Alice
Nie możesz siebie oszukiwać. Przecież sama wiesz, że tego chcesz. Żaden chłopak nie zadawał sobie tyle trudu co Matt, by teraz tańczyć z tobą na parkiecie przy wolnej piosence i zbliżać się do twoich ust. Był twoim najlepszym przyjacielem. Wiedział co przeszłaś i robił wszystko by nie sprawiać ci bólu, nie poruszać tematu gwałtu. Doskonale pamiętałaś chwilę w Chicago. To właśnie on pomógł ci wtedy wyjść z małej "depresji" , on podniósł cię na duchu, po prostu pocieszył. Byłaś mu coś winna. W tej oto chwili czujesz jego ciepłe wargi na swoich. Nie wiesz czemu, ale twoje kolana robią się miękkie niczym wata cukrowa. Nie całuje cię w taki sposób jak na meczu, robi to delikatnie, ale za razem z czułością. Przegryzasz jego wargę, czym powodujesz jego oderwanie od twych ust. Uśmiecha się do ciebie nieśmiało. Podobało ci się to w jaki sposób cię całował. Patrzysz w jego błękitne tęczówki, w których dostrzegasz iskierki radości i szczęście.
-Dziękuję Matt. Tak bardzo potrzebowałam bliskości.-szepcesz mu do ucha, na co on uśmiecha się pod nosem.
-Ja o wiele bardziej potrzebowałem ciebie.-szepcze, ale ty tego nie słyszysz.
Przepraszasz go i udajesz się w stronę twojej przyjaciółki. Zajmujesz miejsce obok niej przy stoliku i nalewasz sobie pepsi. Upijasz łyk ciemnego napoju, spoglądając na nią. Brunetka uśmiecha się do ciebie łagodnie i wystukuje coś na klawiaturze telefonu. Po chwili odrywa wzrok od wyświetlacza i spogląda na ciebie pytająco, wskazując palcem na bruneta, tańczącego z twoją szefową. Śmiejesz się pod nosem, widząc jak Shopie klei się do Andersona, a on biedny spogląda w waszą stronę. Ponownie zatapiasz usta w zimnej cieczy i odkładasz pustą szklankę na stolik. Z ust Amerykanina wyczytujesz "help me" na co ponownie wybuchasz śmiechem wraz z brunetką. Opowiadasz jej o tym jak się czułaś podczas pocałunku i obserwujesz jak na jej twarzy gości coraz szerszy uśmiech.
-Jak całuje?-pyta ciekawa.
-Brown! Ty się lepiej zajmij sobą.- odpowiadasz ze śmiechem, wystawiając jej język.
Nie możesz dłużej patrzeć na męczarnie bruneta z twoją szefową i podchodzisz do nich, rzucając w stronę kobiety "odbijany". Matt oddycha z ulgą, na co ty śmiejesz się uroczo pod nosem. Muska twój policzek swoimi wargami, szepcząc ciche "dziękuję". Odpowiadasz mu szczerym uśmiechem i zaczynasz zgrabnie ruszać biodrami do piosenki Bruno Marsa (klik) , którą uwielbiasz. Anderson z łobuzerskim uśmiechem obraca cię wokół siebie, bierze na ręce i okręca wokół siebie. Wszystkie pary oczu wędrują na waszą dwójkę. Uśmiechasz się pod nosem, wirując z Amerykaninem na parkiecie. Przy nim czujesz się w swoim żywiole i tak swobodnie. Gdy piosenka się kończy ciągnie cię za rękę w kierunku Nicolasa i Gabi. Zajmujesz miejsce pomiędzy przyjaciółką a siatkarzem, z grymasem opróżniając zawartość kieliszka. Nigdy nie lubiłaś wódki, ale dziś jesteś zmuszona do jej picia. Wznosisz toast za szczęście Brown i twojego braciszka, stukając o ich kieliszki. Zabawa trwa do samego rana, a ty doskonale bawisz się w towarzystwie brata, jego dziewczyny i Andersona. Amerykanin ciągnie cię za rękę w stronę parkietu. Jesteś w wyśmienitym humorze, który powstał dzięki sporej ilości alkoholu i wspaniałej atmosferze. Wymachujesz swoimi włosami w różne strony, łaskocząc przy tym nos swojego partnera. Nim się oglądasz na zegarze wybija druga w nocy, ale ty nie masz ochoty opuszczać budynku, chociaż masz spore kłopoty z utrzymaniem równowagi i mówieniem. W końcu jednak nie masz wyboru i poddajesz się Andersonowi. Obejmuję cię w pasie i prowadzi w stronę wyjścia. Przed niebieskim Nissanem stoi już jeden z twoich kolegów z pracy, który wraz z Amerykaninem pomaga cię wepchać do samochodu. Po kilku minutach wysiadasz pod rodzinnym domem Matta. W jego towarzystwie wchodzisz do salonu, w którym panują egipskie ciemności. Mimo swoich zapewnień w stronę Matthew, że nie jesteś głodna, on stawia przed tobą talerzyk z kilkoma kanapkami. Chcąc nie chcąc pochłaniasz je w kilka minut i chwiejnym ruchem ruszasz w stronę schodów. Gdy Anderson to zauważa natychmiast zrywa się z kanapy i staje obok, obejmując się w pasie. Masz szczęście, że wszyscy smacznie śpią. Znikasz za drzwiami łazienki. Szybko pozbywasz się sukienki, wskakując pod prysznic. Z tego co się orientujesz otwierasz arbuzowy żel Jennifer i wmasowujesz go w swoje ciało. Spłukujesz go zimną wodą, która sprawia, że nieco trzeźwiejesz. Na włosy nakładasz cytrusowy szampon. Wtedy słyszysz jak ktoś wchodzi do łazienki. Wychylasz głowę z za kabiny, spoglądając na uśmiechającego się w ten nieziemski sposób Amerykanina.
-Co ty wyprawiasz Anderson?!-krzyczysz w jego stronę.
-Po co te nerwy kotku. Przecież już raz widziałem cię nago.-uśmiecha się łobuzersko.-Co powiesz na dziki seks pod prysznicem?- porusza do góry brwiami.
-Wypier***** mi z stąd do póki możesz!-rzucasz w jego kierunku balsamem do ciała.
-Widzę, że trzeźwiejesz. A tak na serio to kładę ci tu koszulkę na przebranie. -układa ubranie na pralce.-Do zobaczenia w sypialni. Mrr.-mruczy i zamyka za sobą drzwi.
-Idiota.-szepczesz pod nosem i spłukujesz pianę z włosów.
Po kilku minutach opuszczasz toaletę, kierując się w stronę pokoju Matta. Przewracasz tylko oczami, kiedy twoim oczom ukazuję się leżący w samych bokserkach na kołdrze właściciel pomieszczenia. Z cwanym uśmieszkiem strącasz go z łóżka i przykrywasz się po ramiona kołdrą. Oburzony ciągnie za pierzynę. Wybuchasz głośnym śmiechem kiedy puszczasz materiał, a on ląduję na krześle obrotowym. Nikt inny nie potrafi cię tak doprowadzić do śmiechu jak on. Po chwili układa się obok ciebie i kładzie dłoń na twoim pośladku. Natychmiast ją strącasz, uprzedzając go, że jeśli zrobi to jeszcze raz nie będzie miał czym grać w siatkówkę. Ze śmiechem kiwa głową i muska twoje usta delikatnie, szepcząc ci do ucha "dobranoc". Odwracasz się do niego tyłem, układając wygodnie głowę na białej poduszczę . Wtula się w twoje plecy, drażniąc twoją szyję jego ciepłym oddechem ,który powoduje, że przez twoje ciało przechodzi lekki dreszczyk. Układa rękę na twoim płaskim brzuchu. Uśmiechasz się łagodnie i zamykasz oczy.
Matt
W jej obecności nie możesz zasnąć. Podziwiasz jej twarz, na której gości delikatny uśmiech. Gdy śpi jest jeszcze słodsza niż codziennie. Wdychasz zapach arbuzowego żelu, który przyprawia cię o zawroty głowy. Delikatnie by jej nie obudzić przeczesujesz jej włosy swoimi palcami. Mówi coś przez sen, co powoduje uśmiech na twojej twarzy. Kilka dni temu nie wiedziałeś co robić. Teraz już jesteś pewien, że twoje miejsce jest przy boku blondynki. To ona sprawia, że twoje serce przyśpiesza na sam jej widok, a na twarz wkrada się uśmiech. Niesamowicie cię do niej ciągnie i ledwo co się powstrzymujesz przed rzuceniem się na nią. Nie raz pragniesz wpić się w jej usta, które są takie miękkie i smakują truskawkowym błyszczykiem. Jej uśmiech sprawia, że dzień staje się piękniejszy. Gdy tracisz chęci i siłę do męczących treningów, jej uśmiech dodaje ci motywacji. Delikatnie uwalniasz dłoń z uścisku jej ręki i schodzisz z łóżka. Z nocnej szafki zabierasz telefon i bosymi stopami zbiegasz po schodach. Do przeźroczystej szklanki nalewasz sok pomarańczowy i wypijasz go na jednym tchu. Chwytasz w dłonie telefon, na którym wystukujesz krótką wiadomość do twojego przyjaciela.
"Dziękuję Ci Paul :) Jesteś najlepszym przyjacielem pod słońcem :3 Dobrej nocy :* Matt"
Po kilku minutach zdziwiony otwierasz jego odpowiedź. W końcu od zawsze był śpiochem, a tu tak szybko odpisuję. Czytasz na głos jego odpowiedź, śmiejąc się pod nosem.
"Możesz jaśniej Anderson? Jest środek nocy i nie bardzo kumam :P Co ja takiego zrobiłem? o.O Paul"
Szybko wysyłasz kolejna wiadomość do Lotmana.
" Dzięki Tobie zbliżyłem się do Alice. Ta rozmowa na ostatnim zgrupowaniu bardzo mi pomogła :) Pocałowałem ją dziś, a ona odwzajemniła ten gest. Nie odrzuciła mnie. Teraz śpi słodko w mojej sypialni :3 Wracam do mojej piękności :) Dobranoc Paul :* "
Po kilku minutach przyszła jego odpowiedź :
"Nie ma sprawy Matt :) Tak trzymaj. Pokaż jak Ci na niej zależy ;) Śpi? A coś się przypadkiem nie działo w twoim pokoiku? :D Paul"
Kręcisz głową, odpowiadając na jego SMS'a.
"Nie, nic się nie działo :D Lotman ty zboku jeden xD Tylko o jednym myślisz :P Spadam :) Matt"
Z telefonem w dłoni wchodzisz z powrotem do swojego pokoju i zajmujesz miejsce na łóżku. Blondynka odwraca się przodem do ciebie, wtulając w twój tors. Z uśmiechem przyciągasz ją do siebie, obejmując w pasie. Szepcze ciche " gdzie ty byłeś?", a ty odpowiadasz jej krótko i z godnie z prawdą "w kuchni", po czym składasz na jej czole delikatny pocałunek. Widzisz jak delikatnie się uśmiecha i układa głowę na twojej klatce piersiowej. Nim spostrzegasz z uśmiechem na utach odpływasz do krainy Morfeusza.
Alice
Wyspana otwierasz oczy i od razu dostrzegasz, że jesteś wtulona w tors Amerykanina. Lekko unosisz głowę i stwierdzasz, że jeszcze śpi. Ostrożnie by go nie obudzić wyślizgujesz się z jego uścisku i zsuwasz nogi z łóżka. Podchodzisz do drzwi balkonowych, które otwierasz najciszej jak się tylko da. Wchodzisz na balkon i stajesz, opierając się o barierkę. Obserwujesz budzące się do życia Buffalo, uśmiechając się pod nosem. Nagle czujesz pulsujący ból w okolicy skroni. Krzywisz się na twarzy i starasz się rozmasować to miejsce. Przypominasz sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru. Matt i ty, tańczycie na parkiecie, delikatny pocałunek, wasz zwariowany taniec, picie i koniec, w tym miejscu nagle urywa ci się film. Wdychasz do płuc świeże i rześkie powietrze i wracasz do środka. Z kopertówki wyjmujesz swój smartphone i odblokowujesz ekran. Jakie jest twoje zdziwienie kiedy na wyświetlaczu telefonu widnieje 20 nieodebranych połączeń i 7 wiadomości. Klikasz na skrzynkę odbiorczą i odczytujesz wiadomości od swojego brata i Gabi. Widać, że naprawdę się o ciebie martwili. Blokujesz telefon i ponownie wychodzisz na balkon. Ze spisu kontaktów wybierasz numer Nicolasa i naciskasz zielony przycisk. Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci... W końcu podnosi słuchawkę, zasypując cię milionem pytań. Bierzesz głęboki oddech i ze stoickim spokojem zaczynasz mu wszystko opowiadać. Gdy w słuchawce słyszysz jak oddycha z ulgą, każesz mu przywieźć kosmetyczkę oraz ubrania na zmianę i rozłączasz się. Opuszczasz pokój Amerykanina i zbiegasz schodami na dół. Po kuchni krząta się już matka siatkarza oraz Jennifer, która nie może ukryć swojego zdziwienia, ale po chwili wita cię szerokim uśmiechem i poklepuje miejsce obok. Ze śmiechem opadasz obok niej na krześle i zaczynasz rozmowę. Widząc twój stan dziewczyna ciągnie cię za rękę do swojego pokoju. Stoisz na środku, rozglądając się po jej lokum i twierdząc, że ma niezły gust. Podchodzisz do korkowej tablicy, na której dostrzegasz zdjęcie jej wspólne zdjęcie z bratem. On ubrany w meczową koszulkę Zenitu z Mikasą w ręku, a ona uśmiechnięta szeroko, sięgająca mu do ramienia. Z rozmyśleń wyrywa cię rzucająca w twoim kierunku ubrania Jenny. Brunetka proponuje ci jeansową koszulę i czarne rurki. Uśmiechasz się w jej kierunku i znikasz za drzwiami łazienki. Po chwili ubierasz się w jej ubrania i pomalowana jej kosmetykami schodzisz na dół, gdzie obecny jest już Matt. Wita cię całusem w policzek, na co jego siostra reaguję krótkim "uuu", za co karcisz ją wzrokiem. Gdy zajadasz się pysznymi omletami w wykonaniu matki rodzeństwa, Jennifer wyciąga z kieszeni telefon. Zerkasz jej przez ramie, lecz ona zasłania się jak może. W końcu obraca telefon w twoją i Andersona stronę. Na wyświetlaczu i'Phone ukazuje się zdjęcie, na którym leżysz wtulona w tors Amerykanina. Spoglądasz na siatkarza, który się rumieni i natychmiast próbuję wyrwać telefon swojej siostrze. Jenny zrywa się z miejsca i rusza w kierunku schodów. Śmiejesz się pod nosem, kończąc pić kawę.
-Nie ma z nim szans.- przerywasz panującą w kuchni ciszę.- Ja przez niego wyrobiłam sobie kondycję na schodach.
-Ja o tym wiem, ty też, ale ona nie.-rzuca ze śmiechem w twoim kierunku Nancy.- To co wyście tam robili?
- Nie ważne.-machasz ręką z uśmiechem.- Dziękuję za śniadanie było pyszne, ale muszę już wracać do siebie.
-Poczekaj Alice. Matt cię odwiezie. Matthew!
-Nie trzeba. Przejdę się to mi dobrze zrobi. Ma pani może jakąś tabletkę na ból głowy?
Kiwa głową i zrywa się z miejsca. Z jednej z szafek wyjmuje lekarstwo i poddaje ci białą tabletkę. Popijasz ją wodą i wstajesz z miejsca. Kiedy stajesz już przy drzwiach, nagle zaczyna padać. Z każdą sekundą deszcz coraz bardziej uderza o szczelne okna. Zrezygnowana opadasz na kanapę w salonie i włączasz telewizor. Obok ciebie opada uśmiechnięty Matt, który obejmuję cię ramieniem i składa na czole subtelny pocałunek. Spoglądasz na niego pytająco, a on po chwili prosi cię o spędzenie tych dwóch dni wspólnie. Gdy robi oczy smutnego szczeniaka, ulegasz mu. Matt zrywa się z kanapy i skacze wysoko do góry. Wybuchasz głośnym śmiechem, kiedy uderza głową o sufit.
Popołudnie spędzacie na wspólnym gotowaniu obiadu. Z uśmiechem zajadacie się zupą ogórkową, przygotowaną przez ciebie i spaghetti, w którym specem jest Anderson. Po 14 udajecie się do pokoju Amerykanina i zabieracie się za ogarnięcie waszych zdjęć. Gdy fotki z napisami są już gotowe drukujecie je i wkładacie do albumu. Nie odbywa się to bez masy śmiechu i waszych wygłupów. Zmęczeni opadacie razem na łóżko. Napchany zdjęciami album spoczywa na szafce nocnej. Chwile po 16 w domu Matta zjawa się Nicolas, z torbą w której znajduje się kilka ubrań i kosmetyczka. Z uśmiechem zapraszasz go do salonu i udajesz się do kuchni. Parzysz mu i sobie kawę, a po chwili z filiżankami kawy zasiadasz na wygodnej kanapie. Cały czas wypytuje cię o Amerykanina, a ciebie powoli zaczyna to irytować. W końcu wykręcasz się wypadem do miasta, a Nico wstaje z kanapy i żegna się z tobą, wychodząc. Na jeansową koszulę narzucasz skórzaną czarną kurtkę i bierzesz do ręki parasol , gdyż na polu wciąż pada, ale nieco mniej. Matthew wybył gdzieś jakąś godzinę temu i cię nie podwiezie, ale to nie problem. Z kieszeni rurek wyjmujesz swój telefon i zamawiasz taxi. Po kilku minutach siedzisz już w jej wnętrzu i podziwiasz pogrążone w deszczu Buffalo. Płacisz starszemu mężczyźnie i opuszczasz samochód. Powolnym krokiem ruszasz w kierunku ulubionego supermarketu i z przed wyjścia zabierasz wózek. Chodzisz pomiędzy regałami, wrzucając do koszyka potrzebne ci produkty. W większości są to owoce i słodkości, w tym też czipsy. Korzystając z małego ruchu, podchodzisz do kasy i wyjmujesz rzeczy z koszyka. Po kilku minutach z reklamówkami w rękach ruszasz w kierunku siłowni. Tak dawno ćwiczyłaś, a przecież bardzo to lubiłaś. Dzwonisz po Jennifer, która podwozi ci strój i zabiera od ciebie zakupy. Z uśmiechem na twarzy witasz się ze znajomym trenerem i udajesz w kierunku szatni. Przebrana wchodzisz na obiekt i od razu kierujesz się w stronę tak zwanego rowerka. Do uszu wkładasz słuchawki i zaczynasz kręcić pedałami. Nim się oglądasz mija ci godzina. Udajesz się w kierunku maszyny do biegania. Nastawiasz bieżnie na odpowiadające ci tępo i z delikatnym uśmiechem zaczynasz biec. Gdy nie możesz już złapać tchu wyłączasz urządzenie i opadasz na dmuchaną piłkę. Po kilku minutach rozciągasz się, powodując tym samym wzrok kilku mężczyzn na sobie. Śmiejesz się pod nosem, kręcąc głową. Jeden z nich podchodzi do ciebie i proponuje wypad na kawę. Odmawiasz i powracasz do ćwiczeń. Zmęczona po blisko trzech godzinach opuszczasz siłownie i przekraczasz próg szatni. Z torby wyjmujesz bidon, z którego pijesz jabłkowy sok. Wskakujesz pod prysznic, który odświeża twoje spocone ciało i dodaje ci energii. Przebrana opuszczasz szatnie, żegnając się z recepcjonistką. Gdy masz już zamawiać taxi, widzisz jak po drugiej stronie ulicy Matt całuje się namiętnie z Emily. Rudowłosa przeczesuje jego brązowe włosy, a on obejmuje ją w pasie. Czujesz mocne ukłucie w sercu. A po twoich oczach z niewiadomych ci przyczyn spływają łzy. Dlaczego czujesz się zraniona? Dlaczego płaczesz, skoro twój przyjaciel całuje się ze swoją dziewczyną? W tym oto momencie Alice dostrzegasz coś bardzo ważnego.
Od Autorki:
No i mamy 13, mam nadzieję, że nie pechową :P Końcówka miała być właściwie w 14, ale napisałam ją tutaj. Jak myślicie co Alice dostrzegła? Jestem bardzo ciekawa waszych opinii :) Więc zapraszam do komentowania :* Zakładka informowani już jest, więc jeśli chcecie być na bieżąco odsyłam was do niej. Co tu dużo mówić... A no tak! Zapomniałabym! Trener USA ogłosił skład na MŚ 2014. Dziwi mnie to, że Matt zamiast w ataku, wpisany jest w przyjęcie o.O Do tego nie ma Seana , bo jest kontuzjowany :( Już nie mogę doczekać się Mundialu, wy też tak macie? :D Szkoda, że wakacje się już kończą, ale za to bd siatkóweczka *.* Mundial, potem sezon klubowy i skoki narciarskie :3 Pozdrawiam i zapraszam was tutaj w wtorek :*
W jej obecności nie możesz zasnąć. Podziwiasz jej twarz, na której gości delikatny uśmiech. Gdy śpi jest jeszcze słodsza niż codziennie. Wdychasz zapach arbuzowego żelu, który przyprawia cię o zawroty głowy. Delikatnie by jej nie obudzić przeczesujesz jej włosy swoimi palcami. Mówi coś przez sen, co powoduje uśmiech na twojej twarzy. Kilka dni temu nie wiedziałeś co robić. Teraz już jesteś pewien, że twoje miejsce jest przy boku blondynki. To ona sprawia, że twoje serce przyśpiesza na sam jej widok, a na twarz wkrada się uśmiech. Niesamowicie cię do niej ciągnie i ledwo co się powstrzymujesz przed rzuceniem się na nią. Nie raz pragniesz wpić się w jej usta, które są takie miękkie i smakują truskawkowym błyszczykiem. Jej uśmiech sprawia, że dzień staje się piękniejszy. Gdy tracisz chęci i siłę do męczących treningów, jej uśmiech dodaje ci motywacji. Delikatnie uwalniasz dłoń z uścisku jej ręki i schodzisz z łóżka. Z nocnej szafki zabierasz telefon i bosymi stopami zbiegasz po schodach. Do przeźroczystej szklanki nalewasz sok pomarańczowy i wypijasz go na jednym tchu. Chwytasz w dłonie telefon, na którym wystukujesz krótką wiadomość do twojego przyjaciela.
"Dziękuję Ci Paul :) Jesteś najlepszym przyjacielem pod słońcem :3 Dobrej nocy :* Matt"
Po kilku minutach zdziwiony otwierasz jego odpowiedź. W końcu od zawsze był śpiochem, a tu tak szybko odpisuję. Czytasz na głos jego odpowiedź, śmiejąc się pod nosem.
"Możesz jaśniej Anderson? Jest środek nocy i nie bardzo kumam :P Co ja takiego zrobiłem? o.O Paul"
Szybko wysyłasz kolejna wiadomość do Lotmana.
" Dzięki Tobie zbliżyłem się do Alice. Ta rozmowa na ostatnim zgrupowaniu bardzo mi pomogła :) Pocałowałem ją dziś, a ona odwzajemniła ten gest. Nie odrzuciła mnie. Teraz śpi słodko w mojej sypialni :3 Wracam do mojej piękności :) Dobranoc Paul :* "
Po kilku minutach przyszła jego odpowiedź :
"Nie ma sprawy Matt :) Tak trzymaj. Pokaż jak Ci na niej zależy ;) Śpi? A coś się przypadkiem nie działo w twoim pokoiku? :D Paul"
Kręcisz głową, odpowiadając na jego SMS'a.
"Nie, nic się nie działo :D Lotman ty zboku jeden xD Tylko o jednym myślisz :P Spadam :) Matt"
Z telefonem w dłoni wchodzisz z powrotem do swojego pokoju i zajmujesz miejsce na łóżku. Blondynka odwraca się przodem do ciebie, wtulając w twój tors. Z uśmiechem przyciągasz ją do siebie, obejmując w pasie. Szepcze ciche " gdzie ty byłeś?", a ty odpowiadasz jej krótko i z godnie z prawdą "w kuchni", po czym składasz na jej czole delikatny pocałunek. Widzisz jak delikatnie się uśmiecha i układa głowę na twojej klatce piersiowej. Nim spostrzegasz z uśmiechem na utach odpływasz do krainy Morfeusza.
Alice
Wyspana otwierasz oczy i od razu dostrzegasz, że jesteś wtulona w tors Amerykanina. Lekko unosisz głowę i stwierdzasz, że jeszcze śpi. Ostrożnie by go nie obudzić wyślizgujesz się z jego uścisku i zsuwasz nogi z łóżka. Podchodzisz do drzwi balkonowych, które otwierasz najciszej jak się tylko da. Wchodzisz na balkon i stajesz, opierając się o barierkę. Obserwujesz budzące się do życia Buffalo, uśmiechając się pod nosem. Nagle czujesz pulsujący ból w okolicy skroni. Krzywisz się na twarzy i starasz się rozmasować to miejsce. Przypominasz sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru. Matt i ty, tańczycie na parkiecie, delikatny pocałunek, wasz zwariowany taniec, picie i koniec, w tym miejscu nagle urywa ci się film. Wdychasz do płuc świeże i rześkie powietrze i wracasz do środka. Z kopertówki wyjmujesz swój smartphone i odblokowujesz ekran. Jakie jest twoje zdziwienie kiedy na wyświetlaczu telefonu widnieje 20 nieodebranych połączeń i 7 wiadomości. Klikasz na skrzynkę odbiorczą i odczytujesz wiadomości od swojego brata i Gabi. Widać, że naprawdę się o ciebie martwili. Blokujesz telefon i ponownie wychodzisz na balkon. Ze spisu kontaktów wybierasz numer Nicolasa i naciskasz zielony przycisk. Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci... W końcu podnosi słuchawkę, zasypując cię milionem pytań. Bierzesz głęboki oddech i ze stoickim spokojem zaczynasz mu wszystko opowiadać. Gdy w słuchawce słyszysz jak oddycha z ulgą, każesz mu przywieźć kosmetyczkę oraz ubrania na zmianę i rozłączasz się. Opuszczasz pokój Amerykanina i zbiegasz schodami na dół. Po kuchni krząta się już matka siatkarza oraz Jennifer, która nie może ukryć swojego zdziwienia, ale po chwili wita cię szerokim uśmiechem i poklepuje miejsce obok. Ze śmiechem opadasz obok niej na krześle i zaczynasz rozmowę. Widząc twój stan dziewczyna ciągnie cię za rękę do swojego pokoju. Stoisz na środku, rozglądając się po jej lokum i twierdząc, że ma niezły gust. Podchodzisz do korkowej tablicy, na której dostrzegasz zdjęcie jej wspólne zdjęcie z bratem. On ubrany w meczową koszulkę Zenitu z Mikasą w ręku, a ona uśmiechnięta szeroko, sięgająca mu do ramienia. Z rozmyśleń wyrywa cię rzucająca w twoim kierunku ubrania Jenny. Brunetka proponuje ci jeansową koszulę i czarne rurki. Uśmiechasz się w jej kierunku i znikasz za drzwiami łazienki. Po chwili ubierasz się w jej ubrania i pomalowana jej kosmetykami schodzisz na dół, gdzie obecny jest już Matt. Wita cię całusem w policzek, na co jego siostra reaguję krótkim "uuu", za co karcisz ją wzrokiem. Gdy zajadasz się pysznymi omletami w wykonaniu matki rodzeństwa, Jennifer wyciąga z kieszeni telefon. Zerkasz jej przez ramie, lecz ona zasłania się jak może. W końcu obraca telefon w twoją i Andersona stronę. Na wyświetlaczu i'Phone ukazuje się zdjęcie, na którym leżysz wtulona w tors Amerykanina. Spoglądasz na siatkarza, który się rumieni i natychmiast próbuję wyrwać telefon swojej siostrze. Jenny zrywa się z miejsca i rusza w kierunku schodów. Śmiejesz się pod nosem, kończąc pić kawę.
-Nie ma z nim szans.- przerywasz panującą w kuchni ciszę.- Ja przez niego wyrobiłam sobie kondycję na schodach.
-Ja o tym wiem, ty też, ale ona nie.-rzuca ze śmiechem w twoim kierunku Nancy.- To co wyście tam robili?
- Nie ważne.-machasz ręką z uśmiechem.- Dziękuję za śniadanie było pyszne, ale muszę już wracać do siebie.
-Poczekaj Alice. Matt cię odwiezie. Matthew!
-Nie trzeba. Przejdę się to mi dobrze zrobi. Ma pani może jakąś tabletkę na ból głowy?
Kiwa głową i zrywa się z miejsca. Z jednej z szafek wyjmuje lekarstwo i poddaje ci białą tabletkę. Popijasz ją wodą i wstajesz z miejsca. Kiedy stajesz już przy drzwiach, nagle zaczyna padać. Z każdą sekundą deszcz coraz bardziej uderza o szczelne okna. Zrezygnowana opadasz na kanapę w salonie i włączasz telewizor. Obok ciebie opada uśmiechnięty Matt, który obejmuję cię ramieniem i składa na czole subtelny pocałunek. Spoglądasz na niego pytająco, a on po chwili prosi cię o spędzenie tych dwóch dni wspólnie. Gdy robi oczy smutnego szczeniaka, ulegasz mu. Matt zrywa się z kanapy i skacze wysoko do góry. Wybuchasz głośnym śmiechem, kiedy uderza głową o sufit.
Popołudnie spędzacie na wspólnym gotowaniu obiadu. Z uśmiechem zajadacie się zupą ogórkową, przygotowaną przez ciebie i spaghetti, w którym specem jest Anderson. Po 14 udajecie się do pokoju Amerykanina i zabieracie się za ogarnięcie waszych zdjęć. Gdy fotki z napisami są już gotowe drukujecie je i wkładacie do albumu. Nie odbywa się to bez masy śmiechu i waszych wygłupów. Zmęczeni opadacie razem na łóżko. Napchany zdjęciami album spoczywa na szafce nocnej. Chwile po 16 w domu Matta zjawa się Nicolas, z torbą w której znajduje się kilka ubrań i kosmetyczka. Z uśmiechem zapraszasz go do salonu i udajesz się do kuchni. Parzysz mu i sobie kawę, a po chwili z filiżankami kawy zasiadasz na wygodnej kanapie. Cały czas wypytuje cię o Amerykanina, a ciebie powoli zaczyna to irytować. W końcu wykręcasz się wypadem do miasta, a Nico wstaje z kanapy i żegna się z tobą, wychodząc. Na jeansową koszulę narzucasz skórzaną czarną kurtkę i bierzesz do ręki parasol , gdyż na polu wciąż pada, ale nieco mniej. Matthew wybył gdzieś jakąś godzinę temu i cię nie podwiezie, ale to nie problem. Z kieszeni rurek wyjmujesz swój telefon i zamawiasz taxi. Po kilku minutach siedzisz już w jej wnętrzu i podziwiasz pogrążone w deszczu Buffalo. Płacisz starszemu mężczyźnie i opuszczasz samochód. Powolnym krokiem ruszasz w kierunku ulubionego supermarketu i z przed wyjścia zabierasz wózek. Chodzisz pomiędzy regałami, wrzucając do koszyka potrzebne ci produkty. W większości są to owoce i słodkości, w tym też czipsy. Korzystając z małego ruchu, podchodzisz do kasy i wyjmujesz rzeczy z koszyka. Po kilku minutach z reklamówkami w rękach ruszasz w kierunku siłowni. Tak dawno ćwiczyłaś, a przecież bardzo to lubiłaś. Dzwonisz po Jennifer, która podwozi ci strój i zabiera od ciebie zakupy. Z uśmiechem na twarzy witasz się ze znajomym trenerem i udajesz w kierunku szatni. Przebrana wchodzisz na obiekt i od razu kierujesz się w stronę tak zwanego rowerka. Do uszu wkładasz słuchawki i zaczynasz kręcić pedałami. Nim się oglądasz mija ci godzina. Udajesz się w kierunku maszyny do biegania. Nastawiasz bieżnie na odpowiadające ci tępo i z delikatnym uśmiechem zaczynasz biec. Gdy nie możesz już złapać tchu wyłączasz urządzenie i opadasz na dmuchaną piłkę. Po kilku minutach rozciągasz się, powodując tym samym wzrok kilku mężczyzn na sobie. Śmiejesz się pod nosem, kręcąc głową. Jeden z nich podchodzi do ciebie i proponuje wypad na kawę. Odmawiasz i powracasz do ćwiczeń. Zmęczona po blisko trzech godzinach opuszczasz siłownie i przekraczasz próg szatni. Z torby wyjmujesz bidon, z którego pijesz jabłkowy sok. Wskakujesz pod prysznic, który odświeża twoje spocone ciało i dodaje ci energii. Przebrana opuszczasz szatnie, żegnając się z recepcjonistką. Gdy masz już zamawiać taxi, widzisz jak po drugiej stronie ulicy Matt całuje się namiętnie z Emily. Rudowłosa przeczesuje jego brązowe włosy, a on obejmuje ją w pasie. Czujesz mocne ukłucie w sercu. A po twoich oczach z niewiadomych ci przyczyn spływają łzy. Dlaczego czujesz się zraniona? Dlaczego płaczesz, skoro twój przyjaciel całuje się ze swoją dziewczyną? W tym oto momencie Alice dostrzegasz coś bardzo ważnego.
Od Autorki:
No i mamy 13, mam nadzieję, że nie pechową :P Końcówka miała być właściwie w 14, ale napisałam ją tutaj. Jak myślicie co Alice dostrzegła? Jestem bardzo ciekawa waszych opinii :) Więc zapraszam do komentowania :* Zakładka informowani już jest, więc jeśli chcecie być na bieżąco odsyłam was do niej. Co tu dużo mówić... A no tak! Zapomniałabym! Trener USA ogłosił skład na MŚ 2014. Dziwi mnie to, że Matt zamiast w ataku, wpisany jest w przyjęcie o.O Do tego nie ma Seana , bo jest kontuzjowany :( Już nie mogę doczekać się Mundialu, wy też tak macie? :D Szkoda, że wakacje się już kończą, ale za to bd siatkóweczka *.* Mundial, potem sezon klubowy i skoki narciarskie :3 Pozdrawiam i zapraszam was tutaj w wtorek :*
Z góry mowie , że jak będą jakieś błędy to macie mnie opieprzać !! :D Moja ortografia nie jest już taka sama jak w podstawówce !! Co do opowiadania to dzisiejszy rozdział jest mega! :"D Jak czytałam to nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. :D :D Hehe :D Matt i Alice się zbliżyli :) Choć pod koniec rozdziału Matt to spieprzył !!! Alice i Matthew nie są razem , ale jak ją kocha to dlaczego jest z inną i się z nią całuje ? Ali też coś czuje do niego bo przecież od tak ją by serce nie ukuło . Heheh :D Coraz bardziej te opowiadanie mnie wciąga :) Trzymam kciuki za nich ::::) Pozdrawiam i Buziaczki :*** n
OdpowiedzUsuńHaha, do mnie też :D Dziękuję :*
UsuńWszystko się wyjaśni w 14-tce. Jej uczucia opiszę w kolejnym rozdziale, więc dowiecie się czegoś więcej :)
I tak ma być :) Macie godzinami siedzieć i patrzeć czy nie ma czegoś nowego :D
Ja też :) Pozdrawiam :*
Jak zauważyłam tytuł rozdziału, byłam przekonana, że to słowa Rudej ;D
OdpowiedzUsuńMatt znowu łapie minusa, lowelas jeden! XD
Buziaki! ;*
Haha :D Z Rudą sprawa się niedługo wyjaśni :)
UsuńOj ty :D
Pozdrawiam :*
Niech on już z nią zerwie! a rozdział super
OdpowiedzUsuńA może już to zrobił? :) Wszystkiego się dowiecie w 14 :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam :*
Ja też myślałam, że słowa z tytułu należą do rudej ;) Matt ty kochasiu jeden! Zerwij w końcu z tą Emily :P Pozdrawiam i weny ;***
OdpowiedzUsuńHaha :D To was intuicja zawiodła :P
UsuńDokładnie! A może już zerwał?
Pozdrawiam i dzięki oraz nawzajem :*
Hej chciałam cię zaprosić na mojego bloga http://leave-out-all-the-rest1996.blogspot.com/ . Są na nim umieszczane opowiadania o Linkin Park, a dokładniej mówiąc o Bennodzie. Jeśli, więc nie tolerujesz związków homoseksualnych lub po prostu nie lubisz takich opowiadań to zignoruj tą wiadomość. Jeżeli natomiast Ci się spodoba to zachęcam do obserwacji i pozostawienia komentarza bo to bardzo motywuje ;)
OdpowiedzUsuńMogłabyś mi tu nie spamować? Jest do tego specjalna zakładka :P
UsuńI jestem wreszcie. Rozdział fajnie napisany (nie licząc błędów) i dobrze mi się czytało :) Pochwaliłabym jeszcze, ale jestem bardzo, ale to bardzo niezadowolona z postępowania Matta. No przepraszam bardzo, ale jak można najpierw się zachwycać jedną dziewczyną i uważać, że przy jej boku jest jego miejsce, a potem całować na ulicy z inną? To jest nie do pomyślenia! Wybaczyłabym jedynie, jeśli Emily jakimś cudem zmusiła by Matta, żeby to zrobił, ale w innej sytuacji to normalnie foch na całego.
OdpowiedzUsuńUfff, to opieprzyłam Andersona. A myślałam, że już się ogarnął O.o
Haha, nie myśl, że jestem na ciebie zła, po prostu Matt mnie nieźle wkurzył ;)
Pozdrawiam i weny <3
Nareszcie :)
UsuńCieszę się, że Ci się podobał :) Uwierz mi twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna :3
Taki to już jest Matthew Anderson! :D Wszystko się wyjaśni w 14 :)
W pierwszej części rozdziału tak, w drugiej nie :P
Nawet mi to do głowy nie przyszło :)
Pozdrawiam i dzięki kochana :* Nawzajem :3
Jezeli chodzi o bledy- To PRZEPRASZAM BARDZO. Bardzo , bardzo niektore umknely moim oczom . Nastepnym razem to ja raczej za to sie nie biore . Hehhehehe :D przepraszam Kasiu !! Przepraszam , przepraszm :* Az tak dobrze to nie sprawdzialam . :p Popieprzona jestem po raz 2 :) Heuc. Przeparaszam Kasiu . Mnie opieprzac !!!!! ° n
OdpowiedzUsuńSpoko :) Mi też zawsze jakieś umykają :)
UsuńEj nie załamuj się! To była awaryjna sytuacja, bo zwykle daje to mojej przyjaciółce lub koleżance :) Nie jesteś!
Pozdrawiam :*
Nie rozumiem Andersona, jak można być z jedną dziewczyną i robić jej nadzieje skoro koch drugą ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę.
Normalnie myślisz jak Paul :)
UsuńTeż tego nie rozumiem :P Po prostu jest tchórzem, boi się o własną dupę :P
Pozdrawiam i dziękuję :*
Chyba jak wszyscy myślałam, ze słowa z tytułu należą do rudej. Powtarzam się no, ale jak dla mnie Matt zachowuje się mega dziwnie. Mam nadzieje że to wszystko jakoś się wyjaśni w klejnym rozdziale :)
OdpowiedzUsuńFlavka