Z dedykacją dla Olci Nowek, która jest moją doradcą w sprawie opowiadania i zna cały jego przebieg a mimo to czyta oraz dla Moniki, która nie lubi Matta a mimo to czyta :3 Dzięki dziewczyny :*
Alice
Alice
Śmiejesz się pod nosem, widząc jak Zenit tryska radością po zdobyciu Mistrzostwa Rosji. Chłopaki udają się do szatni, a ty wraz z Nicolasem opuszczacie budynek, by przed nim zaczekać na Andersona. Niebo wciąż jest jeszcze jasne, a ciepłe powietrze sprawia, że pozbywasz się cienkiej kurtki, zostając tylko w ciemnej bluzce. Lekki wiatr trąca nieco twoją grzywkę i końcówki włosów, sprawiając, że się delikatnie uśmiechasz. Nico przegląda coś w telefonie, a ty spacerujesz po parkingu, rozglądając się wokół. Po kilkunastu minutach hale opuszcza Matt, który posyła w twoją stronę szeroki uśmiech. Podbiegasz do niebieskiego Nissana i zajmujesz miejsce obok kierowcy. Nicolas wystawia ci język, a ty śmiejesz się wesoło. Siatkarz przekręca kluczyk w statyce i wyjeżdża z klubowego parkingu. Przez całą drogę wnętrze samochodu wypełniają śpiewy piosenek z radia waszej trójki i głośne śmiechy. W końcu wysiadasz z samochodu i kierujesz się w stronę wejścia do bloku. Matthew rzuca w twoją stronę kluczyki i wolnym krokiem podąża za tobą wraz z twoim bratem. Wbiegasz po schodach na górę i otwierasz drzwi, przekraczając próg. Z szafki wyjmujesz trzy szklanki i Pepsi, a gdy chłopaki wchodzą do mieszkania wręczasz je im do ręki i ogłaszasz toast za wygraną Zenitu. Stukasz o naczynia a następie pochłaniasz cały napój na jednym wdechu. Słyszysz uroczy śmiech swojego przyjaciela, za co karcisz go wzrokiem.
-Alice! Dziś świętuje z chłopakami w klubie karaoke wygraną. Może masz ochotę tam ze mną pójść? - właściciel mieszkania opada obok ciebie na kanapę.
-Czekaj. Zaraz wracam.-zrywasz się z kanapy.
Udajesz się w kierunku pokoju gościnnego. Z podręcznej torby wyciągasz swojego laptopa i wraz z nim zasiadasz na sofie. Logujesz się na YouTube i z listy ulubionych filmów wybierasz jeden z nich. Zaciekawiony Matt spogląda ci przez ramię, ale ty dopiero obracasz komputer w jego stronę gdy otwierasz film i nieco go przesuwasz. Gdy słyszysz poczynania Amerykanina po rusku oboje wybuchacie śmiechem. Nicolas zaciekawiony co robicie wypada z kuchni jak torpeda i siada obok ciebie, oglądając filmik z kanału Zenitu.
-Jasne. Chętnie po patrze na twoje wycie po rosyjsku. Skoro mówienie idzie ci tak świetnie, to co dopiero śpiew.- śmiejesz się wesoło.
-Będą też angielskie piosenki.-wystawia ci język.- A po za tym ciekawy jestem jak ty byś sobie poradziła. Ruski to bardzo trudny język.
-Na pewno lepiej od ciebie Anderson.- stwierdzasz pewnie.
Chłopaki od razu rzucają w twoją stronę głośne "udowodnij", a ty włączasz wideo od nowa i powtarzasz każde słowo. Widzisz jak bruneci o mało nie płaczą ze śmiechu. Gdy filmik się kończy sama wybuchasz głośnym śmiechem.
-No ku***! Zrobiłaś to lepiej od Matta Andersona. A mnie się tak łatwo nie pokonuje.-zakłada ręce na piersi i odwraca głowę w drugą stronę.
Wybuchasz głośnym śmiechem i wyłączasz laptopa, odkładając go na stolik przy kanapie. Nicolas żegna się z wami i opuszcza dom siatkarza. Zostajecie sami. Matt cały czas udaje fochniętego na cały świat i słowem się do ciebie nie odzywa. Śmiejesz się pod nosem, udając do swojego pokoju na czas pobytu w Rosji. Po chwili w "twoim" pokoju pojawia się Matt, oznajmiając ci, że masz godzinę na przygotowanie. Niczym oparzona zrywasz się z łóżka i czarną walizkę układasz na posłaniu. W pośpiechu wyjmujesz z niej kilka sukienek, zastanawiając się, którą odrzucić. Po kilku minutach namysłu decydujesz się na czarną mini z koronkowymi plecami. Dobierasz do niej wysokie szpilki w tym samym kolorze i zadowolona znikasz za drzwiami łazienki, z której pozbywasz się siatkarza. Limonkowy żel pod prysznic przyjemnie drażni twoje nozdrza, a gorąca woda sprawia, że czujesz się orzeźwiona. Po kilku minutach opuszczasz kabinę prysznicową i owinięta w biały, puszysty ręcznik wracasz do pokoju. Szybko ubierasz na siebie wybraną wcześniej sukienkę, a nogi wsuwasz w szpilki. Rzęsy poprawiasz czarnym tuszem, spryskujesz się swoimi cytrusowymi perfumami. Włosy postanawiasz rozpuścić, usta przejeżdżasz jasnym błyszczykiem i gotowa stajesz przed lustrem. Z uśmiechem przyglądasz się swojemu odbiciu w lustrze, stwierdzając, że całkiem nieźle wyglądasz. Opuszczasz toaletę, mijając się w korytarzu z Mattem, który zapina koszulę. Nie no świetnie! Ten ubrany w luźną koszulę, a ty tak elegancko. Karcisz się w myślach i postanawiasz doradzić się Amerykanina. Matt chwali cię, że świetnie wyglądasz i zabrania zmieniania ubrania. Śmiejesz się pod nosem i siadasz na kanapie, czekając aż on się wyszykuje. A mówią, że to kobiety spędzają godziny w łazience. On tam siedzi od dobrych 30 minut. W końcu gotowy zabiera kluczyki ze stołu w salonie i przepuszcza cię w drzwiach od mieszkania. Byś się męczyła schodzeniem po schodach proponuje windę. Uśmiechasz się do niego w podziękowaniu i kierujesz się w stronę wyjścia z bloku. Wybijasz Mattowi z głowy pomysł pojechania samochodem do klubu, gdyż przypuszczasz, że alkoholu on dziś nie będzie oszczędzał. Tak, więc wsiadacie w taxi i po kilku minutach wysiadacie pod jednym z rosyjskich klubów karaoke. Anderson bierze cię pod ramie i ciągnie w kierunku wyjścia.
Jesteś pewna, że ten wieczór na pewno nie będzie nudny. A wprost przeciwnie, bardzo ciekawy, a nawet interesujący. Po chwili wraz z swoim przyjacielem stajesz przy stoliku rosyjskich siatkarzy i posyłasz w ich stronę szczery uśmiech. Każdy z nich wyciąga w twoją stronę dłoń, przedstawiając się. Max z łobuzerskim uśmiechem muska twoją dłoń swoimi wargami, wymawiając przy tym swoje imię.
-Matt nie wiedziałem, że masz dziewczynę.-stwierdza Mikhailov.
-Oj Max! To moja przyjaciółka.-obejmuję cię ramieniem, uśmiechając się szeroko.
Po chwili jeden z kolegów Matta otwiera butelkę polskiej wódki i rozlewa do każdego z kieliszków. Wznosisz wraz z nimi toast za wygraną, śmiejąc się przy tym wesoło. Po kilku minutach rozluźniasz się w ich towarzystwie. Max z szerokim uśmiechem zaprasza cię do komputera, byś wybrała pierwszą piosenkę dla Apalikova. Po chwili zastanowienia dwa razy klikasz myszką na When is smiling (klik). Śmiejesz się pod nosem z poczynań Nikolay'a. Kolejny ochotnik do za prezentowania swoich wokalnym umiejętności to twój przyjaciel. Anderson puszcza ci oczko, kiedy wybierasz dla niego Gangnam Style. Pośpiewujesz pod nosem słowa piosenki, uśmiechając się do Amerykanina. Gdy nadchodzi czas refrenu cała drużyna postanawia pomóc Mattowi, wraz z tobą. W końcu i ty wstajesz z miejsca i odbierasz mikrofon od Andersona. Po chwili z głośników zaczyna płynąć doskonale znana ci melodia. Tak to twoja ulubiona piosenka!
-I like how it feels! I like how it feels!- krzyczysz do mikrofon, z przymkniętymi powiekami.
Uwielbiasz tą piosenkę. Zawsze dodaje ci energii w trudnych i motywuje do dążenia do celu. Kiedy ostatnie nuty ustają słyszysz jak chłopaki gwiżdżą i klaskają w dłonie. Podobało im się. Śmiejesz się wesoło, opadając obok Mikhailova. Maxim od początku zyskał u ciebie sympatię. Uśmiechasz się do niego szeroko i upijasz łyk drinka. Chłopaki zmęczeni ciągłym śpiewaniem opadają na kanapę w kącie i zabierają się za picie. Wtedy Matt łapie cię za rękę i pociąga w kierunku parkietu. Czujesz od niego woń alkoholu, ale jest jeszcze trzeźwy. W głośnikach rozbrzmiewa Señorita (kilk). Zarzucasz ręce na jego szuję, zgrabnie kołysząc biodrami. Łapie cię za jedną dłoń i obraca. Stoisz do niego odwrócona plecami, pozwalając obejmując się w pasie. Ocierasz się o jego umięśniony brzuch, powodując łobuzerski uśmiech na jego ustach. Po chwili ponowie odwracasz się w jego stronę, przeczesujesz włosy dłonią. Pochylasz głowę, by następnie ją unieś. Fala blond włosów opada na twoje plecy, ozdobione czarną koronką. Gdy piosenka się kończy Matthew ciągnie cię w kierunku barku i zamawia dla was drinki. W pełni mu ufasz, więc nawet nie sprawdzasz czy aby czegoś ci nie dorzucił. Upijasz spory łyk napoju i zasiadasz z powrotem obok Maxima. Rosjanin uśmiecha się do ciebie delikatnie, zaczynając rozmowę. Opowiadasz mu nieco o sobie, pomijając historie z przed dwóch miesięcy.
***
Zauważasz, że obok was chce usiąść Matt. Podnosisz się z jasnej sofy, ustępując mu miejsca. Gdy chcesz odejść łapie cię za nadgarstek i układa na swoich kolanach. Uśmiechasz się do niego delikatnie, zatrzymując swój wzrok na jego dłoniach obejmujących cię w pasie. Unosisz głowę i spostrzegasz, że twarz Andersona zbliża się na niebezpieczną odległość. Jeszcze przed kilkoma godzinami był całkowicie trzeźwy. Teraz czujesz od niego mocną woń alkoholu. Natychmiast odsuwasz twarz od jego buzi na bezpieczną odległość.
-Matthew co ty robisz?- pytasz z przerażeniem w oczach.
-Chcę cię pocałować. Jesteś taka piękna.- bełkocze pijany.
-Ta... My chyba już pójdziemy. Jest nieźle nastawiony. -zrywasz się z kolan Amerykanina.
-Sama nie dasz sobie z nim rady. Pomogę ci. I tak miałem już wracać. -uśmiecha się łagodnie Maxim.
Kiwasz głową i z pomocą Rosjanina kierujesz się z Mattem w stronę wyjścia. Kapitan Zenitu zamawia taxi, a już po chwili pomaga ci zapakować Andersona do samochodu. Dziękujesz mu i opadasz na tylne siedzenie obok swojego przyjaciela. W stronę kierowcy rzucasz adres, pod który ma was zawieź. Kiedy parkuje pod blokiem Amerykanina, wręczasz mu banknot i wysiadasz z auta. Otwierasz drugie drzwi i z trudnościami wyciągasz z samochodu Andersona. Targasz go ze sobą aż pod wejście, kiedy napotykasz na jednego z sąsiadów wracającego z biegania. Pan Lesik pomaga ci zalec bruneta pod drzwi mieszkania. Dziękujesz mu szerokim uśmiechem i życzysz dobranoc, znikając za drzwiami. Wzdychasz głośno, ściągając z obolałych nóg wysokie szpilki i zmęczona opadasz na kanapę. Po kilku minutach podnosisz się z niej, udając do sypialni Matthew. Siatkarz bełkocze coś pod nosem, a ty ściągasz z niego koszulę oraz jeansy, pozostawiając go w samych bokserkach. Na policzku składasz subtelny pocałunek i wychodzisz z pomieszczenia. Po krótkim prysznicu zmęczona kierujesz się w stronę swojej sypialni i opadasz na miękki materac. Z delikatnym uśmiechem, przypominając sobie twój pierwszy taniec z Andersonem, odpływasz do krainy Morfeusza.
***
Matt
Stawiasz czarną walizkę obok drzwi, rozglądając się czy aby na pewno czegoś nie zapomniałeś. Chwytasz bagaż za rączkę i opuszczasz mieszkanie. Drzwi zamykasz na klucz i zbiegasz po schodach, niemiłosiernie tłukąc się walizką po schodach. Jesteś pewien, że nie wrócisz tu przez najbliższe miesiące. Teraz czas odpocząć po sezonie i odliczać dni do pierwszego treningu reprezentacji. Z uśmiechem opuszczasz budynek i wsiadasz do czekającej już taksówki. Po kilku minutach na ławce przed lotniskiem dostrzegasz Wintera. Podchodzisz do niego, zasłaniając mu oczy. Ze śmiechem pytasz, kto to. Nicolas pewnym głosem wypowiada twoje imię i ściąga dłonie z oczu, odwracając się w twoją stronę. Oboje wchodzicie na lotnisko i sprawnie zaliczacie odprawę. Biały samolot punktualnie ląduje na płycie lotniska, a wy zrywacie się z krzesełek i udajecie w jego kierunku. Bagaże układacie w schowku i wchodzicie na pokład maszyny. Wiesz doskonale, że czeka cię długi lot. Pierwszą część poświęcasz na rozmowę z Nico. Drugą natomiast na rozmyślenia. Przymykasz powieki i przypominasz sobie swój pierwszy taniec z Alice. Jej seksowne ruchy bioder, blond włosy opadające na plecy. Tak bardzo musiałeś się wtedy kontrolować, by się na nią nie rzucić. Przyciągała cię do siebie jak żadna inna dziewczyna. Blask jej oliwkowych oczy w świetle, przyśpieszony oddech, delikatny uśmiech. Cytrusowe perfumy, które sprawiały, że kręciło ci się w głowie. Tak bardzo chciałeś wyznać jej swoje uczucia, lecz nie mogłeś. Dopiero niedawno pozwoliła ci się do siebie zbliżyć. Wreszcie się na ciebie przełamała. Pozwoliła byś ją bliżej poznał, za przyjaźnił się. Nie możesz tego spieprzyć. Tak bardzo długo na to pracowałeś. Może kiedyś nadejdzie chwila, kiedy będziesz mógł jej wyznać miłość. Tak, miłość. Czy to nie jest miłość, kiedy na każdy jej widok akcja serca wzrasta ? Czy to nie jest miłość, kiedy jest blisko a twój oddech znacznie przyśpiesza? Tylko ona potrafi sprawić, że kiedy się uśmiecha wszystkie problemy znikają. A gdy muska twój policzek swoimi wargami działa na ciebie jak najsilniejszy lek uspokajający. Nim spostrzegasz odpływasz do krainy snu i marzeń.
Budzi cię szturchnięcie Nicolasa, który już dawno nie śpi. Oznajmia ci, że do lądowania została jakaś godzina. Z kieszeni spodni wyjmujesz telefon, wchodząc na galerie. Przeglądasz wasze wspólne zdjęcia. Twoje kąciki mimowolnie wędrują ku górze, kiedy twoim oczom ukazuje się jedno z tych najlepszych zdjęć. Ty szeroko uśmiechnięty, ona całująca twój policzek. Nico na szczęście zajęty jest swoją komórką i nie zagląda ci ciekawy przez ramię. Nim się oglądasz mija 60 minut i z uśmiechem opuszczasz pokład samolotu, zabierając swoje bagaże. Wraz z brunetem wsiadasz do taxi i podajesz adres rodzinnego domu. Po kilku minutach stoisz pod drzwiami, naciskając dzwonek. W progu pojawia się uśmiechnięta szeroko mama, która rzuca ci się na szyję, gratulując Mistrzostwa Rosji. Muskasz ustami jej policzek i zagłębiasz się w mieszkanie. Nie możesz uwierzyć własnym oczom. Z za kanapy wyskakują twoje siostry i brat z napisem "Welcome to America!". Po chwili stoisz na środku salonu, przytulając swoje rodzeństwo i śmiejąc się wesoło. Po zjedzeniu powitalnego tortu postanawiasz się odświeżyć. Wbiegasz schodami na górę, naciskając na klamkę od drzwi swojego pokoju. Walizkę układasz pod na łóżku i wyjmujesz z niej niebieski T-shirt oraz czarne rurki. Znikasz w kabinie prysznicowej, a po chwili przebrany pojawiasz się w kuchni, gdzie twoja mama nakłada na talerze zupę pomidorową. Tak bardzo brakowało ci jej smacznego jedzenia. Stawiasz pusty talerz na boku i z uśmiechem prosisz o drugie danie. Kurczaka pochłaniasz w szybkim tempie i popijasz obiad gruszowym kompotem. Dziękujesz rodzicielce za pyszny obiad i wychodzisz, by się przewietrzyć. Słońce muska twoją twarz swoimi płomykami, powodując na twojej twarzy delikatny uśmiech. W Starbucksie spotykasz Lotmana, który wita cię męskim uściskiem. W jego towarzystwie udajesz się do domu Winterów. Alice z uśmiechem otwiera drzwi, rzucając ci się na szyję. Proponuje abyś został z Paulem na noc. Bez zastanowienia zgadasz się na jej propozycje. Popołudnie mija wam na wspólnym przeglądaniu zdjęć. Gdy nastaje wieczór udajesz się do kuchni, w celu przygotowania z blondynką popcornu. Tymczasem Paul i Nicolas z Gabi wybierają film. Z prowiantem wracacie do salonu, zasiadając na wygodnej sofie. Nicolas skutecznie zakończył kłótnie z Lotmanem i wybrał horror. Blondynka opiera głowę na twoim prawym ramieniu, z zaciekawieniem śledząc film. Ty natomiast nie możesz skupić się na oglądaniu. Cały czas kątem oka przyglądasz się Alice. Przestraszona układa głowę na twoich kolanach, a ty uśmiechasz się pod nosem, gładząc ją po długich blond włosach. W końcu zasypia, a ty nawet wtedy nie odrywasz od niej wzrok. Jest jeszcze bardziej piękna i słodsza kiedy śpi. Zmęczony i ty powoli robisz się senny. Nim spostrzegasz zasypiasz na kanapie w salonie wraz z Winter.
Od Autorki :
Przepraszam was, że dopiero teraz pojawia się rozdział, ale wcześniej mama się na mnie wściekła i musiałam przerwać pisanie. Mam nadzieję, że lepiej się czyta na nowym wyglądzie bloga :) Przepraszam za wszystkie błędy, jeśli takie się pojawią, ale jestem zmęczona i nie mam siły by poprawiać. W kolnym rozdziale chyba pojawi się nowa bohaterka. Nie wiem czy mogę nazwać ją złym charakterem, ale na pewno nie pomoże Mattowi ułatwić sprawy z Alice. Mam jeszcze 27 pomysłów do wykorzystania ^^ Zapraszam do wyrażenia swojej opinii w komentarzu :3 Pozdrawiam i do zobaczenia w piątek :*
PS: Jeśli chcecie bym wam zadedykowała rozdział to napiszcie na gg :)
Jesteś pewna, że ten wieczór na pewno nie będzie nudny. A wprost przeciwnie, bardzo ciekawy, a nawet interesujący. Po chwili wraz z swoim przyjacielem stajesz przy stoliku rosyjskich siatkarzy i posyłasz w ich stronę szczery uśmiech. Każdy z nich wyciąga w twoją stronę dłoń, przedstawiając się. Max z łobuzerskim uśmiechem muska twoją dłoń swoimi wargami, wymawiając przy tym swoje imię.
-Matt nie wiedziałem, że masz dziewczynę.-stwierdza Mikhailov.
-Oj Max! To moja przyjaciółka.-obejmuję cię ramieniem, uśmiechając się szeroko.
Po chwili jeden z kolegów Matta otwiera butelkę polskiej wódki i rozlewa do każdego z kieliszków. Wznosisz wraz z nimi toast za wygraną, śmiejąc się przy tym wesoło. Po kilku minutach rozluźniasz się w ich towarzystwie. Max z szerokim uśmiechem zaprasza cię do komputera, byś wybrała pierwszą piosenkę dla Apalikova. Po chwili zastanowienia dwa razy klikasz myszką na When is smiling (klik). Śmiejesz się pod nosem z poczynań Nikolay'a. Kolejny ochotnik do za prezentowania swoich wokalnym umiejętności to twój przyjaciel. Anderson puszcza ci oczko, kiedy wybierasz dla niego Gangnam Style. Pośpiewujesz pod nosem słowa piosenki, uśmiechając się do Amerykanina. Gdy nadchodzi czas refrenu cała drużyna postanawia pomóc Mattowi, wraz z tobą. W końcu i ty wstajesz z miejsca i odbierasz mikrofon od Andersona. Po chwili z głośników zaczyna płynąć doskonale znana ci melodia. Tak to twoja ulubiona piosenka!
-I like how it feels! I like how it feels!- krzyczysz do mikrofon, z przymkniętymi powiekami.
Uwielbiasz tą piosenkę. Zawsze dodaje ci energii w trudnych i motywuje do dążenia do celu. Kiedy ostatnie nuty ustają słyszysz jak chłopaki gwiżdżą i klaskają w dłonie. Podobało im się. Śmiejesz się wesoło, opadając obok Mikhailova. Maxim od początku zyskał u ciebie sympatię. Uśmiechasz się do niego szeroko i upijasz łyk drinka. Chłopaki zmęczeni ciągłym śpiewaniem opadają na kanapę w kącie i zabierają się za picie. Wtedy Matt łapie cię za rękę i pociąga w kierunku parkietu. Czujesz od niego woń alkoholu, ale jest jeszcze trzeźwy. W głośnikach rozbrzmiewa Señorita (kilk). Zarzucasz ręce na jego szuję, zgrabnie kołysząc biodrami. Łapie cię za jedną dłoń i obraca. Stoisz do niego odwrócona plecami, pozwalając obejmując się w pasie. Ocierasz się o jego umięśniony brzuch, powodując łobuzerski uśmiech na jego ustach. Po chwili ponowie odwracasz się w jego stronę, przeczesujesz włosy dłonią. Pochylasz głowę, by następnie ją unieś. Fala blond włosów opada na twoje plecy, ozdobione czarną koronką. Gdy piosenka się kończy Matthew ciągnie cię w kierunku barku i zamawia dla was drinki. W pełni mu ufasz, więc nawet nie sprawdzasz czy aby czegoś ci nie dorzucił. Upijasz spory łyk napoju i zasiadasz z powrotem obok Maxima. Rosjanin uśmiecha się do ciebie delikatnie, zaczynając rozmowę. Opowiadasz mu nieco o sobie, pomijając historie z przed dwóch miesięcy.
***
Zauważasz, że obok was chce usiąść Matt. Podnosisz się z jasnej sofy, ustępując mu miejsca. Gdy chcesz odejść łapie cię za nadgarstek i układa na swoich kolanach. Uśmiechasz się do niego delikatnie, zatrzymując swój wzrok na jego dłoniach obejmujących cię w pasie. Unosisz głowę i spostrzegasz, że twarz Andersona zbliża się na niebezpieczną odległość. Jeszcze przed kilkoma godzinami był całkowicie trzeźwy. Teraz czujesz od niego mocną woń alkoholu. Natychmiast odsuwasz twarz od jego buzi na bezpieczną odległość.
-Matthew co ty robisz?- pytasz z przerażeniem w oczach.
-Chcę cię pocałować. Jesteś taka piękna.- bełkocze pijany.
-Ta... My chyba już pójdziemy. Jest nieźle nastawiony. -zrywasz się z kolan Amerykanina.
-Sama nie dasz sobie z nim rady. Pomogę ci. I tak miałem już wracać. -uśmiecha się łagodnie Maxim.
Kiwasz głową i z pomocą Rosjanina kierujesz się z Mattem w stronę wyjścia. Kapitan Zenitu zamawia taxi, a już po chwili pomaga ci zapakować Andersona do samochodu. Dziękujesz mu i opadasz na tylne siedzenie obok swojego przyjaciela. W stronę kierowcy rzucasz adres, pod który ma was zawieź. Kiedy parkuje pod blokiem Amerykanina, wręczasz mu banknot i wysiadasz z auta. Otwierasz drugie drzwi i z trudnościami wyciągasz z samochodu Andersona. Targasz go ze sobą aż pod wejście, kiedy napotykasz na jednego z sąsiadów wracającego z biegania. Pan Lesik pomaga ci zalec bruneta pod drzwi mieszkania. Dziękujesz mu szerokim uśmiechem i życzysz dobranoc, znikając za drzwiami. Wzdychasz głośno, ściągając z obolałych nóg wysokie szpilki i zmęczona opadasz na kanapę. Po kilku minutach podnosisz się z niej, udając do sypialni Matthew. Siatkarz bełkocze coś pod nosem, a ty ściągasz z niego koszulę oraz jeansy, pozostawiając go w samych bokserkach. Na policzku składasz subtelny pocałunek i wychodzisz z pomieszczenia. Po krótkim prysznicu zmęczona kierujesz się w stronę swojej sypialni i opadasz na miękki materac. Z delikatnym uśmiechem, przypominając sobie twój pierwszy taniec z Andersonem, odpływasz do krainy Morfeusza.
***
Matt
Stawiasz czarną walizkę obok drzwi, rozglądając się czy aby na pewno czegoś nie zapomniałeś. Chwytasz bagaż za rączkę i opuszczasz mieszkanie. Drzwi zamykasz na klucz i zbiegasz po schodach, niemiłosiernie tłukąc się walizką po schodach. Jesteś pewien, że nie wrócisz tu przez najbliższe miesiące. Teraz czas odpocząć po sezonie i odliczać dni do pierwszego treningu reprezentacji. Z uśmiechem opuszczasz budynek i wsiadasz do czekającej już taksówki. Po kilku minutach na ławce przed lotniskiem dostrzegasz Wintera. Podchodzisz do niego, zasłaniając mu oczy. Ze śmiechem pytasz, kto to. Nicolas pewnym głosem wypowiada twoje imię i ściąga dłonie z oczu, odwracając się w twoją stronę. Oboje wchodzicie na lotnisko i sprawnie zaliczacie odprawę. Biały samolot punktualnie ląduje na płycie lotniska, a wy zrywacie się z krzesełek i udajecie w jego kierunku. Bagaże układacie w schowku i wchodzicie na pokład maszyny. Wiesz doskonale, że czeka cię długi lot. Pierwszą część poświęcasz na rozmowę z Nico. Drugą natomiast na rozmyślenia. Przymykasz powieki i przypominasz sobie swój pierwszy taniec z Alice. Jej seksowne ruchy bioder, blond włosy opadające na plecy. Tak bardzo musiałeś się wtedy kontrolować, by się na nią nie rzucić. Przyciągała cię do siebie jak żadna inna dziewczyna. Blask jej oliwkowych oczy w świetle, przyśpieszony oddech, delikatny uśmiech. Cytrusowe perfumy, które sprawiały, że kręciło ci się w głowie. Tak bardzo chciałeś wyznać jej swoje uczucia, lecz nie mogłeś. Dopiero niedawno pozwoliła ci się do siebie zbliżyć. Wreszcie się na ciebie przełamała. Pozwoliła byś ją bliżej poznał, za przyjaźnił się. Nie możesz tego spieprzyć. Tak bardzo długo na to pracowałeś. Może kiedyś nadejdzie chwila, kiedy będziesz mógł jej wyznać miłość. Tak, miłość. Czy to nie jest miłość, kiedy na każdy jej widok akcja serca wzrasta ? Czy to nie jest miłość, kiedy jest blisko a twój oddech znacznie przyśpiesza? Tylko ona potrafi sprawić, że kiedy się uśmiecha wszystkie problemy znikają. A gdy muska twój policzek swoimi wargami działa na ciebie jak najsilniejszy lek uspokajający. Nim spostrzegasz odpływasz do krainy snu i marzeń.
Budzi cię szturchnięcie Nicolasa, który już dawno nie śpi. Oznajmia ci, że do lądowania została jakaś godzina. Z kieszeni spodni wyjmujesz telefon, wchodząc na galerie. Przeglądasz wasze wspólne zdjęcia. Twoje kąciki mimowolnie wędrują ku górze, kiedy twoim oczom ukazuje się jedno z tych najlepszych zdjęć. Ty szeroko uśmiechnięty, ona całująca twój policzek. Nico na szczęście zajęty jest swoją komórką i nie zagląda ci ciekawy przez ramię. Nim się oglądasz mija 60 minut i z uśmiechem opuszczasz pokład samolotu, zabierając swoje bagaże. Wraz z brunetem wsiadasz do taxi i podajesz adres rodzinnego domu. Po kilku minutach stoisz pod drzwiami, naciskając dzwonek. W progu pojawia się uśmiechnięta szeroko mama, która rzuca ci się na szyję, gratulując Mistrzostwa Rosji. Muskasz ustami jej policzek i zagłębiasz się w mieszkanie. Nie możesz uwierzyć własnym oczom. Z za kanapy wyskakują twoje siostry i brat z napisem "Welcome to America!". Po chwili stoisz na środku salonu, przytulając swoje rodzeństwo i śmiejąc się wesoło. Po zjedzeniu powitalnego tortu postanawiasz się odświeżyć. Wbiegasz schodami na górę, naciskając na klamkę od drzwi swojego pokoju. Walizkę układasz pod na łóżku i wyjmujesz z niej niebieski T-shirt oraz czarne rurki. Znikasz w kabinie prysznicowej, a po chwili przebrany pojawiasz się w kuchni, gdzie twoja mama nakłada na talerze zupę pomidorową. Tak bardzo brakowało ci jej smacznego jedzenia. Stawiasz pusty talerz na boku i z uśmiechem prosisz o drugie danie. Kurczaka pochłaniasz w szybkim tempie i popijasz obiad gruszowym kompotem. Dziękujesz rodzicielce za pyszny obiad i wychodzisz, by się przewietrzyć. Słońce muska twoją twarz swoimi płomykami, powodując na twojej twarzy delikatny uśmiech. W Starbucksie spotykasz Lotmana, który wita cię męskim uściskiem. W jego towarzystwie udajesz się do domu Winterów. Alice z uśmiechem otwiera drzwi, rzucając ci się na szyję. Proponuje abyś został z Paulem na noc. Bez zastanowienia zgadasz się na jej propozycje. Popołudnie mija wam na wspólnym przeglądaniu zdjęć. Gdy nastaje wieczór udajesz się do kuchni, w celu przygotowania z blondynką popcornu. Tymczasem Paul i Nicolas z Gabi wybierają film. Z prowiantem wracacie do salonu, zasiadając na wygodnej sofie. Nicolas skutecznie zakończył kłótnie z Lotmanem i wybrał horror. Blondynka opiera głowę na twoim prawym ramieniu, z zaciekawieniem śledząc film. Ty natomiast nie możesz skupić się na oglądaniu. Cały czas kątem oka przyglądasz się Alice. Przestraszona układa głowę na twoich kolanach, a ty uśmiechasz się pod nosem, gładząc ją po długich blond włosach. W końcu zasypia, a ty nawet wtedy nie odrywasz od niej wzrok. Jest jeszcze bardziej piękna i słodsza kiedy śpi. Zmęczony i ty powoli robisz się senny. Nim spostrzegasz zasypiasz na kanapie w salonie wraz z Winter.
Od Autorki :
Przepraszam was, że dopiero teraz pojawia się rozdział, ale wcześniej mama się na mnie wściekła i musiałam przerwać pisanie. Mam nadzieję, że lepiej się czyta na nowym wyglądzie bloga :) Przepraszam za wszystkie błędy, jeśli takie się pojawią, ale jestem zmęczona i nie mam siły by poprawiać. W kolnym rozdziale chyba pojawi się nowa bohaterka. Nie wiem czy mogę nazwać ją złym charakterem, ale na pewno nie pomoże Mattowi ułatwić sprawy z Alice. Mam jeszcze 27 pomysłów do wykorzystania ^^ Zapraszam do wyrażenia swojej opinii w komentarzu :3 Pozdrawiam i do zobaczenia w piątek :*
PS: Jeśli chcecie bym wam zadedykowała rozdział to napiszcie na gg :)
Fajny rozdział, czekam na następny i mogli by się już pocałować :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :* Haha :D Za szybko kochana ! :)
UsuńPozdrawiam i do piątku :*
Ciekawy rozdzial. Jest duzo sytuacji smiesznych a najlepsza z nich jest ta gdy spiewaja przed laptopem :) Nie moglam powstrzymac smiechu gdy to czytalam :D Matt dosc szybko zakochal sie w Alice . Czy cos z tego dalej wyjdzie ? Zalezy od cb Kasiu . Mowisz , ze w nastepnym rozdziale pojawi sie nowa bohaterka . Opowiadanie staje sie coraz to ciekawsze . Z tego sie ciesze . :) Nie moge sie doczekac sie nastepnego rodzialu :p Pozdrowiam i buziczki :* ° n :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się pośmiałaś :) Ja ten rozdział pisałam z uśmiechem na twarzy ;) No co poradzisz uległ jej urokowi i koniec.oj wszystko zależy od mnie. A mów do mnie Kaśka :) Staram się by było inne niż wszystkie i pełne niespodziewwanych zwrotów akcji :) To tylko dzień :) Pozdrawiam ;*
UsuńNo fakt, uśmiałam się przy dzisiejszym rozdziale. Jest bardzo pocieszny, wesoły, radosny. Aż ci podziękuję za tyle śmiechu za jednym razem ;)
OdpowiedzUsuńO błędy się nie martw, ja tylko w odmianie "włosów" zauważyłam coś źle, ale to ciiiiii, już o tym zapomniałam ;)
Całuje :-*
Nie ma za co :) Sama uwielbiam czytać opowiadania z dużą dawką humoru i staram się by wam też zapewnić to jak najwięcej ;) Haha :D Dzięki. Kochana jesteś :* Pozdrawiam :*
UsuńTrochę ten "ruski" ciekawie nie wygląda i przecinek przed "pod który", a nie po "pod".
OdpowiedzUsuńDo niczego więcej się nie przyczepiam :D
Mnie osobiście bardziej podobał się poprzedni wygląd i lepiej mi się czytało, ale jest okej.
Rozdział oczywiście mi się podoba.
Czekam aż Matt poczyni jakieś kroki zbliżenia się do Alice!
Buziaki ;**
Nie chciałam powtarzać, więc dlatego dałam "ruski". A z tym "pod który" nie wiedziałam jak dać ten przecinek. Najważniejsze jest by przeczytać rozdział, a nie wygląd :) Mi tam się podoba nowy i większości z was też :)
UsuńCieszę się, że Ci się podobał :)
Nom to jeszcze długo będziecie czekać :D
Pozdrawiam :*
Tak, panie Andersonie, to jest miłość i nie ma co się zastanawiać :) Dużo się działo w tym rozdziale, wyszedł ci bardzo ciekawie :) Też będę "zła" i przyczepię się do słowa 'ruski'. W jakiejkolwiek intencji ono nie było i tak troszkę w oczy kole ;) I oczywiście dziękuję za dedykację <3 Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Dzięki :*
UsuńNie chciałam powtarzać cały czas rosyjski, to pisałam "ruski".
Nie ma za co :3 Zasłużyłaś sobie godzinami wysłuchiwania moich pomysłów i doradzeń :* Pozdrawiam :*
Przepraszam, że dopiero teraz,ale zapomniałam o tym, że mam tu wpaść :D
OdpowiedzUsuńMatt się zakochał, teraz tylko czekać aż będą parą czy coś :)
Dedykacja myślę, że dla mnie, tak? :P
Błędy Kasiu, sprawdzaj pisownię jeśli nie wiesz jak coś się pisze :)
To co powinno być napisane razem piszesz osobno, zjadasz literki itd... :)
Haha :D Z każdym dniem coraz bardziej mnie zaskakujesz :D Naprawdę!
UsuńNom to sobie długo poczekasz ;)
Nom, a dla kogo innego <3
Staram się cały czas popełniać ich coraz mniej ;)
Pozdrawiam :*
Hahaha rozwaliłaś mnie z tym fragmentem o polskiej wódce, no ale bez tego nie byłoby dobrej imprezy. No i już wiadomo dlaczego Matt tak szybko stał się nietrzeźwy :) Rozdział bardzo fajny, dużo się przy nim naśmiałam :)
OdpowiedzUsuńFlavka