesz blondynowi za miłe spędzenie czasu.
-Nie ma sprawy, Alice. Wpadnę jeszcze kiedyś.-puszcza w twoją stronę oczko i wychodzi.
Oddychasz z ulgą, gdyż myślałaś, że się obrazi. Na szczęście Max jest naprawdę wyrozumiały. Łapiesz szybko za czarny sweterek zapinany na trzaski i podążasz za ciągnącą cię za rękę przyjaciółką. Masz złe przeczucia co do jej niespodzianki. Jednak nie masz wyboru i opadasz na fotel obok kierowcy w Audi, zapinając pas. Gabi wyjmuje ze schowka jakąś chustkę i zawiązuje ci ją na oczach. Mruczysz coś niezrozumiałego pod nosem, ale nie sprzeciwiasz się jej. Nawet nie dostrzegasz, kiedy samochód się zatrzymuje. Z pomocą brunetki opuszczasz środek transportu i wchodzisz do jakiegoś budynku. Jesteś bardzo spięta, nawet można rzec przestraszona. Nie masz pojęcia czemu, ale coś podpowiada ci, że nie będzie to nic miłego. Próbujesz wyswobodzić się z jej uścisku i pozbyć się nakrycia na oczach, ale Gabriela nie ustępuje. Wzdychasz głośno, kiedy pokonujecie kolejny plik schodów. Stajecie w miejscu, a ty niecierpliwie z złożonymi na piersiach rękami czekasz aż brunetka pozwoli ci zobaczyć gdzie jesteście. Po chwili słyszysz dźwięk otwierających się drzwi i czujesz jak Gabi popycha cię do przodu. Zirytowana łapiesz za chustkę, którą w końcu pozwala ci ściągnąć. Twoje przeczucia, a raczej intuicja okazały się słuszne. Twoim oczom ukazuje się wysoki brunet, którego doskonale znasz. Spoglądasz wściekła na twoją towarzyszkę. Gabi żegna się z tobą i zostawia tak po prostu samą z Andersonem. Nie masz najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Siatkarz niebezpiecznie zbliża się do ciebie, a ty robisz dwa kroki do tyłu, kręcąc przecząco głową. Bądź silna! Nie możesz spojrzeć w te cholerne tęczówki! Spuszczasz głowę, by uniknąć jego wzroku i bierzesz głęboki oddech.
-Nie wiem czemu Gabi mnie tu przywiozła, ale nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Więc jeśli pozwolisz opuszczę to mieszkanie.- wymijasz go, lecz on łapię cię za ramie i przyciąga do siebie.
Dłużej nie wytrzymasz. Unosisz głowę i napotykasz się na jego smutne spojrzenie. Hola! Coś tu nie gra skoro wysłał ci SMS'a, że nie chce cie znać, to czemu teraz patrzy na ciebie takim wzorkiem. Jego błękitne tęczówki nie błyszczą tak jak zawsze na twój widok, teraz pozbawione są tych iskierek szczęścia. Dominuje w nich za to ból i zdezorientowanie. W tej chwili serce pęka ci na ten widok. To nie te same oczy, w które uwielbiasz się wpatrywać, w których się zakochałaś. Zadajesz sobie pytania: "Co się z nim stało?", "Gdzie się podział ten pełen życia Anderson?", "Czyja to wina?". Między wami wciąż panuję cisza.
-Co się dzieję? Czemu się ze mną nie kontaktujesz?-odzywa się jako pierwszy.
-Ty się jeszcze pytasz?!-naskakujesz na niego.
-Alice! Zrobiłem coś nie tak?!-niczym zauważasz zmniejsza dzielącą was odległość i stoi na przeciw ciebie.
Milczysz. Nie wiesz co odpowiedzieć. Czy on jest takim kretynem czy tylko udaje ? Jakieś kilka dni temu wysłał ci wiadomość, a teraz pyta się co zrobił? Nie masz po prostu do niego sił. Chcesz wyjść, ale ponownie przewiduje twoje zamiary i tym razem łapie za twoje nadgarstki, przygważdżając cię do ściany. Spoglądasz na niego ze strachem w oczach. W tej chwili cholernie się boisz, że coś ci zrobi. Jest jakiś taki stanowczy i agresywny. Dostrzega twoje obawy w stosunku do siebie i nieco łagodzi uścisk. Opiera swoje czoło o twoje, spoglądając głęboko w twoje oczy. Czujesz miętową woń jego oddechu, która powoduję, że kręci ci się w głowie. W tej chwili masz taką cholerną ochotę zasmakować jego warg, za którymi tak cholernie tęskniłaś. Jednak szybko się opamiętujesz i spuszczasz głowę, ale on unosi twój podbródek.
-Odpowiedz Alice! Tak czy nie? !-rzuca w twoją stronę zirytowany.
Zbierasz w sobie całą siłę i wyrywasz się z jego silnego uścisku, wybiegając z mieszkania. Pośpiesznie zbiegasz po schodach, oglądając się za siebie. Nie odpuszcza. Biegnie za tobą. Wiesz, że nie masz z nim szans. W końcu jest sportowcem, a ty tylko marną dziennikarką. Jednak pod blokiem stoi taxi. Otwierasz drzwi samochodu i wsiadasz do środka, rzucając w stronę kierowcy adres. Z piskiem opon odjeżdża z pod parkingu. Odwracasz głowę do tyłu, dostrzegając w tyle sylwetkę bruneta. Czujesz się strasznie. Może za surowo go potraktowałaś?
-Cholera Alice! Ja cię kocham!-krzyczy za tobą, lecz ty już tego nie słyszysz.
Matt
Jesteś na siebie wściekły. Co takiego zrobiłeś, że ona nie chce z tobą rozmawiać? Przecież wszystko było dobrze. No właśnie! Było! Teraz jest fatalnie. Nie masz ochoty do życia. Nie masz chęci do dawania z siebie stu procent na treningach przed MŚ. Masz wszystko gdzieś, nie zależy ci już na niczym. Liczy się tylko Ona. Musisz ją odzyskać. Opadasz załamany na wygodny materac w sypialni i przeglądasz wiadomości. Twoją uwagę przykuwa rozmowa z Alice. Gdy czytasz treść SMS'a na chwilę przestajesz oddychać. Przecież nie wysyłałeś żadnego SMS'a do Alice tuż po meczu. Miała na ciebie tylko zaczekać przed halą. Ktoś musiał skorzystać z twojego telefonu i wysłać jej wiadomość, gdy ty byłeś pod prysznicem. Tylko kto? Kto mógłby to zrobić, tak daleko się posunąć? Na pewno ta osoba z najbliższego otoczenia i doskonale cię znająca. Jednak tylko kilku osobom mówiłeś o swoich uczuciach do blondynki. Jesteś pewien, że to nie Lotman. On nigdy czegoś takiego by ci nie zrobił, w końcu lubi Winter. Nicolas? Nie, na pewno nie. Wybaczył ci ten pocałunek z rudowłosą i nadal pomagał ci się zbliżyć do swojej siostry. No właśnie ! Ruda! Emily jednak nie okazywała ci jakieś złości z powodu zerwania, normalnie z nią rozmawiałeś, nie pomijając tematu blondynki. A jak nie ona? Ale jak nie ona to kto? Kiedyś zauważyłeś jak spoglądała na Alice z nienawiścią i irytacją. Mogła się chcieć odegrać za zerwanie. Zrywasz się z łóżka, narzucasz na siebie bluzę i pośpiesznie opuszczasz mieszkanie. Wsiadasz do niebieskiego Nissana i ruszasz na pełnym gazie w stronę mieszkania Speraw. Po kilkunastu minutach parkujesz samochód przed domem trenera i wściekły trzaskasz drzwiami. Szybkim krokiem zmierzasz w kierunku drzwi. Naciskasz dzwonek i czekasz niecierpliwie aż ktoś otworzy te cholerne drzwi. W progu ukazuję się twoim oczom żona Johna. Witasz ją wymuszonym uśmiechem, pytając o jej córkę. Przepuszcza cię w przejściu i wskazuję na schody. Najszybciej jak tylko możesz pokonujesz stopnie i zdyszany wpadasz do pokoju rudowłosej. Dziewczyna unosi wzrok z nad książki i spogląda na ciebie pytająco. Bierzesz kilka oddechów i podchodzisz do łóżka, unosząc ją ręką do góry. Spogląda na ciebie z przerażeniem, a ty przyciskasz ją do ściany. W tej chwili masz ochotę ją zabić. Ona zniszczyła budowaną przez ciebie długo bliskość i zaufanie blondynki.
-Jesteś po prostu zwykłą s*ką! Jak mogłaś zrobić mi coś takiego! -wykrzykujesz z nienawiścią w oczach.
-Ale o co ci chodzi? Matt uspokój się.-wypowiada drżącym głosem.
-Nie udawaj idiotki. Wiem, że to ty wysłałaś SMS'a do Alice. Nie miałaś odwagi powiedzieć mi w twarz tego co o mnie myślisz, tylko musiałaś ranić ją?
-Chciałam by poczuła się tak jak ja! Pobawiłeś się mną i wyrzuciłeś jak zabawkę! Cholerny pieprzony dupek! Wynoś się z stąd! -krzyknęła z płaczem w twoją stronę.
-Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Najlepiej udawaj, że mnie nie znasz. -opuszczasz ją i wybiegasz z jej lokum.
Trener spogląda na ciebie podejrzliwie, ale ty to ignorujesz. Szybkim krokiem kierujesz się w stronę drzwi. Łapiesz głęboki oddech i wsiadasz do samochodu. Kompletnie nie wiesz co teraz robić. Alice myśli, że to ty wysłałeś tego cholernego SMS'a. Rudowłosa zniszczyła jej zaufanie do ciebie. Jednak ty się nie poddajesz. Będziesz walczył. Odjeżdżasz z pod terenu państwa Speraw. Po wnętrzu samochodu rozbrzmiewa znana ci doskonale piosenka (klik) . Jutro musisz spotkać się z Winter i wszystko jej wyjaśnić. Nie możesz jej stracić. Za dużo pracowałeś na to by się wreszcie do ciebie przekonała, by cię bardziej poznała. Zmęczony emocjami dzisiejszego dnia przekraczasz próg twojego mieszkania i udajesz się w stronę łazienki. W lustrze dostrzegasz swoje odbicie. Kilkudniowy zarost, smutne i pozbawione blasku oczy, rozczochrane włosy. Tak właśnie, wyglądasz od kilku dni. Bierzesz szybki zimny prysznic, który pomaga ci przemyśleć szczegóły jutrzejszego spotkania i powolnym krokiem ruszasz w kierunku sypialni. Zakrywasz swój nagi tors cienkim kocem i zamykasz powieki.
Alice
Łkasz cicho w białą poduszkę, mając przed oczami obrazki z dzisiejszego dnia. Awantura w pracy, stłuczka i spotkanie z Nim. Te jego smutne oczy i ta stanowczość. Nie rozumiesz jego zachowania. Czemu się pytał, czy coś zrobił nie tak? Sklerozę miał i zapomniał sobie o treści wiadomości wysłanej do ciebie. Spoglądasz w jeden punkt przed siebie. Na korkowej tablicy wiszą wasze wspólne zdjęcia. Jedno z nich pochodzi z pamiętnego koncertu na twoje 26.urodziny. Twoja głowa sięgająca mu do łokcia, szczery uśmiech na twojej twarzy. Jego radosne oczy, łobuzerski uśmieszek, który tak uwielbiasz. Jeszcze szybciej po twoich policzkach spływa słona ciecz. Chcesz zapomnieć, ale nie umiesz. Każda rzecz, każde zdjęcie, każdy filmik w telefonie, każda wiadomość-przypomina ci jego. Bruneta, który swoim urokiem i osobą rozkochał cię w sobie. Chłopak, który spełnia swoje marzenia na co dzień. Siatkarza, który daje z siebie 200 % na treningach. Nawet teraz nie potrafisz o nim myśleć źle. Podskakujesz na materacu, kiedy słyszysz skrzypnięcie zawiasów w drzwiach. Oddychasz z ulgą, kiedy w świetle latarni dostrzegasz twarz twojego brata. Nicolas przysiada obok ciebie na łóżku i łagodnie głaszczce cię po głowie. Tym razem nie pyta o powód twojego stanu. Siedzi tylko obok i stara się cię uspokoić. Ostrożnie układa się obok ciebie i obejmuje ramieniem. Wtulasz się w jego nagi tors niczym małe dziecko w matkę. Nie wstydzisz się pokazać przed nim swojej słabości. Od małego zawsze widział jak płakałaś po kątach, gdy coś ci nie wychodziło. Nie raz wracałaś z płaczem ze szkolnej dyskoteki. On zawsze przy tobie był i starał się pocieszyć, chronić przed niebezpieczeństwami tego świata. Był kochanym starszym bratem i najlepszym przyjacielem. Tak jak rodziców nigdy przy tobie nie było, tak on zawsze trwał przy twoim boku. Nie zauważyłaś nawet kiedy opowiedziałaś Nico o sytuacji. Tym razem nie był wściekły, a zdziwiony zachowaniem swojego kumpla. On doskonale wiedział, że się w tobie podkochiwał i na pewno nie zrobiłby czegoś takiego. Pod pretekstem wyjścia do łazienki na chwilę opuścił twój pokój. Nagle do pokoju weszła Gabriela. Za pewne obudziłaś ją swoim płaczem. Brunetka natychmiast znalazła się obok ciebie i mocno przytuliła. Byłaś wdzięczna losowi, że obdarzył cię tak wspaniałymi ludźmi jakimi byli Brown i Nicolas. Wyrywasz się z uścisku przyjaciółki i wyciągasz z szafki nocnej notatnik oraz długopis. Gabi przygląda ci się ze zdziwieniem, ale nic się nie odzywa.
-Przynieś gitarę.-rzucasz w jej stronę, a ona posłusznie znika za drzwiami.
Po kilku minutach w pokoju pojawia się Nico, a kilka minut później Brown. Brunet przygląda ci się zdezorientowany, otwiera usta by coś powiedzieć, ale Gabryśka trąca go łokciem w brzuch. Kiedy na twarzy twojego brata pojawia się grymas, śmiejesz się głośno. Gestem dłoni zapraszasz parę do zajęcia miejsc na łóżku. Twoja przyjaciółka gotowa trzyma w rękach gitarę i spogląda na ciebie wyczekująco. Kiwasz lekko głową na znak rozpoczęcia, a ona zaczyna łagodnie jeździć palcem po strunach (klik).
-Na na na na... I thought you'd be close to me, you love me like I love you. I was wrong. I do not know what to do now. Do you still be friends? Is it possible to live so close to you after all? Because I feel best when you're next to me. Your closeness makes me feel safe.
Your eyes make me feel chills all over the skin. And under the weight of your smile my knees buckle. When your lips landed on my lips cease to exist the world, because you matter just you. Because I feel best when you're next to me. Your closeness makes me feel safe.*
Gabriela i Nicolas klaskają w dłonie, a ty uśmiechasz się po raz pierwszy od kilku godzin. Chciałaś wyrzucić z siebie to co czujesz i udało ci się to. Jednak nie oznacza to, że jest ci dobrze. Nadal czujesz się zraniona i cierpisz w środku. Brown zrywa się z łóżka i zabiera z twojego biurka laptopa. Przyglądasz się jej poczynaniom, nie wiedząc o co chodzi. Kiedy kończy wypełniać jakiś formularz wyłącza komputer i uśmiecha się do ciebie szeroko. Nie wiesz co planuje, ale na pewno jest to coś spontanicznego, bo kto normalny o 1 w nocy uzupełnia jakiś formularz.
-Zgłosiłam nas do konkursu muzycznego. Piosenkę mamy, wystarczy się tylko nauczyć słów na pamięć i zapamiętać melodię. Nagrodą jest nagranie teledysku z zespołem Daughtry. -opowiada ci z uśmiechem.
-Ale...-zaczynasz, ale ci przerywa.
-Nie ma żadnego "ale". Konkurs za tydzień, więc bierzmy się do roboty. -obejmuję cię ramieniem.
Kiwasz tylko głową i zmęczona dzisiejszym dniem układasz głowę na miękkiej poduszce. Co jak co, ale Nico i Gabi zawsze ci humor poprawią. Całujesz ich w policzki, życząc dobranoc. Przymykasz powieki i odpływasz do krainy Morfeusza.
*Tekst mojego autorstwa. Przetłumaczony przy pomocy Google Tłumacz, więc mogą pojawić się błędy. Nie miałam czasu przetłumaczyć go sama, gdyż siedziałabym do późnych godzin porannych.
Od Autorki:
Pewnie mnie teraz zadźgacie nożem i zakopiecie. Nie radze wam tego robić, gdyż nie poznacie wtedy końca tej historii oraz nie dowiecie się, czy Alice z Matthew będą razem xD A teraz tak na poważnie :P Przepraszam was za brak rozdziału w środę, ale nauka, potem mecz USA i Polski... Chyba rozumiecie. Rozdział miałam dodać wczoraj, ale niestety karę dostałam :/ Tak, więc dodaje go dziś i to nawet długi, moim zdaniem :) W kolejnym będzie się działo, ale wy to chyba lubicie , więc czego chcieć więcej :D Pod kolejnym "od autorki" może pojawić się niespodzianka, więc bądźcie czujne :) Miała być dziś, ale ze względu tak później godziny nie mam już sił... Rozdziały dodawane będą tak jak miały być, czyli środa i piątek ( w tym , że będę pisać we wtorek, gdyż w środę będą treningi siatki u mnie w szkole :3 ). Jaszcze krótko o meczach i już was nie męczę :D Cieszę się bardzo z dobrej formy Matta, ale do cholerki naszym nie dał się popisać xD Oj nie ładnie panie Andersonie :P Polacy mecz przegrali, ale grali dobrze :) Czemu przegrali? Bo na meczu był nie kto inny jak nasz były premier :P Widać, że chyba go nie lubią :D Żartuję oczywiście, ale kto wie... Komuś kibicujecie po za Polską na MŚ? Jeśli tak to chętnie dowiem się komu ;) Zapraszam do wyrażenia opinii w komentarzu :) Pozdrawiam i do następnego :*
-Cześć maleńka.-wypowiada z szerokim uśmiechem.-Stęskniłem się za tobą.
-Stęskniłeś? Widzieliśmy się jakieś 2-3 dni temu.-stwierdzasz, wystawiając w jego stronę język.
-To bardzo dawno. -rzuca w twoją stronę, a po chwili wasza dwójka wybucha głośnym śmiechem.
Nawet nie zauważasz, że Maxwell przygląda ci się z łobuzerskim uśmiechem. Dopiero po kilku minutach orientujesz się, że jesteś przed nim prawie naga. Natychmiast okrywasz się leżącym na sąsiednim leżaku kocem, na co Holt tylko robi smutną minę. Śmiejesz się pod nosem, zapraszając go do środka. Nakładasz na biały talerz spaghetti, na co on tylko kręci przecząco głową. Ty jednak obiecujesz, że nie wypuścisz go dopóki nie zje. Wiesz przecież, że po treningu musi być bardzo głodny. Z nim czas płynie ci w ekspresowym tempie. Gracie w karty, rozmawiacie, bijecie się na poduszki. Tak świetnie czujesz się w jego towarzystwie, że zapominasz nawet o Matthew. Dopiero, gdy pyta o powody nieco przygaszonego kolegi przypominasz sobie o przyjmującym. Wstajesz z kanapy i znikasz w kuchni. Nalewasz sobie wody mineralnej i zatapiasz w niej swoje wargi, czując przyjemny chłód rozchodzący się po ciele. Środkowy nie był taki głupi i od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Nerwowo spoglądałaś w kierunku salonu, w którym siedział siatkarz. Owszem, stał się dla ciebie ważną osobą, ale nie aż tak by opowiadać mu o tym co łączy cię z Mattem. Powracasz do salonu i opadasz obok blondyna, który spogląda na ciebie z wyczekiwaniem. Wzruszasz tylko ramionami i proponujesz wspólne obejrzenie filmu. Max widzi jaka jesteś uparta, więc nie drąży dalej tematu a jedynie przytakuje głową. Niestety, gdy wybierasz film, do twojego mieszkania niczym oparzona wpada Gabi. Spogląda na blondyna, jakby zobaczyła ducha, a ty śmiejesz się pod nosem. Przepraszasz na chwilę przyjaciela i ciągniesz brunetkę w stronę tarasu. Gabriela spogląda na ciebie z radością, oznajmiając, że ma dla ciebie niespodziankę. Nie wiesz za bardzo co robić. Jechać z przyjaciółką czy może zostać z Holtem? Zdecydowanie odpowiada ci druga opcja, ale boisz się odmówić przyjaciółce. Niechętnie, a nawet pchana przez Brown wchodzisz do salonu i dziękujesz blondynowi za miłe spędzenie czasu.
-Nie ma sprawy, Alice. Wpadnę jeszcze kiedyś.-puszcza w twoją stronę oczko i wychodzi.
Oddychasz z ulgą, gdyż myślałaś, że się obrazi. Na szczęście Max jest naprawdę wyrozumiały. Łapiesz szybko za czarny sweterek zapinany na trzaski i podążasz za ciągnącą cię za rękę przyjaciółką. Masz złe przeczucia co do jej niespodzianki. Jednak nie masz wyboru i opadasz na fotel obok kierowcy w Audi, zapinając pas. Gabi wyjmuje ze schowka jakąś chustkę i zawiązuje ci ją na oczach. Mruczysz coś niezrozumiałego pod nosem, ale nie sprzeciwiasz się jej. Nawet nie dostrzegasz, kiedy samochód się zatrzymuje. Z pomocą brunetki opuszczasz środek transportu i wchodzisz do jakiegoś budynku. Jesteś bardzo spięta, nawet można rzec przestraszona. Nie masz pojęcia czemu, ale coś podpowiada ci, że nie będzie to nic miłego. Próbujesz wyswobodzić się z jej uścisku i pozbyć się nakrycia na oczach, ale Gabriela nie ustępuje. Wzdychasz głośno, kiedy pokonujecie kolejny plik schodów. Stajecie w miejscu, a ty niecierpliwie z złożonymi na piersiach rękami czekasz aż brunetka pozwoli ci zobaczyć gdzie jesteście. Po chwili słyszysz dźwięk otwierających się drzwi i czujesz jak Gabi popycha cię do przodu. Zirytowana łapiesz za chustkę, którą w końcu pozwala ci ściągnąć. Twoje przeczucia, a raczej intuicja okazały się słuszne. Twoim oczom ukazuje się wysoki brunet, którego doskonale znasz. Spoglądasz wściekła na twoją towarzyszkę. Gabi żegna się z tobą i zostawia tak po prostu samą z Andersonem. Nie masz najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Siatkarz niebezpiecznie zbliża się do ciebie, a ty robisz dwa kroki do tyłu, kręcąc przecząco głową. Bądź silna! Nie możesz spojrzeć w te cholerne tęczówki! Spuszczasz głowę, by uniknąć jego wzroku i bierzesz głęboki oddech.
-Nie wiem czemu Gabi mnie tu przywiozła, ale nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Więc jeśli pozwolisz opuszczę to mieszkanie.- wymijasz go, lecz on łapię cię za ramie i przyciąga do siebie.
Dłużej nie wytrzymasz. Unosisz głowę i napotykasz się na jego smutne spojrzenie. Hola! Coś tu nie gra skoro wysłał ci SMS'a, że nie chce cie znać, to czemu teraz patrzy na ciebie takim wzorkiem. Jego błękitne tęczówki nie błyszczą tak jak zawsze na twój widok, teraz pozbawione są tych iskierek szczęścia. Dominuje w nich za to ból i zdezorientowanie. W tej chwili serce pęka ci na ten widok. To nie te same oczy, w które uwielbiasz się wpatrywać, w których się zakochałaś. Zadajesz sobie pytania: "Co się z nim stało?", "Gdzie się podział ten pełen życia Anderson?", "Czyja to wina?". Między wami wciąż panuję cisza.
-Co się dzieję? Czemu się ze mną nie kontaktujesz?-odzywa się jako pierwszy.
-Ty się jeszcze pytasz?!-naskakujesz na niego.
-Alice! Zrobiłem coś nie tak?!-niczym zauważasz zmniejsza dzielącą was odległość i stoi na przeciw ciebie.
Milczysz. Nie wiesz co odpowiedzieć. Czy on jest takim kretynem czy tylko udaje ? Jakieś kilka dni temu wysłał ci wiadomość, a teraz pyta się co zrobił? Nie masz po prostu do niego sił. Chcesz wyjść, ale ponownie przewiduje twoje zamiary i tym razem łapie za twoje nadgarstki, przygważdżając cię do ściany. Spoglądasz na niego ze strachem w oczach. W tej chwili cholernie się boisz, że coś ci zrobi. Jest jakiś taki stanowczy i agresywny. Dostrzega twoje obawy w stosunku do siebie i nieco łagodzi uścisk. Opiera swoje czoło o twoje, spoglądając głęboko w twoje oczy. Czujesz miętową woń jego oddechu, która powoduję, że kręci ci się w głowie. W tej chwili masz taką cholerną ochotę zasmakować jego warg, za którymi tak cholernie tęskniłaś. Jednak szybko się opamiętujesz i spuszczasz głowę, ale on unosi twój podbródek.
-Odpowiedz Alice! Tak czy nie? !-rzuca w twoją stronę zirytowany.
Zbierasz w sobie całą siłę i wyrywasz się z jego silnego uścisku, wybiegając z mieszkania. Pośpiesznie zbiegasz po schodach, oglądając się za siebie. Nie odpuszcza. Biegnie za tobą. Wiesz, że nie masz z nim szans. W końcu jest sportowcem, a ty tylko marną dziennikarką. Jednak pod blokiem stoi taxi. Otwierasz drzwi samochodu i wsiadasz do środka, rzucając w stronę kierowcy adres. Z piskiem opon odjeżdża z pod parkingu. Odwracasz głowę do tyłu, dostrzegając w tyle sylwetkę bruneta. Czujesz się strasznie. Może za surowo go potraktowałaś?
-Cholera Alice! Ja cię kocham!-krzyczy za tobą, lecz ty już tego nie słyszysz.
Matt
Jesteś na siebie wściekły. Co takiego zrobiłeś, że ona nie chce z tobą rozmawiać? Przecież wszystko było dobrze. No właśnie! Było! Teraz jest fatalnie. Nie masz ochoty do życia. Nie masz chęci do dawania z siebie stu procent na treningach przed MŚ. Masz wszystko gdzieś, nie zależy ci już na niczym. Liczy się tylko Ona. Musisz ją odzyskać. Opadasz załamany na wygodny materac w sypialni i przeglądasz wiadomości. Twoją uwagę przykuwa rozmowa z Alice. Gdy czytasz treść SMS'a na chwilę przestajesz oddychać. Przecież nie wysyłałeś żadnego SMS'a do Alice tuż po meczu. Miała na ciebie tylko zaczekać przed halą. Ktoś musiał skorzystać z twojego telefonu i wysłać jej wiadomość, gdy ty byłeś pod prysznicem. Tylko kto? Kto mógłby to zrobić, tak daleko się posunąć? Na pewno ta osoba z najbliższego otoczenia i doskonale cię znająca. Jednak tylko kilku osobom mówiłeś o swoich uczuciach do blondynki. Jesteś pewien, że to nie Lotman. On nigdy czegoś takiego by ci nie zrobił, w końcu lubi Winter. Nicolas? Nie, na pewno nie. Wybaczył ci ten pocałunek z rudowłosą i nadal pomagał ci się zbliżyć do swojej siostry. No właśnie ! Ruda! Emily jednak nie okazywała ci jakieś złości z powodu zerwania, normalnie z nią rozmawiałeś, nie pomijając tematu blondynki. A jak nie ona? Ale jak nie ona to kto? Kiedyś zauważyłeś jak spoglądała na Alice z nienawiścią i irytacją. Mogła się chcieć odegrać za zerwanie. Zrywasz się z łóżka, narzucasz na siebie bluzę i pośpiesznie opuszczasz mieszkanie. Wsiadasz do niebieskiego Nissana i ruszasz na pełnym gazie w stronę mieszkania Speraw. Po kilkunastu minutach parkujesz samochód przed domem trenera i wściekły trzaskasz drzwiami. Szybkim krokiem zmierzasz w kierunku drzwi. Naciskasz dzwonek i czekasz niecierpliwie aż ktoś otworzy te cholerne drzwi. W progu ukazuję się twoim oczom żona Johna. Witasz ją wymuszonym uśmiechem, pytając o jej córkę. Przepuszcza cię w przejściu i wskazuję na schody. Najszybciej jak tylko możesz pokonujesz stopnie i zdyszany wpadasz do pokoju rudowłosej. Dziewczyna unosi wzrok z nad książki i spogląda na ciebie pytająco. Bierzesz kilka oddechów i podchodzisz do łóżka, unosząc ją ręką do góry. Spogląda na ciebie z przerażeniem, a ty przyciskasz ją do ściany. W tej chwili masz ochotę ją zabić. Ona zniszczyła budowaną przez ciebie długo bliskość i zaufanie blondynki.
-Jesteś po prostu zwykłą s*ką! Jak mogłaś zrobić mi coś takiego! -wykrzykujesz z nienawiścią w oczach.
-Ale o co ci chodzi? Matt uspokój się.-wypowiada drżącym głosem.
-Nie udawaj idiotki. Wiem, że to ty wysłałaś SMS'a do Alice. Nie miałaś odwagi powiedzieć mi w twarz tego co o mnie myślisz, tylko musiałaś ranić ją?
-Chciałam by poczuła się tak jak ja! Pobawiłeś się mną i wyrzuciłeś jak zabawkę! Cholerny pieprzony dupek! Wynoś się z stąd! -krzyknęła z płaczem w twoją stronę.
-Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Najlepiej udawaj, że mnie nie znasz. -opuszczasz ją i wybiegasz z jej lokum.
Trener spogląda na ciebie podejrzliwie, ale ty to ignorujesz. Szybkim krokiem kierujesz się w stronę drzwi. Łapiesz głęboki oddech i wsiadasz do samochodu. Kompletnie nie wiesz co teraz robić. Alice myśli, że to ty wysłałeś tego cholernego SMS'a. Rudowłosa zniszczyła jej zaufanie do ciebie. Jednak ty się nie poddajesz. Będziesz walczył. Odjeżdżasz z pod terenu państwa Speraw. Po wnętrzu samochodu rozbrzmiewa znana ci doskonale piosenka (klik) . Jutro musisz spotkać się z Winter i wszystko jej wyjaśnić. Nie możesz jej stracić. Za dużo pracowałeś na to by się wreszcie do ciebie przekonała, by cię bardziej poznała. Zmęczony emocjami dzisiejszego dnia przekraczasz próg twojego mieszkania i udajesz się w stronę łazienki. W lustrze dostrzegasz swoje odbicie. Kilkudniowy zarost, smutne i pozbawione blasku oczy, rozczochrane włosy. Tak właśnie, wyglądasz od kilku dni. Bierzesz szybki zimny prysznic, który pomaga ci przemyśleć szczegóły jutrzejszego spotkania i powolnym krokiem ruszasz w kierunku sypialni. Zakrywasz swój nagi tors cienkim kocem i zamykasz powieki.
Alice
Łkasz cicho w białą poduszkę, mając przed oczami obrazki z dzisiejszego dnia. Awantura w pracy, stłuczka i spotkanie z Nim. Te jego smutne oczy i ta stanowczość. Nie rozumiesz jego zachowania. Czemu się pytał, czy coś zrobił nie tak? Sklerozę miał i zapomniał sobie o treści wiadomości wysłanej do ciebie. Spoglądasz w jeden punkt przed siebie. Na korkowej tablicy wiszą wasze wspólne zdjęcia. Jedno z nich pochodzi z pamiętnego koncertu na twoje 26.urodziny. Twoja głowa sięgająca mu do łokcia, szczery uśmiech na twojej twarzy. Jego radosne oczy, łobuzerski uśmieszek, który tak uwielbiasz. Jeszcze szybciej po twoich policzkach spływa słona ciecz. Chcesz zapomnieć, ale nie umiesz. Każda rzecz, każde zdjęcie, każdy filmik w telefonie, każda wiadomość-przypomina ci jego. Bruneta, który swoim urokiem i osobą rozkochał cię w sobie. Chłopak, który spełnia swoje marzenia na co dzień. Siatkarza, który daje z siebie 200 % na treningach. Nawet teraz nie potrafisz o nim myśleć źle. Podskakujesz na materacu, kiedy słyszysz skrzypnięcie zawiasów w drzwiach. Oddychasz z ulgą, kiedy w świetle latarni dostrzegasz twarz twojego brata. Nicolas przysiada obok ciebie na łóżku i łagodnie głaszczce cię po głowie. Tym razem nie pyta o powód twojego stanu. Siedzi tylko obok i stara się cię uspokoić. Ostrożnie układa się obok ciebie i obejmuje ramieniem. Wtulasz się w jego nagi tors niczym małe dziecko w matkę. Nie wstydzisz się pokazać przed nim swojej słabości. Od małego zawsze widział jak płakałaś po kątach, gdy coś ci nie wychodziło. Nie raz wracałaś z płaczem ze szkolnej dyskoteki. On zawsze przy tobie był i starał się pocieszyć, chronić przed niebezpieczeństwami tego świata. Był kochanym starszym bratem i najlepszym przyjacielem. Tak jak rodziców nigdy przy tobie nie było, tak on zawsze trwał przy twoim boku. Nie zauważyłaś nawet kiedy opowiedziałaś Nico o sytuacji. Tym razem nie był wściekły, a zdziwiony zachowaniem swojego kumpla. On doskonale wiedział, że się w tobie podkochiwał i na pewno nie zrobiłby czegoś takiego. Pod pretekstem wyjścia do łazienki na chwilę opuścił twój pokój. Nagle do pokoju weszła Gabriela. Za pewne obudziłaś ją swoim płaczem. Brunetka natychmiast znalazła się obok ciebie i mocno przytuliła. Byłaś wdzięczna losowi, że obdarzył cię tak wspaniałymi ludźmi jakimi byli Brown i Nicolas. Wyrywasz się z uścisku przyjaciółki i wyciągasz z szafki nocnej notatnik oraz długopis. Gabi przygląda ci się ze zdziwieniem, ale nic się nie odzywa.
-Przynieś gitarę.-rzucasz w jej stronę, a ona posłusznie znika za drzwiami.
Po kilku minutach w pokoju pojawia się Nico, a kilka minut później Brown. Brunet przygląda ci się zdezorientowany, otwiera usta by coś powiedzieć, ale Gabryśka trąca go łokciem w brzuch. Kiedy na twarzy twojego brata pojawia się grymas, śmiejesz się głośno. Gestem dłoni zapraszasz parę do zajęcia miejsc na łóżku. Twoja przyjaciółka gotowa trzyma w rękach gitarę i spogląda na ciebie wyczekująco. Kiwasz lekko głową na znak rozpoczęcia, a ona zaczyna łagodnie jeździć palcem po strunach (klik).
-Na na na na... I thought you'd be close to me, you love me like I love you. I was wrong. I do not know what to do now. Do you still be friends? Is it possible to live so close to you after all? Because I feel best when you're next to me. Your closeness makes me feel safe.
Your eyes make me feel chills all over the skin. And under the weight of your smile my knees buckle. When your lips landed on my lips cease to exist the world, because you matter just you. Because I feel best when you're next to me. Your closeness makes me feel safe.*
Gabriela i Nicolas klaskają w dłonie, a ty uśmiechasz się po raz pierwszy od kilku godzin. Chciałaś wyrzucić z siebie to co czujesz i udało ci się to. Jednak nie oznacza to, że jest ci dobrze. Nadal czujesz się zraniona i cierpisz w środku. Brown zrywa się z łóżka i zabiera z twojego biurka laptopa. Przyglądasz się jej poczynaniom, nie wiedząc o co chodzi. Kiedy kończy wypełniać jakiś formularz wyłącza komputer i uśmiecha się do ciebie szeroko. Nie wiesz co planuje, ale na pewno jest to coś spontanicznego, bo kto normalny o 1 w nocy uzupełnia jakiś formularz.
-Zgłosiłam nas do konkursu muzycznego. Piosenkę mamy, wystarczy się tylko nauczyć słów na pamięć i zapamiętać melodię. Nagrodą jest nagranie teledysku z zespołem Daughtry. -opowiada ci z uśmiechem.
-Ale...-zaczynasz, ale ci przerywa.
-Nie ma żadnego "ale". Konkurs za tydzień, więc bierzmy się do roboty. -obejmuję cię ramieniem.
Kiwasz tylko głową i zmęczona dzisiejszym dniem układasz głowę na miękkiej poduszce. Co jak co, ale Nico i Gabi zawsze ci humor poprawią. Całujesz ich w policzki, życząc dobranoc. Przymykasz powieki i odpływasz do krainy Morfeusza.
*Tekst mojego autorstwa. Przetłumaczony przy pomocy Google Tłumacz, więc mogą pojawić się błędy. Nie miałam czasu przetłumaczyć go sama, gdyż siedziałabym do późnych godzin porannych.
Od Autorki:
Pewnie mnie teraz zadźgacie nożem i zakopiecie. Nie radze wam tego robić, gdyż nie poznacie wtedy końca tej historii oraz nie dowiecie się, czy Alice z Matthew będą razem xD A teraz tak na poważnie :P Przepraszam was za brak rozdziału w środę, ale nauka, potem mecz USA i Polski... Chyba rozumiecie. Rozdział miałam dodać wczoraj, ale niestety karę dostałam :/ Tak, więc dodaje go dziś i to nawet długi, moim zdaniem :) W kolejnym będzie się działo, ale wy to chyba lubicie , więc czego chcieć więcej :D Pod kolejnym "od autorki" może pojawić się niespodzianka, więc bądźcie czujne :) Miała być dziś, ale ze względu tak później godziny nie mam już sił... Rozdziały dodawane będą tak jak miały być, czyli środa i piątek ( w tym , że będę pisać we wtorek, gdyż w środę będą treningi siatki u mnie w szkole :3 ). Jaszcze krótko o meczach i już was nie męczę :D Cieszę się bardzo z dobrej formy Matta, ale do cholerki naszym nie dał się popisać xD Oj nie ładnie panie Andersonie :P Polacy mecz przegrali, ale grali dobrze :) Czemu przegrali? Bo na meczu był nie kto inny jak nasz były premier :P Widać, że chyba go nie lubią :D Żartuję oczywiście, ale kto wie... Komuś kibicujecie po za Polską na MŚ? Jeśli tak to chętnie dowiem się komu ;) Zapraszam do wyrażenia opinii w komentarzu :) Pozdrawiam i do następnego :*
żaaaal
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Alice i Matta, że tak się męczą. ;(
Mam nadzieję, że się pogodzą i będą razem szczęśliwi :D
A ten pomysł z konkursem genialny :D|
wygrają go na 1000 %
Czekam na następny :D :**
No niestety, jak ślepi są...
UsuńJa też mam taką nadzieję i wiem co się będzie dalej działo :)
Dziękuję bardzo :*
Haha xD To się okaże :)
Pozdrawiam :*
No i jest 18 :) Wreszcie ! Dopiero teraz przeczytalam i dodaje komentarz , poniewaz wczoraj padlam o 23 . XD. Faktycznie, opowiadanie jest dlugie . Na korzysc nas, czytelniczek :) Alice i Matt chyba nigdy sie nie dogadaja , przynajmniej ja tak mysle. No chyba , ze zrobisz taka niespodzianke , no w sumie nie niespodziankd , ze beda razem. Wtedy bylo by jak w niebie . :D Matt juz wie o tym sms ,a takze , ze to ruda napisala . I dobrze Emily , tyle juz namieszala. Matt umie byc stanowczy .. ! Faktycznie moze to i wina Tuska , ze Polska przegrala z USA Hehhe . Na meczu z Wlochami go nie bylo wiec wygrali !! :D Xd . A dzisaij z Iranem :D GoPoland !! Nasi chlopcy wygraja napewno <3 Bardzo , bardzo czekam na 19 :* Pozdrowionka i buziaczki :**** ° Natalia A tak poza tym weny:)
OdpowiedzUsuńNom nareszcie znalazłam czas by ją napisać i dodać ;)
UsuńNa początku rozdziały były mega długie, a teraz są takiej średniej długości...
Chyba będę pisać takiej długości jak ten :)
Na pewno się dogadają. O to się nie martw, już ja się o to zatroszczę :)
Matthew się nie poddaje, a to najważniejsze ;)
Oj tak mało kto zna Andersona w takiej postaci. Groźny i niebezpieczny Matt :3
Nom właśnie też to zauważyłam xD
No a jak - cytuję Winiara :D
Jeśli tylko znajdę czas usiądę do niej dziś lub jutro ;)
Dziękuję i pozdrawiam :*
Rozdział super już sie nie moge doczekac 19 :) jestes naprawde niesamowita ;* pozdrawiam ~Karolina
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłe słowa :3
UsuńJest ich nie wiele, ale jaką radość i uśmiech sprawiają to nawet nie masz pojęcia :)
Postaram się go dodać wyjątkowo jutro lub może po niedzieli, a jeśli się nie uda w środę ;)
Pozdrawiam wierną czytelniczkę :*
Czytam to od wczoraj i jestem po prostu mule zaskoczona. To jest bardzo dobry blog. I niespodziewanie nawet polubiłam Andersona ;D Z niecierpliwością czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mój blog przypadł Ci do gustu :)
UsuńJa się pytam jak można go nie lubić? o.O Przecież to świetny facet jest <3
Chyba Cię musiało wciągnąć to opowiadanie, skoro już w jeden dzień dotarłaś do 18 :D
Pozdrawiam i do zobaczenia :*
Jak Mi miło. Bardzo miło. Dziękuje Ci za tą dedykacje, chociaż nie uważam, aby moje komentarze zawierały w Sobie jakiś sens, często sama nie wiem co pisze i nie potrafię odzwierciedlić tego co naprawdę czuje, ale dziękuję, że moja opinia dla Ciebie coś znaczy. Ok , ale wracam do rozdziału. Jest Holt…hahaha dziękuję również za Niego ! <3 Matt dowiedział się , że to właśnie Ona wysłała tego sms-a do Alice, ale nie mógł zbyt wiele zrobić. Widać jak Im obu siebie brak. Oboje cierpią przez tą sytuację. :( Konkurs muzyczny…to bardzo dobry pomysł :) Czekam na następny i tą niespodziankę :3 :*
OdpowiedzUsuńWciąż Mi smutno, że przegraliśmy z USA...:( , ale również pamiętam, że chyba ze 100 razy powtarzałam mojemu tacie, że Matt oszpecił Sobie trochę tym tatuażem rękę xD.
Nie masz za co ;) To ja dziękuję, że od jak się nie mylę historii Andreasa ze mną cały czas jesteś :3
UsuńHaha :D A czemu miałabym go nie dać skoro podzielasz moją sympatię do niego? ;)
No nie mógł, gdyż nawet o tym nie wiedział.
A gdyby nie przejrzał skrzynki to kto wie co by było dalej...
Miejmy nadzieję, że za niedługo przestaną.
Dziękuję, wpadałam na niego podczas pobytu u babci.
W sumie to wiele pomysłów właśnie w Przeworsku przyszło mi do głowy ;)
Mi też smutno, bo liczyłam, że pokażą Mattowi jak się gra w Polsce, przed takimi ukochanymi kibicami :(
A ja myślałam, że tylko mi on się nie podoba o.O Mamy wiele wspólnego :D
Pozdrawiam :*
Nie tylko Tobie :) Hahaha bardzo dużo można nawet rzec xD Oczywiście, że podzielam Twoją sympatię do Holta, bo wygląda On na mega , mega sympatycznego :D do grona moich ulubionych Amerykanów dołączył również Ich rozgrywający ^^
UsuńA myślałam, że tylko mi bo mojej przyjaciółce, która też ma bzika na jego punkcie tak jak ja się podoba :D
UsuńMusisz kiedyś ze mną pogadać ;)
Masz może jakieś gg czy email byśmy popisały? ;)
Mi właśnie też tak się wydaję :D A do tego całkiem ładny ^^
Ja tam wszystkich chyba lubię :3 A Sander ma zajebistą karnację skóry :)
Szkoda mi ich. Ciągle się tak męczą... Chciałabym, żeby w końcu zrozumieli, że są w sobie oboje zakochani. Bardzo fajny rozdział, tylko czemu tak smutno? Co do tego tekstu, to rzeczywiście są błędy. Nauczyłam się, że Googlowi Tłumaczowi nie wolno ufać ;) Ale pomimo tego zrozumiałam, o co chodzi ;) Holt za to jest bardzo sympatyczny :3 Buziaki :*
OdpowiedzUsuńNom, ale co zrobisz, jak są ślepi. Ja też, ale co będzie zobaczymy :)
UsuńDziękuję, nie wiem tak jakoś wyszło :/ Następny będzie chyba nieco radosny :)
Ja też, ale ratowałam się bo jak widzisz dodany po północy :P
W realu chyba też taki :) Ja tam go bardzo lubię :3
Pozdrawiam :*
Do siatkówki jest mi raczej dalej niż bliżej, a nawet bardzo daleko, ale jakoś tak wpadłam dziś na Twojego bloga, przeczytałam ten jeden rozdział i...
OdpowiedzUsuńI podoba mi się, no! Tak do końca jeszcze nie jestem zorientowana we wszystkim dokładniej, ale postanowiłam, że dziś nadrabiam! :D
Czekam na nn. :) Poinformowałabyś mnie w zakładce 'spam' o następnym?
A i Ciebie również zapraszam do siebie. ^^ http://najpotezniejsza-magia-milosci.blogspot.com/
Widzę, że fanką piłki nożnej jesteś :) Cieszę się, że Ci się podoba :3
UsuńTo miłego nadrabiania :) Jasne, nie ma sprawy :) Tylko jeśli możesz zostaw ten link w zakładce "Informowani", bym czasami nie zapomniała ;)
To zobaczenia w następnym i pozdrawiam :*
Czemu ty ich tak męczysz dziewczyno? Niech oni będą już razem! Należy im się to <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny :D
Pozdrawiam i weny ;***
Bo uwielbiam komplikować życie moim bohaterom :3 Wtedy jest tak ciekawie, a nie nudno.
UsuńNie wiadomo wtedy co się wydarzy i co najważniejsze nie jest monotonnie :P
Czy będą razem to się okaże :) Trzymaj za nich kciuki :)
Dziękuję :3 Pozdrawiam i nawzajem :*
Hej. Kiedy nastepny? ~Karolina
OdpowiedzUsuńRozdział o fajnej długości i przez to bardzo miło się czyta. Alice według mnie zachowała się bardzo głupio powinna mu wyjaśnić o co chodzi i wtedy byliby już pogodzeni, a tak ciągle się mijają. No ale może przez to jest ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńJestem już coraz bliżej nadrobienia zaległości :*
Flavka