Jeśli kochasz naprawdę,to nigdy się nie poddasz,
nigdy nie odpuścisz,przezwyciężysz cierpienie,
będziesz mieć siłę, by zawsze walczyć.
Jeśli jednak kochasz mniej,to odpuścisz,
przegrasz,nie będziesz mieć siły by walczyć.
Alice
On jednak nie był dla ciebie tylko przyjacielem. Może to sobie wmawiałaś, traktowałaś go jak przyjaciela, ale on nie był ci obojętny. Gdyby tak wyprowadził się z Buffalo na zawsze, nie przeżyłabyś bez niego. Alice ty go kochasz! Kręcisz głową, przecząc swoim uczuciom. Niemożliwe! Nie możesz być zakochana w swoim przyjacielu! W końcu odrywasz wzrok od złączonej pocałunkiem pary i biegiem ruszasz w kierunku domu Amerykanina. Twoje serce walczy z twoimi myślami. Przeczysz sobie, że to tylko złudzenie. Pamiętasz wasze początki. Byłaś dla niego taka oschła, nie przepadałaś za nim. A teraz? Nie znałaś bliższej ci osoby niż on. Wiedział o tobie więcej niż ty sama. Dzieliłaś się z nim każdym problem, wypłakiwałaś na ramieniu, mając chwilę zwątpienia. Jego bliskość spowodowała, że się w nim zakochałaś. W jego błękitnych oczach, w których tańczyły iskierki radości na twój widok, szczęście i radość, w jego uroczym uśmiechu, w nim całym. Uwielbiałaś wtulać się w te silne ramiona i tak po prostu napawać się ciszą. Wdychać jego perfumy, czuć jego oddech na twojej szyi. Gdzie ty miałaś oczy Alice? Cały czas traktowałaś go jak zwykłego przyjaciela i dopiero teraz dostrzegłaś jak na ciebie działa. Czy przyjaciela się całują? No chyba, raczej nie. A ty nie odepchnęłaś go od siebie podczas wczorajszej imprezy w redakcji czy na meczu. Chciałaś czuć jego wargi na swoich malinowych ustach. Nim zauważasz stoisz już pod furtką rezydencji Andersonów. Wpadasz do mieszkania jak do siebie i wbiegasz schodami na górę. Naciskasz na klamkę od drzwi pokoju Matta i wchodzisz do środka. Z łóżka sprzątasz twoje ubrania, pakując je do torby przywiezionej wcześniej przez Nicolasa. Z łazienki zabierasz kosmetyczkę i z bagażem w ręce zbiegasz na dół. Gdy jesteś już przy drzwiach i masz wychodzić, słyszysz jak ktoś wchodzi do salonu. Odwracasz głowę do tyłu i twoim oczom ukazuje się brunetka. Jennifer spogląda na ciebie pytająco, a ty odkładasz torbę przy dębowych drzwiach i siadasz na kanapie.
-Alice do cholery to ty wyrabiasz? Gdzie ty idziesz?!-zasypuję cię pytaniami.
-Wracam do swojego mieszkania. Przekaż Matthew, że musiałam coś pilnie przemyśleć i niech do mnie nie dzwoni.-wypowiadasz z obojętnością.-Pa Jenny.-podnosisz się z sofy.
-Ale Alice! Chodzi o mojego brata? Zrobił coś głupiego? Powiedz mi! - łapie cię za nadgarstek i spogląda ci głęboko w oczy.
Kręcisz przecząco głową i wyrywasz się z jej uścisku, ruszając w kierunku wyjścia. Z torbą przewieszoną na ramieniu opuszczasz dom siatkarza i ruszasz wolnym krokiem w kierunku swojego mieszkania. Nie możesz zostać u Amerykanina. Nie możesz siedzieć obok niego i udawać, że wszystko jest okay. Przecież on cię zna doskonale i od razu wyczuję, że coś jest nie w porządku. Czujesz się potwornie. Pamiętasz jak Matt obiecał ci, że nie dopuści by ktoś cię zranił, byś cierpiała. A teraz sam cię skrzywdził. Jak mógł być z Rudą i jednocześnie całować się z tobą? Po co to robił? Chciał cię wykorzystać i porzucić? Miliony takich pytań przelatywały przez twoją głowę. W kącikach oczów zaczęły gromadzić ci się łzy, a ty pozwoliłaś im swobodnie spływać po twoich policzkach. Czego miałaś się po wstrzymywać? Po co? Przecież nikogo tu nie było. Chciałaś dać upust swoim emocjom i przez całą drogę kopałaś leżące na chodniku kamienie. Cała przemoknięta przekraczasz próg swojego domu, wyzuwając stopy z butów i ściągając przemoczoną kurtkę. Torbę odstawiasz obok sofy i wchodzisz do kuchni. Zaparzasz sobie gorącej, malinowej herbaty i zasiadasz na sofie w salonie. Trzymając parujące naczynie w dłoniach, przypomina ci się wasze drugie spotkanie. Wywiad, wspólne siedzenie w salonie i popijanie kanapy, śmieszna sytuacja z matką siatkarza. Opróżniony kubek odkładasz na stolik. Nim spostrzegasz płaczesz już w poduszkę. Słyszysz jak ktoś zbiega po schodach, ale ani na chwilę nie unosisz głowy do góry. Po chwili czujesz jak ktoś opada obok ciebie na kanapie. Nie musisz sprawdzać kto to. Po idealnie znanym ci zapachu perfum wiesz, że to Nicolas. Podnosisz się do pozycji siedzącej i spoglądasz ze smutkiem w oczach w ciemne tęczówki Nico. Twój brat bez słowa zamyka cię w szczelnym uścisku i głaszcze po włosach. Podciągasz nosem, próbując powstrzymać łzy. Plamisz jego koszulę słoną cieczą, ale jemu to nie przeszkadza. Unosi cię lekko do góry i układa na swoich kolanach. Zaczyna cię kołysać, a ty powoli się uspokajasz. Próbuje z ciebie wyciągnąć co takiego się stało, że doprowadziłaś się do takiego stanu. Ty jednak pozostajesz nieugięta, ale dłużej nie możesz trzymać tego w sobie. W końcu się poddajesz i cichym głosem opowiadasz mu o tym co się wydarzyło.
-A ja tak próbowałem was jakoś zeswatać, zaufałem mu. Wydawał się taki miły, sympatyczny. A okazał się cholernym dupkiem. Ciągnął na dwa fronty. Myślałem, że zerwał z tą lalunią. A tu proszę! Całował się z tobą, a cały czas spotykał z Emily. Sukinsyn jeden. Zabije go kur**! Nie pozwolę, żeby cię krzywdził.-widzisz jak w jego oczach pojawia się złość, nienawiść.
Zrywa się z kanapy, zakłada na siebie kurtkę i zabiera kluczyki ze stołu. Natychmiast biegniesz za nim, prosząc by nic nie zrobił Andersonowi . Za późno. On cię nie słucha, lekceważy. Z piskiem opon odjeżdża z pod waszego mieszkania. Klniesz pod nosem, wchodząc z powrotem do domu. Po salonie rozbrzmiewa dzwonek twojego telefonu. Wpadasz do kuchni i bierzesz telefon do ręki. Na wyświetlaczu komórki pojawia się zdjęcie bruneta i napis "Matt". Zastanawiasz się czy odebrać. Jak odrzucisz pomyśli, że coś się stało. A przecież nie chcesz by tu przyjeżdżał. Bierzesz głęboki oddech i naciskasz zieloną słuchawkę.
-Alice! Gdzie ty kurna jesteś?-pyta wyraźnie zdenerwowany.
-Nieważne. Nie dzwoń do mnie. -oznajmiasz oschle.
-Jak nieważne?! Cholera Winter! Stało się coś?
-Owszem, stało, ale to nie twoja sprawa. Daj mi spokój.-zakańczasz połączenie.
Ledwo co dochodzisz do salonu, a ponownie słyszysz doskonale znaną ci piosenkę. Ani myślisz odbierać połączenie od tego dupka. Udajesz się do twojego pokoju i siadasz na parapecie, podciągając kolana pod brodę. Po twoim policzku spływa pojedyncza łza, którą szybko wycierasz kciukiem. Wpatrujesz się w pogrążone w deszczu miasto, przyglądając poruszającym się po jezdni samochodom i spacerującym po chodniku zakochanym parkom. Niebo płaczę razem z tobą. Jeszcze nigdy nie czułaś się tak okropnie. Twój mózg próbuję zaprzeczyć twoim uczuciom do Amerykanina, a serce podpowiada, że powinnaś mu dać szansę. Zeskakujesz z parapetu i podchodzisz do biurka. Zabierasz się za szukanie smutnych piosenek. Po chwili po twoim pokoju roznosi się wolna muzyka piosenki "Let Her Go" (klik) Kołyszesz się w jej rytm, pozwalając łzom swobodnie spływać po twoich policzkach. Przed oczami masz wszystkie chwilę spędzone z Nim. Upadek na lodowisku, szpital i twoja złość na niego, jak niesie cię na rękach do domu, a ty wymierzasz w jego policzek, drugie spotkanie, mecz... Masz ich tak wiele. Czego to musi tak boleć? To taki straszny ból. Czujesz jakby ktoś wbił w twoje serce sztylet. Opadasz na kolana, jęcząc z bólu.
Matt
Cały czas naciskasz napis "połącz" i nie odpuszczasz. Jednak jedyne co słyszysz przy uchu to sygnał rozpoczętego połączenia. Nie odbiera. Musiało się coś stać. Dlaczego nie chce ci nic powiedzieć? Przecież jeszcze dzisiaj wspaniale się z nią bawiłeś. Razem tworzyliście album waszych zdjęć. Cały czas humor jej dopisywał, mimo okropnej pogody za oknem. Nie masz pojęcia co ona teraz przechodzi. Nie wiesz, że widziała was, to znaczy ciebie i rudowłosą połączonych pocałunkiem. Jednak Matthew Anderson nigdy się nie poddaje. Jesteś przekonany, że przebywa teraz w swoim mieszkaniu. Jedyne co wiesz, to co ci przekazała twoja starsza siostra. Masz złe przeczucia, że może chodzić o ciebie. Na szczęście choć jedną sprawę masz za sobą. Dziś popołudniem postanowiłeś wreszcie zerwać z Emily. Nie powiesz, że była tym zachwycona, wprost przeciwnie, była wściekła. Gdy tłumaczyłeś jej, że ten związek nie ma przyszłości, przytaknęła tylko głową i wpiła się w twoje usta. Próbowałeś ją odepchnąć, ale w końcu postanowiłeś, że niech ostatni raz zasmakuje twoich ust. Nie miałeś jednak żadnego pojęcia, że może zobaczyć to Alice. To właśnie dla niej zakończyłeś związek z Emi. A gdy wróciłeś do domu, jej już nie było. Ulotniła się niczym powietrze. Koniec. Nie możesz tak bezczynnie siedzieć i czekać na jaki kolwiek znak od blondynki. Szybko narzucasz na siebie bluzę i zbiegasz na dół. W stronę matki rzucasz krótkie "wychodzę " i już cię nie ma. Gdy chcesz wejść do garażu, widzisz jak w twoją stronę kieruje się Nicolas. Posyłasz w jego kierunku uśmiech i stoisz w miejscu, czekając na niego. Brunet podbiega do ciebie i łapie za bluzę, przygniatając do ściany. Jesteś zaskoczony jego zachowaniem. Nigdy nie widziałeś go tak rozwścieczonego i z taką nienawiścią w oczach.
-Ty cholerny skurwielu! Jak mogłeś tak potraktować Alice?! Mówiłeś, że się zmieniłeś. A tym razem dalej traktujesz dziewczyny jak przedmiot. Cały czas spotykałeś się z tą pieprzoną lalą, a całowałeś się z Alice. Wiesz w jakim ona stanie wróciła do mieszkania?! Nie wiesz! Bo byłeś wtedy z kim? Z tą pieprzoną szmatą, co leci na twoją kasę i sławę. -wykrzyczał w twoją stronę, coraz mocniej unosząc cię do góry.
-Nico uspokój się. Zmieniłem się i ty doskonale o tym wiesz. Ale co się stało? Nie ma o niczym pojęcia. Emily nie jest żadną szmatą. Właśnie byłem z nią bo spotkałem się by z nią zerwać. Zrobiłem to dla Alice. Nie rozumiesz, że ją kocham?
-A czy ty byś był spokojny, gdyby twój najlepszy przyjaciel doprowadzić twoją siostrę do stanu prawie depresji? Ona przez ciebie cały czas ryczy, jest roztrzęsiona i strasznie cierpi. Pytasz się co się stało? Alice widziała jak się z nią całujesz. Wiesz jak ona się teraz czuję? Była taka ostrożna w stosunku do chłopaków, a tobie zaufała. A ty co zrobiłeś? Skrzywdziłeś ją! Po co ja ci pomagałem z nią. Gdybym tylko wiedział jakim jesteś dupkiem!
-No nie byłbym. Aż tak z nią źle? Bo Emi na przymus mnie pocałowała, ja tego nie chciałem. A czy ona mnie? Wiem, że to spieprzyłem.
Widząc twoją skruchę i smutek w oczach opuścił cię na dół i tylko wymierzył ci siarczysty policzek. Groził, że jeśli jeszcze raz zrobisz coś blondynę, to pourywa ci ręce. Uśmiechnąłeś się tylko w jego kierunku i rzuciłeś głośne"dziękuję". Nico zawsze był spoko gościem. Miał świra na punkcie Alice, o którą cały czas się troszczył i starał chronić przed niebezpieczeństwami tego świata. Był zdolny zrobić wszystko byle tylko ona nie zaznała cierpienia. Podziwiałeś go za to. Wsiadasz do niebieskiego Nissana i ruszasz w doskonale znaną ci drogę. Masz nadzieję, że ci wybaczy. Gdy zajeżdżasz pod jej mieszkanie niczym strzała wyskakujesz z samochodu i biegniesz w kierunku drzwi. Kluczami od Nico otwierasz drzwi i wbiegasz schodami na górę. Dostrzegasz, że w łazience świeci się słońce, więc chowasz się w jej pokoju i czekasz na jej przyjście. Opadasz na łóżko, na którym leży otwarty laptop. Na ekranie zatrzymany jest film. Otwierasz go od początku i na twoich ustach pojawia się delikatny uśmiech, kiedy dostrzegasz wasze zdjęcia, napisy dodane przez Gabi oraz wolną piosenkę. "Zagubieni w swoich uczuciach"-jeden z napisów pod zdjęciem z wczorajszej imprezy. Natychmiast zatrzymujesz film, kiedy w progu staje blondyna owinięta tylko białym ręcznikiem. Spogląda na ciebie z obojętnością i wchodzi do środka. Opada na obrotowe krzesło i sprawdza coś w telefonie. Między wami panuję niezręczna cisza, którą powili zaczynasz nienawidzić. W końcu wstajesz z materaca i podchodzisz do niej. Ujmujesz jej twarz w swoje dłonie, spoglądając w jej oliwkowe tęczówki.
-Alice, ja przepraszam. Nie chciałem byś poczuła się skrzywdzona. To Emily się na mnie rzuciła, a ja poszedłem tam by z nią zerwać. -wypowiadasz spokojnie, nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego.
-Zerwać? Ale jak to?-pyta zaskoczona.
-Tak to. Kocham zupełnie inną dziewczynę i ten związek nie miał sensu. Obiecaj mi jedno. -ostatnie zdanie wypowiadasz szeptem.
-Co takiego?-pyta z ciekawością.
-Nigdy nie zwątpisz w to, co kiedykolwiek ci wyznam. -opierasz swoje czoło o jej.
Przytakuję głową i wpija się w twoje usta. Jesteś zdziwiony, ale odpowiadasz na jej pieszczotę. Wasz języki toczą wojnę o dominację. Ten pocałunek nie jest taki delikatny i czuły jak wczorajszy, ten jest zdecydowanie namiętny i pełen szaleństwa. Wplata swoje palce w twoje miękkie włosy, a ty mruczysz cicho, co powoduje u niej cichy śmiech. Odrywasz się od jej słodkich warg i spoglądasz w jej oczy z radością. Tak po prostu przytulasz się do niej i napawasz zapachem limonkowego żelu. Zatapiasz twarz w jej długich, blond włosach i wdychasz ich zapach. Śmieje się uroczo , kiedy łaskoczesz ją nosem po szyi. Wstaje z krzesła i znika z piżamą na ramieniu za drzwiami łazienki. Spoglądasz na jej długie nogi, nie mogąc oderwać od nich wzroku.
Od Autorki:
Przepraszam, że taki krótki, ale męczy mnie siostra by jej dać komputer, więc dłużej nie popisze :( Spodziewaliście się takiej akcji? Nicolas odkrył przed wami swoją prawdziwą twarz. Co jak co, ale siostry to on skrzywdzić nie da. Muzyka bardzo pomogła mi się wczuć w ten rozdział :) Kto z was wybiera się na Stadion Narodowy? o.O Ja niestety nie :/ Jestem od dziś szczęśliwą posiadaczką koszulki Mundialu z Biedronki :3 Tak tylko mówię. Ostatnio spadła liczba komentarzy :( Czy ja was tak zanudzam czy wy nie czytacie? Pozdrawiam i do zobaczenia w czwartek :*
-A ja tak próbowałem was jakoś zeswatać, zaufałem mu. Wydawał się taki miły, sympatyczny. A okazał się cholernym dupkiem. Ciągnął na dwa fronty. Myślałem, że zerwał z tą lalunią. A tu proszę! Całował się z tobą, a cały czas spotykał z Emily. Sukinsyn jeden. Zabije go kur**! Nie pozwolę, żeby cię krzywdził.-widzisz jak w jego oczach pojawia się złość, nienawiść.
Zrywa się z kanapy, zakłada na siebie kurtkę i zabiera kluczyki ze stołu. Natychmiast biegniesz za nim, prosząc by nic nie zrobił Andersonowi . Za późno. On cię nie słucha, lekceważy. Z piskiem opon odjeżdża z pod waszego mieszkania. Klniesz pod nosem, wchodząc z powrotem do domu. Po salonie rozbrzmiewa dzwonek twojego telefonu. Wpadasz do kuchni i bierzesz telefon do ręki. Na wyświetlaczu komórki pojawia się zdjęcie bruneta i napis "Matt". Zastanawiasz się czy odebrać. Jak odrzucisz pomyśli, że coś się stało. A przecież nie chcesz by tu przyjeżdżał. Bierzesz głęboki oddech i naciskasz zieloną słuchawkę.
-Alice! Gdzie ty kurna jesteś?-pyta wyraźnie zdenerwowany.
-Nieważne. Nie dzwoń do mnie. -oznajmiasz oschle.
-Jak nieważne?! Cholera Winter! Stało się coś?
-Owszem, stało, ale to nie twoja sprawa. Daj mi spokój.-zakańczasz połączenie.
Ledwo co dochodzisz do salonu, a ponownie słyszysz doskonale znaną ci piosenkę. Ani myślisz odbierać połączenie od tego dupka. Udajesz się do twojego pokoju i siadasz na parapecie, podciągając kolana pod brodę. Po twoim policzku spływa pojedyncza łza, którą szybko wycierasz kciukiem. Wpatrujesz się w pogrążone w deszczu miasto, przyglądając poruszającym się po jezdni samochodom i spacerującym po chodniku zakochanym parkom. Niebo płaczę razem z tobą. Jeszcze nigdy nie czułaś się tak okropnie. Twój mózg próbuję zaprzeczyć twoim uczuciom do Amerykanina, a serce podpowiada, że powinnaś mu dać szansę. Zeskakujesz z parapetu i podchodzisz do biurka. Zabierasz się za szukanie smutnych piosenek. Po chwili po twoim pokoju roznosi się wolna muzyka piosenki "Let Her Go" (klik) Kołyszesz się w jej rytm, pozwalając łzom swobodnie spływać po twoich policzkach. Przed oczami masz wszystkie chwilę spędzone z Nim. Upadek na lodowisku, szpital i twoja złość na niego, jak niesie cię na rękach do domu, a ty wymierzasz w jego policzek, drugie spotkanie, mecz... Masz ich tak wiele. Czego to musi tak boleć? To taki straszny ból. Czujesz jakby ktoś wbił w twoje serce sztylet. Opadasz na kolana, jęcząc z bólu.
Matt
Cały czas naciskasz napis "połącz" i nie odpuszczasz. Jednak jedyne co słyszysz przy uchu to sygnał rozpoczętego połączenia. Nie odbiera. Musiało się coś stać. Dlaczego nie chce ci nic powiedzieć? Przecież jeszcze dzisiaj wspaniale się z nią bawiłeś. Razem tworzyliście album waszych zdjęć. Cały czas humor jej dopisywał, mimo okropnej pogody za oknem. Nie masz pojęcia co ona teraz przechodzi. Nie wiesz, że widziała was, to znaczy ciebie i rudowłosą połączonych pocałunkiem. Jednak Matthew Anderson nigdy się nie poddaje. Jesteś przekonany, że przebywa teraz w swoim mieszkaniu. Jedyne co wiesz, to co ci przekazała twoja starsza siostra. Masz złe przeczucia, że może chodzić o ciebie. Na szczęście choć jedną sprawę masz za sobą. Dziś popołudniem postanowiłeś wreszcie zerwać z Emily. Nie powiesz, że była tym zachwycona, wprost przeciwnie, była wściekła. Gdy tłumaczyłeś jej, że ten związek nie ma przyszłości, przytaknęła tylko głową i wpiła się w twoje usta. Próbowałeś ją odepchnąć, ale w końcu postanowiłeś, że niech ostatni raz zasmakuje twoich ust. Nie miałeś jednak żadnego pojęcia, że może zobaczyć to Alice. To właśnie dla niej zakończyłeś związek z Emi. A gdy wróciłeś do domu, jej już nie było. Ulotniła się niczym powietrze. Koniec. Nie możesz tak bezczynnie siedzieć i czekać na jaki kolwiek znak od blondynki. Szybko narzucasz na siebie bluzę i zbiegasz na dół. W stronę matki rzucasz krótkie "wychodzę " i już cię nie ma. Gdy chcesz wejść do garażu, widzisz jak w twoją stronę kieruje się Nicolas. Posyłasz w jego kierunku uśmiech i stoisz w miejscu, czekając na niego. Brunet podbiega do ciebie i łapie za bluzę, przygniatając do ściany. Jesteś zaskoczony jego zachowaniem. Nigdy nie widziałeś go tak rozwścieczonego i z taką nienawiścią w oczach.
-Ty cholerny skurwielu! Jak mogłeś tak potraktować Alice?! Mówiłeś, że się zmieniłeś. A tym razem dalej traktujesz dziewczyny jak przedmiot. Cały czas spotykałeś się z tą pieprzoną lalą, a całowałeś się z Alice. Wiesz w jakim ona stanie wróciła do mieszkania?! Nie wiesz! Bo byłeś wtedy z kim? Z tą pieprzoną szmatą, co leci na twoją kasę i sławę. -wykrzyczał w twoją stronę, coraz mocniej unosząc cię do góry.
-Nico uspokój się. Zmieniłem się i ty doskonale o tym wiesz. Ale co się stało? Nie ma o niczym pojęcia. Emily nie jest żadną szmatą. Właśnie byłem z nią bo spotkałem się by z nią zerwać. Zrobiłem to dla Alice. Nie rozumiesz, że ją kocham?
-A czy ty byś był spokojny, gdyby twój najlepszy przyjaciel doprowadzić twoją siostrę do stanu prawie depresji? Ona przez ciebie cały czas ryczy, jest roztrzęsiona i strasznie cierpi. Pytasz się co się stało? Alice widziała jak się z nią całujesz. Wiesz jak ona się teraz czuję? Była taka ostrożna w stosunku do chłopaków, a tobie zaufała. A ty co zrobiłeś? Skrzywdziłeś ją! Po co ja ci pomagałem z nią. Gdybym tylko wiedział jakim jesteś dupkiem!
-No nie byłbym. Aż tak z nią źle? Bo Emi na przymus mnie pocałowała, ja tego nie chciałem. A czy ona mnie? Wiem, że to spieprzyłem.
Widząc twoją skruchę i smutek w oczach opuścił cię na dół i tylko wymierzył ci siarczysty policzek. Groził, że jeśli jeszcze raz zrobisz coś blondynę, to pourywa ci ręce. Uśmiechnąłeś się tylko w jego kierunku i rzuciłeś głośne"dziękuję". Nico zawsze był spoko gościem. Miał świra na punkcie Alice, o którą cały czas się troszczył i starał chronić przed niebezpieczeństwami tego świata. Był zdolny zrobić wszystko byle tylko ona nie zaznała cierpienia. Podziwiałeś go za to. Wsiadasz do niebieskiego Nissana i ruszasz w doskonale znaną ci drogę. Masz nadzieję, że ci wybaczy. Gdy zajeżdżasz pod jej mieszkanie niczym strzała wyskakujesz z samochodu i biegniesz w kierunku drzwi. Kluczami od Nico otwierasz drzwi i wbiegasz schodami na górę. Dostrzegasz, że w łazience świeci się słońce, więc chowasz się w jej pokoju i czekasz na jej przyjście. Opadasz na łóżko, na którym leży otwarty laptop. Na ekranie zatrzymany jest film. Otwierasz go od początku i na twoich ustach pojawia się delikatny uśmiech, kiedy dostrzegasz wasze zdjęcia, napisy dodane przez Gabi oraz wolną piosenkę. "Zagubieni w swoich uczuciach"-jeden z napisów pod zdjęciem z wczorajszej imprezy. Natychmiast zatrzymujesz film, kiedy w progu staje blondyna owinięta tylko białym ręcznikiem. Spogląda na ciebie z obojętnością i wchodzi do środka. Opada na obrotowe krzesło i sprawdza coś w telefonie. Między wami panuję niezręczna cisza, którą powili zaczynasz nienawidzić. W końcu wstajesz z materaca i podchodzisz do niej. Ujmujesz jej twarz w swoje dłonie, spoglądając w jej oliwkowe tęczówki.
-Alice, ja przepraszam. Nie chciałem byś poczuła się skrzywdzona. To Emily się na mnie rzuciła, a ja poszedłem tam by z nią zerwać. -wypowiadasz spokojnie, nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego.
-Zerwać? Ale jak to?-pyta zaskoczona.
-Tak to. Kocham zupełnie inną dziewczynę i ten związek nie miał sensu. Obiecaj mi jedno. -ostatnie zdanie wypowiadasz szeptem.
-Co takiego?-pyta z ciekawością.
-Nigdy nie zwątpisz w to, co kiedykolwiek ci wyznam. -opierasz swoje czoło o jej.
Przytakuję głową i wpija się w twoje usta. Jesteś zdziwiony, ale odpowiadasz na jej pieszczotę. Wasz języki toczą wojnę o dominację. Ten pocałunek nie jest taki delikatny i czuły jak wczorajszy, ten jest zdecydowanie namiętny i pełen szaleństwa. Wplata swoje palce w twoje miękkie włosy, a ty mruczysz cicho, co powoduje u niej cichy śmiech. Odrywasz się od jej słodkich warg i spoglądasz w jej oczy z radością. Tak po prostu przytulasz się do niej i napawasz zapachem limonkowego żelu. Zatapiasz twarz w jej długich, blond włosach i wdychasz ich zapach. Śmieje się uroczo , kiedy łaskoczesz ją nosem po szyi. Wstaje z krzesła i znika z piżamą na ramieniu za drzwiami łazienki. Spoglądasz na jej długie nogi, nie mogąc oderwać od nich wzroku.
Od Autorki:
Przepraszam, że taki krótki, ale męczy mnie siostra by jej dać komputer, więc dłużej nie popisze :( Spodziewaliście się takiej akcji? Nicolas odkrył przed wami swoją prawdziwą twarz. Co jak co, ale siostry to on skrzywdzić nie da. Muzyka bardzo pomogła mi się wczuć w ten rozdział :) Kto z was wybiera się na Stadion Narodowy? o.O Ja niestety nie :/ Jestem od dziś szczęśliwą posiadaczką koszulki Mundialu z Biedronki :3 Tak tylko mówię. Ostatnio spadła liczba komentarzy :( Czy ja was tak zanudzam czy wy nie czytacie? Pozdrawiam i do zobaczenia w czwartek :*
"popijanie kanapy"? o.O
OdpowiedzUsuńChyba jakieś malutkie niedopatrzenie ;D
Znowu to "ę" niepotrzebnie w niektórych miejscach wciskasz. Pamiętaj, że czasownik z "ę" jest wtedy, kiedy piszesz w pierwszej osobie, np. "ja próbuję", a nie tak jak tutaj: "Twój mózg próbuję...".
Warto przed publikacją prześledzić napisany tekst.
Co do samej treści nie mam jakichś olbrzymich zastrzeżeń.
Moim jedynym zastrzeżeniem jest Matt, ale to już wiesz ;D
Jednak chłopak po tym rozdziale ciut u mnie zyskuje ;D
Pozdrawiam, buziaki! ;*
Nie zauważyłam tego :P
UsuńOkay zapamiętam sobie tą zasade :)
Haha :D Zmienna ta pozycja w twoim rankingu jak nw co xD
Pozdrawiam :*
Kobieta zmienną jest, nieprawdaż? ;>
UsuńHaha :D Prawda :)
UsuńI tak Matt jest hamem,
OdpowiedzUsuńNicolas okazał się być fantastycznym bratem.
Alice tyle przeszła w życiu i przez Matta straciła dzień na płakaniu.
Ale ta końcówka, to jest to ;))
Pozdrawiam i czekam na nexta.
Nico zawsze był fajnym starszym bratem :)
UsuńNo, niestety żyie jest niesprawiedliwe i brutalne.
Wiedziałam, że wam sę spodoba :)
Pozdrawiam i do jutra ;*
O boziu ! Wreszcie . Czekalam od 1 rozdzialu na to by byli razem , odkad sie spotkali ! Zreszta tak samo jak na ich pierwszy pocalunek . Nic nie wspominalas o tym , ze oni wreszcie beda razem , choc sama nie wiem czy to jest zwiazek. :D Zreszta taki pocalunek o czyms swiadczy :) Heu. Nicolas pokazal inna twarz . Byl dosyc nie mily dla Matta, ale jezeli chodzi o jego siostre . . Pokazal takze , ze jest bardzo dobrym bratem :) Ciesze sie ! Zreszta wiesz o tym ! Heu :D Mordka mi sie cieszy ! Buziaczki ! :)
OdpowiedzUsuńA kto powiedział, że są razem? :D
UsuńŚwiadczy o ich uczuciach. On kocha ją, a ona jego-lecz on nie ma o tym pojęcia jak na razie :) Prawdziwy brat jest zdolny nawet najlepszego przyjaciela zaatakować czy pobić, by siostrzyce nic się nie stało, by nie cierpiała. Nico taki jest :) Haha :D
Pozdrawiam :*
Po pierwsze to bardzo dziękuję za dedykację w 12 rozdziale :* Nie spodziewałam się, dlatego zrobiło mi się bardzo miło :)
OdpowiedzUsuńUh, przy czytaniu poprzedniego odcinka miałam ochotę z całej siły przywalić Andersonowi w łeb, żeby się ogarnął i nie robił głupot. Bo to było głupie zachowanie z jego strony- kocha Alice, a jednocześnie był w związku z Emilly. Tak to nie działa i musiał się zdecydować. I tak też zrobił- chwała mu! :D
Jak się okazało spotkał się z nią by zerwać, a ta pijawka musiała dodać swoje trzy grosze i Alice zobaczyła to, co zobaczyła. Widok zabolał, bo zdała sobie sprawę z tego, że Matt nie jest tylko przyjacielem...
Nico zareagował tak ja na brata przystało- nie ma to jak załatwić sprawę iście po męsku :D
Dobrze, że Alice i Matt wyjaśnili sobie wszystko i między nimi gra. A ten pocałunek ^^
Ale teraz jest dobrze, a czuję, że Emilly jeszcze namiesza :(
Również nie mogę się doczekać MŚ! Ale to już w sobotę *_*
Pozdrawiam :*
Nie ma sprawy :) Lubię Cię bardzo, bo piszesz szczere opinie o bohaterach, takie jakby byli żywymi ludźmi i jakbyś ich obserwowała na żywo :)
UsuńNie owijasz w bawełnę nawet, gdy się pojawiają jakieś błędy :)
Oj tak wreszcie nasza siatkarzynka się ogarnęła! :D
Ona od początku była z nim dla sławy. On tego nie dostrzegał :P
Dokładnie :) No a jak!- jak to Winiar mówił :D
Gra, ale czy na długo?
Ja tam jeszcze coś wymyślę, słodko wiecznie być nie może :)
Rozpłynąć się można no nie? :3
Sama nie wiem jak bd jeszcze z jej postacią, ale może :)
Oj tak :) Trzy dni :) Jutro 2 :D
Pozdrawiam :*
Świetny rozdział, myślałam,że coś między nimi zajdzie na sam koniec :D Wgl fajny blog, dobrze się czyta i super,że tak często rozdziały! Domyślam się,że ruda jeszcze coś namiesza... Zapraszam na mój blog. www.chwile-przelotne.blog.pl :)
OdpowiedzUsuńNom i chyba zaszło :) Alice wreszcie się odważyła pocałować Matta z namiętnością :3
UsuńDziękuję :* Nie wiem czy podczas roku szkolnego też tak będzie, ale na pewno będę je dodawać w weekendy, a może raz w tygodniu również ? :) Zobaczymy :)
Wpadnę może w wolnej chwili :)
Pozdrawiam :*
Kiedy 15 ??? ~Karolina K
OdpowiedzUsuńJutro :) Pozdrawiam ;*
UsuńMattowi i tak pochwała się nie należy :/
OdpowiedzUsuńGdyby naprawdę mu tak zależało, nie pozwoliłby Emily na ten pocałunek. W tym przypadku słowo "zmusiła" niczego nie usprawiedliwia, bo przecież Matthew to silny facet i z łatwością mógł jej się wyrwać, ale tego nie zrobił.
Ostatnio coś się zrobiłam krytyczna, szczerze sama nie wiem dlaczego. Mam nadzieję, że wybaczysz ;)
I nie martw się, ja wciąż tu będę i moje komentarze również :D Pozostaje mi życzyć weny i czekać na kolejny rozdział ;)
Masz rację :)
UsuńW sumie tak, ale chciał się dać jej ostatni raz pocałować ;P
Nie mam nic do tego :)
To dobrze, bo lubię je czytać i ciebie też lubię, ale to chyba wiesz :3 <3
No to do jutra kochana :*
No i Matt w końcu się ogarnął. Jak czytam o zachowaniu Nico to aż żałuję że nie mam starszego brata. No i Alice w końcu zdała sobie sprawę co do niego czuje :)
OdpowiedzUsuńFlavka